Poniedziałek nie różnił się niczym innym od tych pozostałych, co już przeminęły.
Chociaż, z powodu nieobecności nauczycielki geografii, uczniowie mogli wrócić godzinę wcześniej do domu. Oczywiście nie wszyscy, ponieważ musiał ktoś zostać do posprzątania klasy.
-Okey, więc kto zostaje?-Zapytała Saemi, przewodnicząca klasy.
-Niech zostanie Haechan.
-Ty co? Decydujesz za wszystkich?-Parsknął chłopak do Jeno.-Ja sprzątałem tydzień temu.
-W takim razie, kto?
Nikt się nie zgłaszał. Widząc to, Lena odezwała się.
-Ja zostanę.
-Chcesz?-Spytała przewodnicząca.
-I tak nie mam nic do roboty w domu.
-Ja też zostaję!-Krzyknął uradowany Chenle-Renjun również!
-W takim razie powodzenia!
Szczerze mówiąc, świetnie się bawili przy sprzątaniu. Dużo się śmiali i wygłupiali. Renjun kilka razy oberwał gąbką w twarz.
Dziewczyna trzymała się za brzuch. Z powodu ciągłego śmiechu bolał ją.
-Zacznijmy w końcu porządnie sprzątać.-Renjun wyglądał teraz poważnie.
Ale oni musieli przyznać mu rację. Mieliby przechlapane, gdyby któryś z nauczycieli to zobaczył.
I zaczęli, ale nadal śmiejąc się.
Zrobili wszystko jak trzeba.
Po wysprzątaniu caluśeńkiej klasy, mogli opuścić teren szkoły.
-Nie wolno was samych zostawić.-Stwierdził Renjun, kiedy wracali ze szkoły.
-Nic nie poradzę na to, że on brzmi jak delfin!-Lena spojrzała na Chenle.
On zrobił obrażoną minę. Rozpoczęli walkę na wzrok, a Renjun strzelił sobie z otwartej dłoni w czoło.W domu Lena mogła spokojnie odpocząć, gdyż żaden nauczyciel nie zadał zadania domowego.
Postanowiła zagrać na perkusji. Przez długi czas nie grała, więc musiała to w końcu nadrobić.
Miała pewien problem, mianowicie w pewna osóbka zawróciła jej w głowie, przez co myślami była gdzie indziej.
-Ahh, co ty ze mną robisz, Mark?
Ale nie poddawała się i nadal grała, próbując się właśnie na tym skupić.
Ale jednak musiała przerwać, gdyż dostała wiadomość.
Mark: Jesteś później zajęta?
Lena: Nie, a co?
Mark: Co powiesz na spacer wieczorem?
Lena: Nie mam nic przeciwko.
Mark: W takim razie przyjdę po ciebie o osiemnastej.
Lena: Okey.
W tym momencie Lena patrzyła jak głupia w telefon. Mark ją właśnie zaprosił na spacer. I to wieczorem! Ocknęła się i bez zastanowienia zadzwoniła do Sohyu.
-Halo?-odebrała szybko.
-Nie uwierzysz! Mark mnie zaprosił na spacer!
-Uuu, o której?
-O osiemnastej ma przyjść po mnie.
-Ktoś tu idzie na randkę!
-Czy ja wiem? Czy można to tak nazwać?
-A jak? On cię zaprosił!!!
-Ale w sumie, mógł to zrobić tak bez powodu.
-Oj, nie narzekaj. Lepiej myśl co ubierzesz.
-O kurcze! Lecę przekopać szafę, papa!-Rozłączyła się.
Zbiegła szybko po schodach do pokoju. Otworzyła szafę i wyrzuciła z niej wszystkie ubrania.
-No pięknie.-Powiedziała do siebie.
Szukała odpowiedniego stroju.
Jednak nie mogła nic odpowiedniego znaleść.
Przypomniała sobie o białej bluzce czarnymi elementami, którą dostała od cioci. Jeszcze nie miała jej ubranej. Znalazła ją w stosie porozrzucanych ubrań.
Do tego wzięła ciemne jeansy.
W końcu przygotowany strój odłożyła, żeby się nie pogniótł.
Mimo, że było jeszcze dużo czasu, to blondynka strasznie się stresowała, do tego stopnia, że nie zainteresowała się przyjściem swojej mamy.
-Lena, już jestem.-Na głos rodzicielki, aż lekko podskoczyła.
-Co ty robisz?-Spytała kobieta, widząc ubrania na podłodze.
-Mark zaprosił mnie na wieczorny spacer....iii szukałam ubrań.-Dziewczyna była zestresowana.
-Czyżby idziesz na randkę?-Kobieta wyglądała na ubawioną, widząc rumieńce na twarzy córki.
-Ale się rumienisz.-Zaśmiała się.
-Mamo!!!-Krzyknęła, zakrywając policzki.
*
Mark zapukał do drzwi. Otworzyła mu kobieta i wpuściła chłopaka do domu. Chwilę musiał poczekać na dziewczynę, a kiedy już się pojawia, oniemiał z wrażenia, mimo, że wyglądała zupełnie zwyczajnie. Po chwili ocknął się.
-Idziemy?-Spytał z uśmiechem.
-Pewnie.-Odwzajemniła go.
- To gdzie idziemy?-Spytała, gdy wyszli z domu.
-Do parku.
Szli w całkowitej ciszy, co im wcale nie przeszkadzało. Chłopak miał ogromną ochotę złapać ją za rękę, ale nie mógł. Bał się, że zniszczy całą atmosferę. Gdyby był jeszcze na tyle odważny, żeby powiedzieć prawdę. Chciał wyznać, ale z drugiej strony tchórzył. Tak, był strasznym tchórzem. To sobie wmawiał, bo nie umiał powiedzieć, co czuje do dziewczyny, którą pokochał. Która namieszała mu w głowie.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Tym razem krócej.(Tak, wiem, że chamsko zakończony. Nie bijcie)Za błędy przepraszam.
CZYTASZ
Forget-me-not
FanfictionDo Korei przylatuje Lena ze swoimi rodzicami.Zaczyna uczęszczać do szkoły w Seulu. Co ją tam spotka?