18

545 21 2
                                    

Lena nie potrafiła zasnąć. W łóżku rozmyślała nad spędzonym wieczorem z Markiem. Nadal czuła jego zapach. Nie był on jakoś mocny, a jednak go czuła. Może dlatego, bo pożyczył jej bluzę, gdy było jej zimno? Wiał lekki wiatr, ale już nie było tak ciepło. Dlatego blondynce przeszły ciarki z zimna. Mark zauważył, że jest coś nie tak, a kiedy dowiedział się, że to tylko z zimna, bez zastanowienia ściągnął i podał jej swoją bluzę, która była przesiąknięta jego zapachem. Lena z początku protestowała, ale Mark się uparł. Teraz ta bluza leżała na fotelu do biurka.
Lena podniosła się i spojrzała na godzinę w telefonie. Dochodziła dwudziesta trzecia. Męczyła się z zaśnięciem pół godziny. Głęboko westchnęła, głową opadając na miękką poduszkę. Tak z nikąd zaczęła nucić. Ukrywała się ze śpiewaniem, mimo że nie raz słyszała, że ładnie śpiewać. Chyba, że musiała śpiewać na lekcjach muzyki.
Całkowicie oddała się piosence od Day6. I można powiedzieć, że to jej pomogło w zaśnięciu, bo pod koniec zaczęła ziewać. To był krótki moment, w którym zasnęła.
                           *
-Mark, powiedziałeś już jej?
Na szkolnym korytarzu stał Mark z Haechanem.
-jeszcze nie.
-To na co ty czekasz? Koleś, radzę ci się pospieszyć póki masz okazję, bo inaczej ktoś to zrobi za ciebie i zabierze ją z przed nosa.
-Gdyby to było takie łatwe...
-Mark, ja cię błagam, nie bądź takim tchórzem. Powiesz jej, albo ja to zrobię.
-Nawet nie próbuj.-Warknął Mark, ze złą miną.
-To się lepiej ruszaj.
-Tak, podejdę do niej i powiem przy wszystkich: Hej, wiesz co, podobasz mi się! Wyjdę na idiotę.
-Więc wymyśl coś, dzięki czemu pokażesz jej, jak bardzo ci zależy. Zaproś ją gdzieś.
-Błagam cię, to już jest norma, ja chcę coś bardziej oryginalnego.
-Masz jakiś pomysł?-Mark przez chwilę nic nie mówił.
-Mam!-Wykrzyknął po chwili namysłu.
-Co takiego?
Powiedział przyjacielowi, ale na ucho. Nie chciał, aby ktoś go usłyszał, prócz Haechana.
Chłopak uważnie słuchał planu Marka.
-Jesteś pewien? Zajmie ci to dużo czasu.
-Dam radę. Dla niej jestem w stanie poświęcić wiele.
-Oj, Markie. Naprawdę się zakochałeś.
                       *
-Masz jego bluzę?-Sohyu chciała wysłuchać opowieści Leny na temat jej spaceru z Markiem.
-Mówiłam ci, pożyczył mi ją, bo było mi zimno.
-Ale pożyczył!
-Musimy mówić o mnie? Lepiej mi mów, jak tam twój romans z Yutą.-Na te imię, Sohyu spoważniała.
-Emm, pokłóciliśmy się.
-O co?
-Naprawdę, to nie wiem. Pytał mnie dlaczego mu to robię, czy mnie to bawi. Ale ja nawet nie wiem o co chodzi!
-Spróbuj z nim porozmawiać na spokojnie.
-Pójdziesz ze mną?
-Pewnie.

Dziewczyny poszły tam, gdzie mógł znajdować się Yuta, czyli na boisko. I rzeczywiście, był tam, ale nie sam. Siedział na murawie, a z nim kilka dziewcząt. Sohyu chciała się wycofać, ale Lena ją zatrzymała i pociągła za rękę.
Tamci śmiali się głośno, przestali kiedy zobaczyli zbliżające się dziewczyny. Te siedzące nie były zadowolone z tego faktu.
-Co wy tu robicie?-Zapytała jedna z nich.
-Yuta, musimy porozmawiać.-Sohyu zignorowała pytanie tamtej.
Może wyglądała na poważną, ale w środku serce jej biło jak szalone.
-Niby o czym?
-O co ci wcześniej chodziło?
-Nie udawaj głupiej!
-Ale ja nie wiem!
-Nie wiesz? Hmm, może dlatego, bo przytulałaś się z innym?!
-Yuta! To był mój brat! Wyjechał i długo się z nim nie widziałam!
-Poważnie?-Nakamoto wyglądał na zakłopotanego.
-Tak! Co ty sobie pomyślałeś?
-Myślałem, że grasz na moich uczuciach....
-Co? Nie jestem taka! Czekaj.....Na twoich....
Nakamoto nie dał jej skończyć, chłopak cmoknął ją w policzek, po czym uśmiechnął się.
Sohyu nie wiedziała, co się dzieje. Siedzące dziewczyny były oburzone.
Lena, nie chcąc przeszkadzać zakochanym, odeszła z tamtąd. Obrażone dziewczyny również odeszły, aby tylko na to nie patrzeć.
Lena jeszcze się tylko odwróciła się, a w oddali ujrzała dwie sylwetki, przytulone do siebie.
                           *
Blondynka sama chodziła po korytarzach. Jej przyjaciółka jest zajęta i pewnie świetnie się bawi z Yutą, który jeszcze jakiś czas temu wyznał jej uczucia.
-Co taka sama?-Spotkała po drodze Jaemina.
-Tak jakoś wyszło.
-Mogę ci potowarzyszyć?
-Nie ma problemu.

Lekcja chemii była bardzo luźna, więc żadna nowość, że wszyscy rozmawiali. A raczej wydzierali się na cały głos. 
Lena rozmawiała z koleżanką z klasy. Mark co jakiś czas spoglądał na blondynkę, nie słuchając przyjaciela.
-Mark! Znowu mnie nie słuchasz!-Dostał w ramię od Haechana.
-Wybacz.
-Naprawdę musisz jej to wyznać.
-Wiem, Haechan. Wiem.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Kolejny krótki. Mógł być dłuższy, ale nie chcę na chama pisać.

 Mógł być dłuższy, ale nie chcę na chama pisać

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Szczerze, to pisałam go w szkole na przerwach. I na jednej lekcji.

Forget-me-notOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz