9

753 27 7
                                    

Rodzice Leny zauważyli, że coś jest z nią nie tak. Z samego rana w sobotę próbowali z nią porozmawiać, ale ona zbywała ich, mówiąc im, że wszystko jest w porządku.
-Nie wydaję mi się, by wszystko było w porządku, Lena. Co się stało?-Jej tata nie dawał za wygraną.
-Ehh.....po prostu jaaa.....martwię się o kolegę z klasy.-Skłamała.
Nigdy nie lubiła narzucać swoich problemów rodzicom. A już na pewno nie chciała im mówić o Marku.
-On miał wypadek w czasie WF-u i skręcił nogę.-Powiedziała szybko.
-Aż tak się tym przejęłaś? Czemu wcześniej nic nie powiedziłaś?-Objęła ją matka.
-Nie chciałam was tym zamęczać
-Burkneła.
-Ale jesteśmy twoimi rodzicami. My mamy cię wspierać.-Powiedział mężczyzna.
-Jeżeli coś się dzieje, nieważne co, przyjdź do nas. Pomożemy ci.-Powiedziała kobieta.
-Dobrze, mamo. Wiesz, chyba pójdę się przewietrzyć.
Lena poprosiła rodzicielkę o zrobienia koka z włosów. Szczerze miała ich dosyć. Strasznie chciała iść do fryzjera i je ściąć. Ale postanowiła jeszcze poczekać. Chłopaki lubili się nimi bawić i tylko to powstrzymywało dziewczynę przed ścięciem. Tak, to już dawnoby je ścięła. Rodzice jak najbardziej byli za tym,  ponieważ jej włosy były wszędzie. Jej włosy sięgały jej prawie do piersi. W planach miała je skrócić do ramion, a nawet krócej.
                        ***
Na dworze mocno świeciło słońce, ale z powodu zimnego powietrza, wzięła grubszą bluzę, zakładaną przez głowę z kapturem.
Żeby się oderwać od rzeczywistości, wzięła ze sobą słuchawki. W parku znalazła odpowiednie miejsce, a była to wierzba. Usiadła przy niej, opierając głowę o jej pień. Po chwili zatraciła się w słowach i muzyce piosenki, lecącej w słuchawkach. Zamknęła oczy i wsłuchała się bardziej w tekst. Myślała sobie, co mogła też robić jej przyjaciółka, która podobno umówiła się z kimś. Była tak pochłonięta przez piosenkę i myśli, że nie zobaczyła, ani nie usłyszała, jak ktoś siada obok niej.
Instynkt podpowiedział jej, żeby otworzyła oczy. Podskoczyła, kiedy zobaczyła znajomą twarz. Wyciągnęła jedną słuchawkę, wpatrując się w osobę.
-Hejka młoda, co tam?
-Yuta? Co ty tu robisz?
-Aa, tak sobie przechodziłem przez park i zobaczyłem ciebie, więc postanowiłem się dosiąść. Mogę,prawda?-Wyszczerzył się.
-Yyy, tak jasne.-Odparła blondynka.
-A co ty tu robisz?-Zapytał ją japończyk.
-Chciałam odpocząć i wyszłam z domu tutaj.
-Stało się coś?
-Nie, dlaczego pytasz?-Skłamała, choć Yutę poznała na tyle, że mogła mu zaufać.
-Wyglądasz jakby coś się stało. Pokłóciłaś się z kimś?
Nie!! Naprawdę wszystko jest okey, serio.-Wydusiła się na uśmiech.
-Skoro tak mówisz.....hej, chodźmy gdzieś!
-Ale gdzie?
-Na przykład na plac zabaw. Jest niedaleko.
- Jesteśmy za starzy!
-Chyba ty.-Parsknął.-No chodź, bo użyję siły.
-No dobrze, już wstaję.-Podniosła się z ziemi i otrzepała. Słuchawki schowała do kieszeni spodni, tak samo jak telefon.
Szli dróżką, prowadzącą w różne strony.
Poszli jedną z nich, dążyli nią, aż w końcu dotarli do wspomnianego placu. Był pusty, nie było żadnej żywej duszy.
-Widzisz? Nikogo nie ma.-Powiedział Nakamoto.
Lena, jako że od dziecka kochała się chuśtać, zajęła jedną z chuśtawek. Nogami odepchnęła się od piasku i zaczeła nimi machać w przód i tył. Znowu poczuła się jak mała dziewczynka. Pamiętała, jak mama uczyła ją, jak się chuśtać samemu. Kto by pomyślał, że będzie jej tak tego brakować.
-Ale my jesteśmy za starzy.-Jęknął Yuta, który starał się mówić, jak Lena nie dawno.
-Ej, wcale nie mam takiego głosu. A chuśtawki to jedna rzecz z całego dzieciństwa. Korzystam póki jeszcze mogę.-Oburzyła się, na co chłopak się zaśmiał.
-Tak, zaraz jeszcze pójdziesz na zjeżdżalnię...
-A żebyś wiedział!-Już wstała by tam podejść, ale Nakamoto zatrzymał ją.
-Siedź.
-Noo dobrze.
Chłopak zajął drugą chuśtawkę obok Leny.
-A co u Sohyu?-Zaytał.
-Raczej wszystko w porządku. Dlaczego pytasz?
-Aaa, tak poprostu. Z czystej ciekawości.-Uśmiechnął się, lecz w oczach miał małe zdenerwowanie, no i delikatne rumieńce, które pokryły jego policzki. Blondynka chciała coś wspomnieć o nich, ale zrezygnowała. Zrobili sobie konkurs,, kto skoczy dalej". Mieli świetną zabawę. Później Lena odpuściła, bo już wiedziała, że nie skoczy dalej tak samo jak japończyk.
Kiedy zabawa na placu zabaw im się znudziła, poszli na dalej.
Dziewczyna przez przypadek wpadła na Yutę, co uznał za zrobienie specjalnie i sam delikatnie pchnął ją. Z kilka minut tak się przepychali i śmiali głośno, nie zwracając uwagi na ludzi.
Przestali dopiero, jak starsza kobieta zwróciła im uwagę.
Grzecznie przeprosili i oddalili się, powstrzymując się ponownego wybuchnięcia śmiechem.
-Trzeba uważać, żeby staruszkom się nie narażać!-Parsknął Nakamoto.
-Radziłabym tobie bardziej.-Zaśmiała się.
-Ja się tak głośno nie śmieję.-Spojrzał na nią z powagą.
-To przestań prowokować!
-Nic nie poradzę, że jestem taki przystojny.-Poprawił swoje włoski.
-Ty? Dobry żart.
-Taa? To spytaj dziewczyny w szkole.
-Mówisz o tych pustakach? Naprawdę jesteś śmieszny.
-No w sumie...masz rację.
Zadzwonił telefon Yuty. Odebrał. Wymienił kilka słów z drugą osobą po drugiej stronie i się rozłączył.
-Lenia, muszę lecieć. Do zobaczenia młoda.-Pożegnał się i pobiegł w swoją stronę.
Jako że dziewczyna nie miała zbytnio co robić, wróciła do domu, gdzie mama od razu ją poinformowała, że następnego dnia jadą do cioci Leny.
Na tę wiadomość ucieszyła się, bo wiedziała, że będzie miała co robić, mianowicie bawić się ze zwierzętami swojej cioci.
Wieczorem rozmawiała przez telefon z Sohyu. Streściła jej wszystko, co działo się w parku z Nakamoto. Wpsomniała również, że pytał o Sohyu.
-Pytał pewnie z czystej ciekawości-Skomentowała przyjaciółka.
-No ja nie powiedziałabym, że z czystej ciekawości, skoro się rumienił przy tym.
-Pewnie się zawstydził czy coś.
Lena miała ochotę przybić sobie piątkę z czołem. Jednak tylko westchnęła.
-Dobra, nieważne. Co u ciebie?
-W sumie, nic ciekawego. Byłam dzisiaj na dworze z Wendy, wiesz która to jest?
-Ta w rudych?
-Nom, wiesz jaka beka była? Ja się ze śmiechu zwjałam, jak wpadła na lampę.
-Co?
-Noo, a zwalała na mnie, że to moja wina.
-Ty, to się fajnie bawicie. Co wy brałyście?
-Nic.
-No na pewno.
-No ale serio ci mówię!

Forget-me-notOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz