Dwie dziewczyny pałętały się po galerii od dłuższego czasu.
-Sohyu, iillee jeszcze?-Blondynka cały czas stękała.
Nie lubiła chodzić po sklepach, a już na pewno, jeśli ma kupować jakieś ubrania.
-Nie narzekaj już tyle.-Skarciła ją przyjaciółka.
-Ale jesteśmy tu już dwie godziny! Znajdź w końcu jakąś sukienkę.
-Przymknij się już. Może sama popatrz za ubraniami?
-Już to zrobiłam. Godzinę temu!
-No to mi pomóż, bo nie wyjdziemy z stąd do jutra.
-No dobra.
Rozglądały się, by znaleść odpowiednią kreację dla jednej z nich. Powoli przeglądały sukienki.
-Sohyu, a ta?-Lena wskazała czerwoną sukienkę.
-Hmmm, może być.-Koreanka przyjrzała się.
-To nie stój tak tylko weź ją i przymierz.-Lena ściągnęła sukienkę z wieszaka i podała przyjaciółce.
-Idź.-Popchnęła ją w stronę przymierzalni.
Wepchnęła ją do środka i zakryła. Chwilę stała i czekała, aż tamta się przebierze.
Zasłona została odsłonięta, a zza niej wyszła Sohyu.
-I co?-Spytała Lenę.
-Świetnie!-Skomentowała ją.
Obróciła się jeszcze i zniknęła za zasłonką.
Szybko ubrała swoje ubrania.
Zdecydowała kupić ją, co strasznie uszczęśliwiło Lenę.
-W końcu!-Z radości wyciągnęła ręce w górę.
-No to teraz idziemy na lody.-Powiedziała Sohyu.
-Ty stawiasz.
-A to niby czemu?-Spojrzała na nią pytająco.
-Bo przez ciebie prawie umarłam. Czułam się jak zwierzę w klatce.
-Oj, weź przestań. Zajęło nam tylko dwie godziny.
-No właśnie! W tym czasie mogłabym nauczyć się zagrać nowej piosenki.
-Ale ty marudzisz.-Sohyu pokręciła oczami.
-Nic na to nie poradzę.-Polka wzruszyła ramionami.
-Ehh...okey, chodźmy już.-Wyszły z jednego ze sklepów w galerii i skierowały się do lodziarni w tym samym miejscu.
Prucz lodów, były też sprzedawane ciasta, napoje na ciepło i zimno i inne desery.
-To co bierzesz?-Dziewczyny stały w kolejce. Przeglądały tablice na ścianie za kasą.
-Ja wezmę gofry z lodami waniliowymi i bitą śmietaną.-Powiedziała Lena, wpatrzona w propozycje dań na słodko.
-W takim razie wezmę to samo..Tylko orzechowe lody. Chcesz coś jeszcze do picia?
-Cappuccino.
-Zajmij miejsce, a ja złożę zamówienie.
Lena powędrowała w głąb kawiarenki. Na sczęście był wolny stolik przy ścianie.
Usiadła po jednej stronie, a po kilku minutach dołączyła przyjaciółka. Podała jej zamówienie. Lena zgłodniała, więc w kilka minut zjadła swoje goferki z lodami waniliowymi. Został jej napój.
-Już to zjadłaś?-Spytała ze zdziwieniem Sohyu
-Głodna byłam.-Odpowiedziała, wycierając usta.
-Lena,a co się dzieje z Markiem?
-Z Markiem?
-No mówiłaś, że ostatnio tak jakby omija cię.
-No tak, nie wiem co się dzieje. Próbowałam z nim porozmawiać, ale on powiedział, że nie ma czasu i porozmawiamy, kiedy będzie go mieć.
Mark przez ostatnie dni rzadko rozmawiał z Leną. Na przerwach gdzieś znikał, a po lekcjach szybko wybiegał ze szkoły, mówiąc tylko krótkie,,narka". Nie tylko Mark, ale i Haechan znikał.Według Sohyu, było to trochę dziwne.
Nawet chłopaki mówili, że nic nie wiedzą na ten temat. Jednak Lena coś przeczuwała, że nie mówią oni prawdy.
Lena tak się zamyśliła, że przestała całkowicie słuchać przyjaciółki.
-Halo, ziemia do Leny. Jesteś tam jeszcze?-Tamta zaczweła jej machać ręką przed twarzą.
Ocknęła się.
-Yyy, coś mówiłaś?
-Oczywiście, ale ty mnie nie słuchałaś.-Pokręciła oczami.
-Wybacz, zamyśliłam się.
-Zauważyłam, w porządku wszystko?-Sohyu dobrze wiedziała, że dziewczynę boli, to że jej przyjaciel robi takie coś. Od kiedy ona doszła, trzymała się najbliżej z Markiem, Sohyu i resztą sześciu chłopaków. Nie chciała, by ich przyjaźń się rozpadła.
-Jasne, nic się nie dzieje.-Lena wymusiła się na uśmiech.
-Nie umiesz kłamać. Dobrze wiem, że coś jest nie tak. Mnie tak łatwo nie okłamiesz.
-Ja po prostu czuję, że unika mnie, bo coś zrobiłam nie tak.-Odparła smutno dziewczyna.
-Oj, nie smuć się już! Na pewno wszystko się wyjaśni, a jeśli coś ci zrobi, to nie ręczę za siebie.-Polka zaśmiała się na te słowa.
-Dzięki.-Sohyu tylko szeroko się uśmiechnęła.
Kiedy już skończyły jeść, wyszły i szły do domu Sohyu. Po drodze Koreanka spotkała swojego dawnego przyjaciela za czasów, gdy miała 11 lat. Szybko złapał wspólny język z Leną, choć ona co jakiś czas kaleczyła koreański. Chłopak był bardzo wysoki, a że dziewczyny niskie, musiały wysoko spojrzeć w górę. Sam przypomniał Sohyu, że była wyższa od niego, gdy byli jeszcze dziećmi. Koreańczyk miał kręcone włosy w kolorze jasnego różu, a aparat na zębach dodawał mu tylko uroku. Na słodkiej i dziecięcej twarzy co chwilę pojawiał się szeroki uśmiech. Dziewczynom miło się rozmawiało z nim, a szczególnie Lenie, która bardzo go polubiła.
-Wiesz, fajnie było cię spotkać, ale my musimy już iść-Sohyu powoli ciągła Lenę za ramię.
-Okey, to do zobaczenia.-Pomachał i poszedł w przeciwną stronę.
***
-Alee mi się nuudziii.- Od dobrych kilku minut Lena marudziła.
-To załącz coś.-Powiedziała Sohyu.
Polka wyciągnęła swój telefon i weszła w muzykę. Wybrała piosenkę jednego ze swoich ulubionych zespołów.
-Słuchasz Skillet?-Zapytała ją przyjaciółka.
-Tak, ty też?-Spojrzały na siebie.
Obie, w tym samym momencie zaczęły śpiewać znany im tekst piosenki, chociaż ich głosy nie były dopasowane. Na szczęście nie darły się głośno, a sama muzyka była w stanie je zagłuszyć. Zaraz zaczęły tańczyć po całym pokoju. Ich zabawa trwałaby, gdyby nie pies Sohyu, który chciał się pobawić. Dzięki Lenie nauczył się kilka sztuczek. A ile było przy tym śmiechu.
Po mimo dobrej zabawy, Lena na twarzy miała uśmiech, lecz w środku czuła się okropnie.
***
Po wieczornej rutynie, dziewczyna gotowa do spania, spojrzała na wyświetlacz telefonu. O tej godzinie Mark zawsze pisał do niej, jak się czuje, różne, wesołe słowa, które wywoływały uśmiech na twarzy blondynki. Mimo ogromnego zmęczenia, potrafili pisać do późna, aż któreś z nich wygoni tamtego do spania. Najczęściej robiła to Lena. Strasznie za tym tęskniła. Po tym położyła się do łóżka i szybko zasnęła.~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jest ciężko, ale rozdział w końcu został napisany.Zdjęcie z dedykacją dla Meeyiiii
❤❤❤
CZYTASZ
Forget-me-not
FanfictionDo Korei przylatuje Lena ze swoimi rodzicami.Zaczyna uczęszczać do szkoły w Seulu. Co ją tam spotka?