Następnego dnia, w sobotę Lena z samego rana cieszyła się, jak dziecko. Żeby spędzić miło czas, Mark postanowił zrobić niespodziankę dziewczynie. O siódmej napisał jej, żeby przyszła do niego, ale o dwudziestej. Chłopak miał dla niej niespodziankę, dlatego blondynkę zżerała ciekawość, bo przecież Mark był zdolny do wielu rzeczy. Była tak tym przejęta, że uśmiechała się przez cały czas i mogłaby skakać z radości. -Lena, wszystko z tobą w porządku?-Spytała jej mama w kuchni, kiedy robiła śniadanie. -Pewnie, że w porządku!-Powiedziała, jeszcze bardziej się szczerząc. Kobieta spojrzała na córkę, pytającym wzrokiem, po czym podeszła do niej i przyłożyła dłoń do jej czoła. -Nie, gorączki nie masz. W takim razie, co? -Coś mi się zdaje, że ktoś jej namieszał w głowie.-Powiedział mężczyzna, który właśnie pojawił się w kuchni.-I chyba nawet wiem kto. -Mark?-Matka spojrzała na dziewczynę. Ona pokiwała głową twierdząco. -Ale chyba nie tylko to. -Mark, zaprosił mnie do siebie na wieczór. Podobno ma coś dla mnie.-Dopowiedziała dziewczyna. -No no! Tylko wiesz...-Zaczął tata -Nie! Nie o to nam chodzi!-Szybko krzyknęła Lena, wiedząc co jej tata ma na myśli. -Już myślałem. Nie chcę jeszcze dziadkiem być.-Zaśmiał się. -Możesz być spokojny.-Powiedziała cała czerwona na twarzy. -No dobrze.-Powiedział, ale spojrzał na nią jeszcze podejrzanym wzrokiem. *
Blondynka stała przed otwartą szafą. -Co ja mam ubrać?-Zastanawiała się. Stała tak od dziesięciu minut. Nie wyrzucała ubrań, bo nie chciała ich później zbierać i znowu chować. Była zła na siebie, bo nie miała żadnej sukienki. -Mogę przeszkodzić?-W drzwiach stanęła kobieta i oparła się o framugę. W rękach trzymała małą torebkę, przeznaczoną na prezenty. -Ahh, mamo, nie wiem co ubrać!-Jęknęła dziewczyna. -Hmm, może to?-Mama podała jej torebkę. Lena ją przyjęła. Zerknęła na mamę. -Co to jest?-Spytała. -Otwórz, a się przekonasz.-Uśmiechnęła się kobieta. Lena zajrzała do środka. Gdy zobaczyła jej zawartość, otworzyła usta ze zdziwienia. Jak się okazało, w środku znajdowała się sukienka, która spodobała się Lenie podczas wyjścia z mamą. -Mamo, skąd wiedziałaś?-Lena nie ukrywała swojego zaskoczenia i radości. -Wiesz, nie dało się nie zobaczyć tego twojego spojrzenia na nią. Wiedziałam, że ci się podoba. Miałam ją ci dać na urodziny, ale myślę, że teraz ci się bardziej przyda.-Posłała jej bardzo szeroki uśmiech. -O jejku, mamo. Dziękuję!-Dziewczyna podeszła do matki i mocno ją przytuliła. -No już dobrze. Lepiej ją przymierz. -Racja!-Dziewczyna wybiegła do łazienki. Przebrała się i spojrzała w lustro. Zaraz wyszła, żeby pokazać i zaprezentować się matce. -I jak?-Obróciła się przy kobiecie. -Ślicznie.-Posłała córce uśmiech, który został odwzajemniony. Blondynka podskoczyła z podekstytowania.
Godzina dziewiętnasta trzydzieści. Lena była gotowa do wyjścia. Założyła białe trampki i wyszła z domu, uprzedzając, że wychodzi. Słońce już zaszło. Na niebie widoczne były małe obłoczki. Szła przed siebie, próbując osgadnąć, co przygotował Mark. Doszła do domu chłopaka dokładnie kilka minut przed czasem. Podeszła do drzwi i zapukała. Długo nie musiała czekać, a w nich stanął Mark, ubrany w koszulę. Po tym, jak ujrzał dziewczynę, otworzył szerzej oczy. -Wow....wyglądasz...niesamowicie-Wydukał, na co Lena uśmiechnęła się nieśmiało. Mark złapał ją za dłoń i pociągnął do środka. Zamknął drzwi i stanął za nią. -Chcę ci pokazać, co przygotowałem, ale muszę zakryć ci oczy.-Powiedział, zalrywając dłońmi oczy dziewczyny. -Skoro musisz.-Przytaknęła, nie widząc nic, po za ciemnością. -Poprowadzę cię. Prowadził ją w miejsce, gdzie wszystko. Lena zoriętowała się, że wyszli z domu, bo poczuła na skórze lekki powiew zimna. - Posłuchaj mnie, odkryję teraz ci oczy, ale otwórz je, gdy ci powiem, okey? -No dobrze. Zrobił tak, jak powiedział. Dziewczyna poczuła więcej luzu. Stała przez chwilę z zamkniętymi oczami, bo chłopak poprosił. Szczerze, to nie wiedziała co ją czeka. -Możesz otworzyć.-Usłyszała. Przed sobą ujrzała chłopaka, trzymającego bukiet czerwonych róż, które podał dziewczynie. Obdarowała bruneta uśmiechem. Bez słowa musnął dłonią jej policzek, na co blondynka lekko zadrżała. Mark odszedł trochę dalej, a Lena za nim. Na trawie leżał rozłożony koc, a na nim kilka poduszek i jeszcze jeden koc. -Wiem, żaden ze mnie romantyk, alee... -Mark, nie musisz być nie wiadomo kim, bo i tak cię kocham. Nieważne co i tak będzie dobrze. To dodało otuchy chłopakowi. Widać było po nim, że się denerwuje. Lena z resztą też. Nigdy nie miała drugiej połówki. Oczywiście nie raz się zakochała, ale bez wzajemności. Więc można powiedzieć, że Mark był jej pierwszym chłopakiem. -Usiądziemy?-Mark podał jej rękę. Wszytko było dobrze, dopóki Mark nie potknął się o kamień i nie poleciał do przodu, tym samym upadając na Lenę. Ich twarze dzieliło tylko kilka centymetrów. Byli tak blisko, że stykali się nosami. Twarz dziewczyny oświetlona była przez blask księżyca. I wdzięczna była, że było ciemno, ponieważ dziewczyna miała całą czerwoną twarz. Oddychali równomiernie, wpatrzeni w siebie. -Masz takie śliczne oczy.-Cicho powiedział brunet. -Dziękuję.-Mruknęła onieśmielona Lena. Może ta chwila trwała kilka minut, ale dla nich to były godziny. Bardzo długie godziny. Mark w końcu postanowił podnieść się, i pomógł wstać blondynce. Wtedy usiedli prawidłowo, na kocu twarzą w twarz. Jednak już nie tak blisko. Złapali się za ręce i tak trwali przez długi czas. Światło księżyca padało im na uśmiechnięte twarze. Jakże cieszył się chłopak, a to dlatego, bo miał przy sobie dziewczynę, którą kochał. Później leżeli obok siebie i wpatrywali się gwiazdy. Żeby nie było im zimno, Mark przykrył ich miękkim kocem. Lena nieśmiało wtuliła się chłopaka, przez co serce mu przyspieszyło. ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ Witamponownie. Niestety, aleniewiemkiedykolejnyrozdziałbędzie, atodlatego, ponieważmamkarę na telefoniużywamgopotajemnie.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.