-To jest nie sprawiedliwe! Znowu wygrałeś!-Wykrzyknęła zła Lena, kiedy kolejny raz przegrała ze swoim chłopakiem w Mortal Kombat. -Najwyraźniej jestem lepszy.-Chytrze się uśmiechnął do blondynki. -Ale ja nie używam cały czas tego samego ruchu.-Pokazała mu język i skrzyżowała ręce na piersi. -Skoro tak bardzo cię boli moja wygrana, to zagrajmy jeszcze raz. -W porządku, ale dajemy na losowy wybór postaci! -Zgoda!
-Nie wierzę! Znowu wygrałeś! Poddaję się!-Lena odrzuciła swój kontroler za siebie, który opadł na poduszkę. -No już, nie denerwuj się.-Bruneta bawiła ta cała sytuacja. Blondynka zmarszczyła nos. -Ale ty wyglądasz uroczo, gdy się denerwujesz.-Powiedział i palcem dźgnął ją w policzek, a ją przeszedł lekki dreszcz, na co otrząsła się. Lena zaśmiała się i w twarz chłopaka rzuciła małą poduszką. Odrzuciło go do tyłu i położył się. -Niezawygodnie ci?-Lena spojrzała na Marka. -Jest wygodnie, ale lepiej było by z tobą. Dziewczyna pokręciła głową. Wystarczyła chwila, a Mark przyciągnął Lenę do siebie, przez co położyła się obok bruneta. -Jesteś niemożliwy.-Zaśmiała się. -Wiem.-W tym momencie chłopak przybliżył się do blondynki, dłonią musnął jej policzek i pocałował. Przez chwilę Lena nie wiedziała, co się dzieje. Świat zawirował, a w jej brzuchu szalał rój motylów. Czuła, jak ciepło rozlewa się po całym jej ciele. Bardzo podobał jej się ten moment. Nawet nie spodziewała się, że będzie mieć czerwone policzki. -Oj, komuś się chyba spodobało.-Powiedział Mark z uśmiechem, gdy oderwał się od dziewczyny. On to wyczytał z jej wyrazu twarzy. A ona czuła smutek i pustkę, że tak szybko się skończył ich pierwszy pocałunek. I mimo, że byli oddaleni od siebie, to Lena nadal czuła jego usta i miała ochotę powtarzać to w nieskończoność. -Może i tak, ale ty nadal oszukujesz!-Wykrzyknęła i dźgnęła chłopaka po między żebra, a sama szybko się podniosła, żeby tylko uciec od Marka. Jednak coś jej nie wyszło i po chwili była trzymana przez silne ramiona bruneta. -O nie, tak szybko, ty mi nie uciekniesz.-Uśmechnął się głupkowato. -I co mi zrobisz?-Lena wygląda na nie wzruszoną. -Zobaczysz.-I puścił ją, ale po chwili zaczął łaskotać ją. Dziewczyna śmiała się głośno, a po policzkach spływały łzy. -Mark, proszę.....przestań! Dalej nie wytrzymam!-Wykrzyknęła z trudem. Próbowała jakoś powstrzymać bruneta, ale bez powodzenia. W końcu przestał, a Lena mogła wyrównać oddech. Starła jeszcze ostatnią łzę, spływającą po policzku i usiadła na krańcu łóżka. Jednak zaraz wstała. -Chodźmy do kuchni.-Złapała chłopaka za rękę i pociągła. -Po co mamy tam iść? -W lodówce jest arbuz, a z czego wiem to....-Nie dane było jej dokończyć, bo Mark sam ciągnął ją po schodach i do wspomnianej kuchni. Lena wyciągnęła owoc i nóż, którym ukroiła kilka kawałków słodkiego arbuza, który szybko znikł później w ich żołądkach. -Mój kuzyn mnie straszył kiedyś, że jak zjem arbuza z pestkami, to zajdę w ciążę. Później bałam się go jeść.-Powiedziała dziewczyna. -To może sprawdź czy nie jesteś.-Mark wzruszył znacząco brwiami, za co oberwał w ramię. -Bardzo śmieszne, wiesz? -Nawet nie wyobrażasz sobie jak.-Zaśmiał się i znów dostał, tam gdzie wcześniej. ******************************* Okey, wiem, beznadziejne. Wsumie, topowolibędękończyćtąksiążkę. Alemamkilkapomysłówna nowe książki, zczegojednąpowolizaczynam.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.