19

549 29 2
                                    

W środę po skończonych lekcjach, grupa przyjaciół umówiła się na wyjście do parku, żeby wykorzystać słoneczny dzień. Nawet Sohyu wyszła, bo ją przecież nie mogło ominąć takie wyjście z przyjaciółmi. Wzięli jeden wielki koc, smakołyki, picie i plastikowe kubeczki. W drodze wszyscy rozmawiali, a uśmiechy nie schodziły im z twarzy. W parku musieli znaleść odpowiednie miejsce. Takie, w którym nikt im nie przeszkodzi. Oczywiście znaleźli takie wśród wielu drzew, pod którymi było dużo cienia.
-Ale tu ładnie.-Powiedziała Lena, trzymając zwinięty koc pod pachą.
-Prawda.-Odpowiedział Renjun-
Gdzie rozłożyć koc?
-Może w cieniu? Najwyżej przesuniemy się na słońce.-Stwierdziła Sohyu.
Lena rozwinęła koc w cieniu pod wierzbą. Jeno wyciągnął jedzenie i picie.
Gdy wszystko było gotowe, usiedli i zaczęli się zajadać.
Renjun ze swojej torby wyciągnął szkicownik i kilka ołówków.
-Będziesz rysować?-Zainteresował się Jeno.
-A czemu by nie?-Zaczął rysować na białej kartce.
-Lena, mogę ci zrobić warkocza?-Spytał Jaemin.
-Pewnie.-Rozpuściła włosy.
Chłopak podzielił je na trzy osobne grube kosmyki i delikatnie je przekładał, aż w końcu powstała fryzura.
-Czekaj, zrobię zdjęcie i ci pokarzę.
Lena była w szoku.
-Wow, Jaemin! Wyszedł ci świetnie! Skąd umiesz robić warkocza?
-Mam starszą siostrę. Czasami daje mi się włosami pobawić.-Wyznał-I nauczyłem się go robić. -Ale ci ładnie!-Powiedział Chenle.
-Dziękuję.-Lena się uśmiechnęła.
-To ja zrobię wianek!-Wykrzynęła Sohyu.
Pozrywała różne kwiaty, w tym stokrotki. W czasie gdy dziewczyna przeplatała, Lena opowiadała o Polsce, bo została o to poproszona.
Wszyscy z uwagą słuchali.
Powiedziała im też kilka słów, a nawet łamańce językowe. Oni próbowali to powtórzyć, ale coś im nie wychodziło. Lena miała z nich ubaw. W końcu się poddali.
Sohyu skończyła wianek, który założyła blondynce na głowę, a warkocz przerzuciła na bok.
-Ale ty wyglądasz pięknie!-Zachwyciła się Koreanka.
-Bez przesady.
-Serio mówię.
Lena ściągnęła wianek i założyła go na głowę Marka.
-Chodźcie! Zróbmy sobie zdjęcie!
Haechan wyciągnął swój telefon. Zamiast jednego, zrobili kilka. Haechan obiecał je później przesłać na grupę, żeby mogli je mieć.
-Te mi się podoba.-Lena wskazała zdjęcie, na którym dotykała się policzkami z Markiem.
-Ja wolę te.-Chłopak pokazał takie, na którym wyglądali tak, jakby Lena miała dać mu całusa w polik, a on specjalnie się tak ustawił.
-Dla mnie wszystkie wyszły świetnie.-Stwierdził Renjun, który powrócił do rysowania.
-Hej, co rysujesz?-Haechan próbował podglądać, ale Renjun zakrył swoje dzieło.
-Nie patrz! Zobaczysz, jak skończę.
Haechan nie był z tego faktu zadowolony.
Teraz wszyscy byli zaciekawieni rysunkiem Renjuna.
-Jejku, ale wy jesteście niecierpliwi.-Jęknął Renjun.-Zaraz skończę.
I dotrzymał słowa.
-Gotowi?-Spytał z uśmiechem.
Policzył do trzech i odwrócił w ich stronę szkicownik.
-To my?-Spytał Jisung.
-Tak. Podoba się wam?
Chłopak narysował ich wszystkich, siedzących na kocu. Wyglądało to bardzo realistycznie. Wyglądali tam, jakby pozowali do zdjęcia. Byli zachwyceni.
-Renjun, to jest niesamowite. Nie wiem co powiedzieć.-Powiedziała Sohyu.
-Cieszę się, że się wam podoba.

Cała dziewiątka leżała na kocu, a raczej każdy na kimś. Sohyu leżała na Jaeminie, który leżał na Jeno. On leżał na Renjunie, a on Haechanie, który leżał na brzuchu Marka. Mark leżał głową na udach Leny. Dziewczyna korzystając z okazji, zabrała Markowi wianuszek.
Chłopak spojrzał na nią pytającym wzrokiem, ale ona pokazała mu język.
-O nie, ja się tak z tobą nie bawię.-Mruknął.
Zrzucił przyjaciela z siebie, podniósł się zaczął łaskotać blondynkę. Dziewczyna śmiała się, prosząc, aby przestał.
-Mark, proszę. Ja ledwo oddycham!-Powiedziała, śmiejąc się i próbując jakoś się wyrwać.
-Ale dostanę coś w zamian.
-Wszystko, tylko przestań!
Przestał. Przechylił twarz na jeden bok i palcem wskazał policzek.
Lena zrozumiała o co mu chodzi. Nieśmiało przybliżyła się, a gdy była wystarczająco blisko, pocałowała go w tamte miejsce. Był to krótki, delikatny pocałunek, jednak dla Marka wiele znaczył. Dla Leny również. Ale ukrywali to. Ukrywali, co do siebie czują. Ale to miało się zmienić.

Kiedy słońce zaczęło się powoli chować, pozbierali wszystko. Musieli wracać, aby przygotować się na następny dzień. Każdy poszedł w stronę swojego domu.
                         *

Haechan: Masz już wszystko gotowe na piątek?
Mark: Prawie. Tylko trochę dopracować muszę.
Haechan: Coś się stało?
Mark: Nie, wszystko jest w porządku. Naprawdę.
Haechan: Żebyś tylko nic nie zniszczył, Mark. Ale wierzę, że dasz radę.
MarkMam nadzieję, że nie wyjdę na głupka i nie wyśmieje mnie.
Haechan: Nie dowiesz się, jak nie spróbujesz. Dobra, ja spadam. 
Mark: Narka.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Nie wiem jak mam dziękować za TYSIĄC WYŚWIETLEŃ!!!!
JESTEŚCIE NIESAMOWICI, DZIĘKUJĘ WAM!!!!!❤❤❤❤❤

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~Nie wiem jak mam dziękować za TYSIĄC WYŚWIETLEŃ!!!!JESTEŚCIE NIESAMOWICI, DZIĘKUJĘ WAM!!!!!❤❤❤❤❤

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Forget-me-notOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz