Kiedy upewniono się, że Mark jest już zdrowy, wypisano go ze szpitala. Jednak nadal musiał się oszczędzać, co mu się nie spodobało. A już szczególnie był zły, gdy oglądał mecz piłki nożnej, w którą grali jego przyjaciele, a on nie mógł zagrać, a bardzo chciał. Dziewczyny dopingowały grających chłopaków na cały głos wraz z Chenle, którego słychać było najbardziej. -Mark, dobrze wiesz, że nie możesz grać.-Powiedziała do niego Lena, widząc jego obrażoną minę. -A kto mi zabroni? Nauczyciel? Dyrektor?-Mruknął. -Ja ci zabronię. Bo nie chcę, by coś ci się znowu stało. Martwię się o ciebie.-Odpowiedziała cicho. Mark westchnął i złapał dziewczynę za rękę. -Niepotrzebnie, Lenia. Jestem już dużym chłopcem. -Jaasne. Takim dużym, że ostatnio przeciąłeś się kartką papieru.-Wtrącił Chenle, przez co Mark spiorunował go wzrokiem. -To normalne, że Lena się o ciebie martwi, Mark. Takiej dziewczyny to tylko pozazdrościć.-Powiedziała Sohyu, po czym nachyliła się nad nim. Wyszeptała mu prosto do ucha -A niech się dowiem, że ją zraniłeś, to nie ręczę za siebie. -Możesz być spokojna, Sohyu.-Odpowiedział szeptem, tak żeby tylko koreanka usłyszała. ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ Nie planowałam aż takiego krótkiego rozdziału. Ale mam okropne problemy z telefonem przez pękniętą szybkę. Mam czarną plamę na ekranie, która dużo zasłania. Nie wiem, jak to będzie z pisaniem rozdziałów. Możliwe jest, że będę bez telefonu.
Naprawdę przepraszam was za to.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.