13

635 23 1
                                    

Poniedziałek nie należał do tych udanych. Lena miała ogromne szczęście, bo nie dużo brakowało, a by się spóźniła. Zdyszana wbiegła do klasy i usiadła przy ławce. Próbowała wyrównać oddech. Potem, na przerwie pokłóciła się z Sohyu o to, że Lena podobno ją obgadywała. Oczywiście blondynka mówiła, że to nie prawda. Przez resztę dnia trzymały się z dala od siebie. Również Lena była nie obecna na przerwach, gdy siedziała z chłopakami. Zauważyli oni, że coś jest nie tak, dlatego próbowali pocieszyć dziewczynę. Niestety nie udało im się. A kiedy spytali, co się stało, odpowiedziała, że to nic i przejdzie jej.
Przez resztę lekcji siedziała cicho. Jak na złość po wyjściu ze szkoły zaczęło padać. Blondynka nie miała parasola, więc musiała iść w deszczu. Smutna i mokra wróciła do domu, gdzie nikogo jeszcze nie było. W swoim pokoju przebrała się. Zdecydowała się pograć na perkusji, by zapomnieć o tej całej nieprzyjemnej sytuacji. Ale nie mogła się skupić na grze. Odłożyła pałeczki obok instrumentu. Kiedy szła po schodach, by przywitać się z mamą, prawie z nich spadła.
W kuchni jej mama rozpakowywała zakupy, zrobione przed jej powrotem do domu.
Lena, żeby poprawić sobie choć odrobinę humor, postanowiła zrobić sobie gorącą herbatę. Nie przypuszczała jednak, że stłucze kubek. Widząc potłuczony kubek na podłodze, podniosła głowę do góry z zamkniętymi oczami i głęboko westchnęła-Dlaczego mnie to spotyka?-Powiedziała cicho, powstrzymując łzy.
W końcu schyliła się, by pozbierać większe kawałki.
-Lena, co się dzieje? Widzę, że coś jest nie tak.-Jej mama wyglądała na zmartwioną.
-Nic mi dzisiaj nie wychodzi. Prawie spóźniłam się do szkoły, ktoś powiedział Sohyu, że podobno ją obgadywałam, wracałam w deszczu, nie umiałam skupić się przy grze na perkusji, mało brakowało żebym spadła ze schodów, teraz to. Co jeszcze mnie czeka?-Jękła ze smutku.
Już naprawdę chciała się rozpłakać. Kobieta podeszła do swojej córki i przytuliła ją, co dziewczyna odwzajemniła.
-Posłuchaj, każdy miewa gorsze dni. I nic na to nie poradzisz.-Powiedziała kobieta.
-Ale kto mógłby powiedzieć coś takiego Shoyu? Dlaczego w to uwierzyła?
-Nie wiem. Ale mam nadzieję, że wszystko się wyjaśni.
Lena nadal stała wtulona w rodzicielkę.
-Siadaj, zrobię ci herbaty i sprzątne to.-Powiedziała kobieta.
Lena niechętnie puściła swoją mamę, ale usiadła przy stole. Obserwowała swoją mamę jak chodziła po kuchni.
Już była zmęczona całym dniem. Marzyła tylko o śnie. Nawet nie miała ochoty pisać na grupie, stworzonej przez Jaemina, na której była cała ich grupa.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Następnego dnia Lena czuła się podobnie jak poprzedniego. W szkole nadal unikała się z Sohyu. Przy chłopakach była cicho, co ich trapiło. W końcu, kiedy Lena powoli zbierała się do domu po skończonych lekcjach, podbiegł do niej Mark.
-Hej, coś przybita jesteś od wczoraj. Stało się coś?-Zapytał, a w oczach widoczna była troska.
-Emm, nie, wszystko jest w porządku. Dlaczego pytasz?-Wysiliła się na uśmiech.
-Nie wydaję mi się. Co się dzieje?
-Nic, przecież ci powiedziałam.
-Lena! Powiedz co się dzieje. Tak łatwo ci nie odpuszczę, więc lepiej powiedz.-Stanął przed dziewczyną, tym samym zmusił ją do spojrzenia mu prosto w oczy.
-Ehh, ktoś powiedział Sohyu, że niby ją obgadywałam. Po za tym miałam wczoraj gorszy dzień. Zadowolony?
-I nie chciałaś mi powiedzieć, że coś jest nie tak?-Przytulił ją.
Ona nie odpowiedziała, tylko dała się przytulić. Znowu poczuła ciepło rozchodzące się po całym ciele.
-Chodź, odprowadzę cię do domu.-Powiedział chłopak.
Po drodze Mark robił wszystko, żeby dziewczyna uśmiechnęła się. Mimo tego, że szła cicho, to z przyjemnością słuchała jego głosu. Sprawiał, że czuła się o wiele lepiej przy nim. Sama jego obecność sprawia, że dziewczynie serce przyspieszało, ale ona nie rozumiała dlaczego.
Pod samym domem Lena podziękowała przyjacielowi. Z lekkim uśmiechem przekroczyła próg domu. Pierwsze co zrobiła po powrocie, to poszła do pokoju i załączyła sobie ,,I smile" od Day6.  Ta piosenka była jej ulubioną i zawsze słuchała jej, gdy miała zły humor lub nienajlepszy dzień. Kiedy się skończyła, zeszła do kuchni, by zrobić herbatę. Tym razem uważała i nic nie stłukła.
Gotowy napój zaniosła do salonu i postawiła na stole. Ze swojego pokoju wzięła ulubiony miękki koc i książkę. W salonie usiadła na wygodnej kanapie i okryta kocem, czytała książkę, co chwilę popijając gorącą herbatę. Zdziwiła się, gdy ktoś zapukał do drzwi wejściowych. Odkryła się, a książkę odłożyła przy swoim kubku z wilkiem. Jeszcze bardziej zdziwiła się, kiedy zobaczyła, kto przyszedł.
-Hej, możemy porozmawiać?-Lena odwróciła wzrok i nie odpowiedziała, więc koreanka dalej kontynuowała-Chciałam cię przeprosić. Nie wiem dlaczego uwierzyłam w te brednie.
-Ale jednak. Przecież dobrze wiesz, że w życiu niepowiedziałabym nic złego na twój temat.-Lena spojrzała na przyjaciółkę.
-Wiem, zawaliłam i żałuję tego. Wybacz mi.-Mówiła szczerze, z jej oczu można było wyczytać, jak bardzo jest jej przykro, za to, że ucierpiała Lena i to przez głupotę.
-Sohyu, ja ci już dawno wybaczyłam.
-Naprawdę?
W tym momencie Lena została prawie przewrócona przez Sohyu, gdyż ona rzuciła się na Lenę. Blondynka w ostatniej chwili złapała równowagę. Obie dziewczyny zaśmiały się.
-Chodźmy do środka. Albo  wolisz siedzieć na dworze?
Weszły do środka i od razu poszły do pokoju Leny. Tam gadały jak najęte. Kiedy temat zszedł na chłopaków, Lena postanowiła o coś spytać.
-Sohyu, mam pytanie. Podoba ci się Jaehyun? Koreanka spojrzała na nią bardziej z powagą.
-Co? A dlaczego pytasz?
-Tak po prostu. To jak?
-Jaehyun jest miły i zabawny, ale nie mój typ. Dla mnie to nadaje się na przyjaciela.-Wyznała.
-Aha. A ogółem, to podoba ci się ktoś?
-Jeny, Lena, co ci?
-Mi? Na razie nic.
-To czemu pytasz?
-Jestem twoją przyjaciółką. Chyba mogę wiedzieć, prawda?
-No tak. Skoro pytasz....
-Jest ktoś?-Lena nie dawała za wygraną. Ale również chciała wiedzieć czy Sohyu czegoś nie czuje do Nakamoto.
-Ahh, ja już sama nie wiem, czy coś do niego czuję, czy nie.-Spuściła wzrok w dół.
Lena chciała o coś jeszcze spytać, ale w porę ugryzła się w język.
-Ej, cokolwiek by się działo, możesz mi powiedzieć.-Lena położyła dłoń na jej ramię.
-Jasne, zapamiętam to sobie.-Lekko się uśmiechnęła-A co u ciebie i Marka?
-To co zawsze. Nic nowego.-Wzruszyła ramionami.
No ciekawe. Zaskakujące jest to, że gdy tylko wspomniałam o Marku, ty zaczęłaś się rumienić-Sohyu skrzyżowała ręce na klatce piersiowej.
Lena słysząc to, otworzyła szerzej oczy i dłońmi zakryła czerwone policzki.
- Mówiłam, nic nas nie łączy.-Broniła się blondynka.
-A te rumieńce znikąd się wzięły.
-O co ci chodzi?
-Lena! Tyś się zakochała!
-Oczywiście, co jeszcze?
-Mówię, że tak jest. Ty tego jeszcze nie dostrzegasz, ale jestem pewna, że za jakiś czas przyjdziesz i powiesz,, Sohyu, ja się zakochałam! Pomóż mi!"
-Noo, patrz już lecę.-Parsknęła.-Może jeszcze powiedz, że widzisz mnie i jego przy ołtarzu.
-A żebyś wiedziała.
Jesteś niemożliwa.-Westchnęła polka, a Sohyu tylko zaśmiała się.
-Bardzo śmieszne.-Lena pokręciła oczami.
-I to jak.-Sohyu oberwała poduszką w twarz.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Kolejny rozdział jest.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~Kolejny rozdział jest

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Do następnego

Forget-me-notOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz