W Seulu zaczęły panować okropnie wysokie temperatury. Gorąc był nie do zniesienia. I pomyśleć, że brunetowi chciało się wyjść na taki upał. Mark wraz z Leną leżał na kocu w cieniu drzew, które znajdowały się w ogrodzie chłopaka. -Ale gorąco.-Mruknęła Lena, patrząc z przymróżonymi oczami na zielone liście drzew. -A tam narzekasz. Nie przesadzaj.-Chłopak odpowiedział. Oczy miał zasłonięte ręką, więc przebijające promienie słońca mu nie przeszkadzały. -Łatwo ci mówić. Przypominam ci, że jesteś bez koszulki. -To ty też swoją ściągnij. Co za problem?-Mark cicho zaśmiał się pod nosem, ale to nie uszło uwadze blondynki. Dźgnęła go prosto w brzuch, na co zaśmiał się głośniej. -Jesteś brutalna.-Powiedział, spoglądając na Lenę. Dziewczyna udała, że nie słyszy. -Wiesz, że niedługo wakacje?-Zmieniła temat. -No wiem. -Na początku wakacji lecę rodzicami do polski.-Oznajmiła, na co brunet gwałtownie zerwał się z miejsca. -Jak to?-Zapytał ze smutkiem w głosie.-Chcesz mnie zostawić? -Przecież wrócę. Lecę tylko na dwa tygodnie. -Tylko? Dla mnie wieczność.-Burknął i skrzyżował ręce na piersi. -Przesadzasz Markie. Zobaczysz, szybko minie. Dziewczyna próbowała jakoś pocieszyć chłopaka. -Weź mnie że sobą.-Zrobił smutne oczka.-Proszę. Chętnie, ale to nie zależy ode mnie. Po za tym Hae by się obraził, bo mu ciebie zabrałam. -A co jeżeli poznasz tam kogoś lepszego? I będziesz wolała go niż mnie? -Mark, na pewno tak nie będzie. Już mam ciebie. I nikt tego nie zmieni.-Lena przytuliła się do ramienia bruneta. -A nie możesz ty zostać? -Już obiecałam, że polecę.-Mark wyglądał na załamanego. Nie chciał puszczać blondynki do Polski. Najlepiej to mocno przytuliłby ją i nie wypuszczał z objęć. -Skoro musisz....to leć. Ale masz dzwonić do mnie codziennie! -Ale ty wiesz, że w Polsce jest inny czas? -Trudno! Mogę nie spać! Ty jesteś ważniejsza. Sen jest dla słabych. A teraz chodź się przytul, bo muszę się tobą nacieszyć. -Mark, idioto.-Westchnęła Lena i posłusznie wtuliła się w bruneta. * Do Marka dalej nie docierało, że Lena wylatuje na wakacje i z tego powodu musiał się komuś wyżalić. No i niestety padło na Haechana. Zdesperowany Mark leżał na łóżku przyjaciela wpatrzony w sufit, narzekając i jęcząc na wszystko, bo Leny nie bedzie równe dwa tygodnie! W końcu Hae miał dość słuchania jęków bruneta i rzucił mu poduszką w twarz. -Mark, aleś ty jest ciota.-Burknął.-Przecież ona wróci! Nie zostawi cię! -No ale kto mnie będzie .......-W tym momencie Mark dostał poduszką w twarz od swojego przyjaciela. -Pójdę po lody, bo ty chyba okresu dostałeś. ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ Wiem, wiem. Zjebałam po całości. Przepraszam za tą długą nieobecność. Następny rozdział będzie ostatnim, bo już nie mam pomysłów na rozdziały, a nie chcę ich pisać na siłę. Jeszcze raz przepraszam.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.