15

690 24 4
                                    

Tak jak Lena umówiła się z mamą na wyjście, tak też zrobiły. Lena po szkole przyszła do domu i odłożyła plecak, przebrała się, po czym wraz z mamą wyszły same na zakupy.
Przechodziły wokół wielu sklepów. Niektóre z nich odwiedziły, jednak nic dla siebie nie znalazły. W końcu Lena z rodzicielką weszła do sklepu z używaną odzieżą. Dlaczego by nie, skoro można tam znaleźć naprawdę świetne ubrania i to za niską cenę. Lena poszła przeglądać spodnie.
-Chyba muszę kupić nowe spodenkim-Powiedziała, przeglądając rożne pary spodni.
-Aż tak ci tyłek urósł?-Zaśmiała się jej mama.
Lena delikatnie odwróciła się i spojrzała w dół.
-Niee, przecież nie jest taka duża. Bardziej mi w uda poszło. I to chyba dobrze, prawda?
-Już jak patyczak nie wyglądasz.
-Na szczęście. Tylko problem z rozmiarami spodni.
Lena znalazła kilka par pasujących jej. Czekała na mamę, która również z uwagą oglądała inne ubrania. Jako, że dziewczyna nie lubiła zbyt długo czekać, spodnie dała mamie, a sama wyszła na zewnątrz. Rozglądała się na różne strony, kiedy to jej uwagę przykuła sukienka na wystawie obok sklepu, w którym była chwilę temu. Podeszła do szyby, za którą wystawiona stała sukienka. Była to czarna, zwiewna sukienka przedłużona z tyłu.
Strasznie podobała się blondyce, jednak pomyślała, że będzie w niej wyglądać badziewnie. Odwróciła wzrok, gdy zawołała ją rodzicielka z zapakowanymi ubraniami. Dziewczyna myślała, że kobieta nie widziała, jak przypatrywała się sukience, jednak było inaczej. Oczywiście wstąpiły jeszcze do wielu innych sklepów, także Lena padała później z sił. Po drodze powrotnej kupiły sobie coś do picia. W domu Lena rzuciła się na kanapę. Nie chciało jej się już nigdzie wychodzić, nawet gdyby ktoś ją o to prosił.
-Lena, ty masz jakieś jedzenie na tą nockę?-Głos jej mamy wyrawał ją ze spokoju.
-Kurcze.-Pomyślała.
-Nie mam.-Odpowiedziała.
-Chodź, jedziemy jeszcze na zakupy.
Leniwie podniosła się z kanapy, okropnie nie chciała jechać, ale czego nie robi się dla przyjaciół?
Przekąsek się na zbierało i co z tego, że w większości było to nie zdrowe jedzenie. Również znalazło się też kilka napojów.
W domu wszystko rozpakowała i schowała do szafek. W końcu doczekała się upragnionego odpoczynku i położyła się na kanapie, wcześniej robiąc sobie herbatę.
Gdy tak sobie siedziała i czytała książkę, zadzwoniła do niej Sohyu. Szybko wzięła telefon i odebrała. Lena prychnęła, gdy przyjaciółka spytała kolejny raz o nią i Marka.
-Sohyu, ile razy mam ci mówić, że nic mnie z nim nie łączy?
-No tak, jasne, a te rumieńce na twojej twarzy przy nim, to mój wymysł, tak?
I tu ją miała. Blondynka często rumieniła się, gdy chłopak się uśmiechnął, a co dopiero spojrzał w jej oczy.
-Nie zmienia to faktu, że nic do niego nie czuję!
-Oczywiście, wmawiaj to sobie do woli. Ja i tak nie zmienię zadania!
-Świetnie! Myśl sobie, co tylko zachcesz!
-Dobra, nie krzycz już.
-Racja, poniosło mnie. Zmieniając temat, masz już pomysł, co ubierzesz do kina?
-Mam pewną myśl, ale ty mi jako przyjaciółka doradzisz jeszcze.
-Bo ja w tym dobra jestem, akurat.
-Oj no, powiesz czy dobrze w tym wyglądam i tyle! Nic wielkiego.
-No dobrze, postaram się.
-Yay!-Koreanka aż zapiszaczała do słuchawki.
-Ała! Nie piszcz tak!
-Wybacz. A ty masz już rzeczy na nockę?
-Powiedzmy, że w połowie.
-Jak coś, mogę ci pomóc.
-No dobra. Ej, jak będziesz wracała, to przyjdź do mnie od razu.
-A co z moimi ubraniami?
-Przecież masz swoje u mnie. Zostawiłaś je, jak nocowałaś u mnie.
-No tak! No to nie muszę lecieć do domu.
Lena chciała coś dodać, ale przeszkodził jej tata.
-Sohyu, muszę kończyć. Widzimy się jutro, papa.

                   
                     ***
Lena przy kolacji była jakby nieobecna. Zastanawiała się, dlaczego Sohyu myśli, że jest zakochana Marku. Łączy ich tylko przyjaźń, nic więcej. To skąd biorą się te rumieńce? Takie myśli i podobne do tych siedziały w jej głowie. Z zamysłu wyrwał ją głos matki, mówiącej o czymś związanym z pracą.
Lena spojrzała w pusty talerz.
-Mogę już iść do pokoju?-Zapytała spokojnie.
-Pewnie.
Dziewczyna odeszła od stołu i ruszyła w stronę schodów, a potem do pokoju. Zgarnęła swoją piżamę i poszła wziąć szybki prysznic. Wróciwszy do pokoju, położyła się na swoim łóżku, z pewnością,  że szybko zaśnie.
Przez pół godziny wpatrywała się w sufit. W końcu podniosła się i wzięła telefon do ręki. Chciała z kimś popisać. Jeden kącik ust trochę podniósł się do góry, kiedy zobaczyła, że Mark jest aktywny.
Już miała pierwsza napisać, ale on ją wyprzedził.
Mark: Też nie możesz spać?
Lenia: Tak. Jestem okropnie zmęczona, a i tak nie mogę.
Mark: Czyli jesteśmy na siebie skazani? Nie żeby mi to przeszkadzało...
Lenia: Na to wygląda.
Mark: To, do której siedzimy?
Lenia: Nie wiem.

Forget-me-notOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz