6

790 34 15
                                    

Lenia zaprosiła Sohyu do domu.
Jej rodziców nie było, a jej się nudziło samej w domu. Dziewczyna przed przyjściem przyjaciółki przygotowała same dobre, niezdrowe jedzenie. Kiedy pojawiła się, w ręce trzymała siatkę, jak się potem okazało, również ze słodyczami.
-To, co robimy?-Lena zapytała koreankę, na co ta zaczeła się zastanawiać.
-Może...hmm....obejrzymy coś?
-W sumie, to czemu nie?
Zdecydowały wspólnie, że obejrzą komedię.
W połowie filmu, kiedy wyżarły pół miski popcornu, zadzwonił telefon polki.
-Halo?-Odezwała się z pełną buzią słonego jedzenia.
-Lenia? Co robisz?-Po drugiej stronie mówił nie kto inny, jak Mark.
-Siedzę w domu z Sohyu, a co?
-To dobrze. Spodziewajcie się nas!-Rozłączył się.
Lena westchneła.
-Kto dzwonił?-Przyjaciółka zainteresowała się.
-Taki jeden z Kanady, nie wiem czy znasz...
-Chodzi o Marka?
-Chodzi o Marka.
-I co mówił?
- Pytał co robię i mamy się spodziewać ich.
-Okey.
-Radzę ci się jedzeniem nacieszyć póki możesz.
-Czemu?
-Bo pewnie jak przylejzą, to wymiotą wszystko, co jest.
Usłyszały dzwonek do drzwi.
-Szarańcza przybyła.-Lena powiedziała i wyszła z pokoju, by wpuścić swych przyjaciół.
Zeszła po schodach i podeszła do drzwi.
-Cześć Leniaa!!!-Chenle wydarł i rzucił się, by przytulić dziewczynę.
-Też się cieszę, że cię widzę.-Mruknęła zgnieciona przez chińczyka.
-Rusz tyłek, Chenle!!! Ja też chcę się przytulić!!!-Jęknął Jisung.
-Tak jak reszta.-Dopowiedział Jeno.
I po kolei, każdy z nich przytulił blondynkę.
-Już skończyliście?-Mark zaczął się niecierpliwić, kiedy Chenle znowu przytulił Lenę.
-Zazdrosny?-Haechan szturchnął przyjaciela w ramię, a wszyscy się zaśmiali.
Mark poczuł, jak się rumieni.
-Nie jestem zazdrosny!!-Szybko zaprzeczył z czerwonymi policzkami.
-Dobrze, chodźcie. Sohyu czeka.-
Lena poszła, a za nią reszta.
Weszli do pokoju Leny, w którym czekała już Sohyu. Ta od razu wzięła opakowanie żelków z miną ,,nie podchodź, one należą do mnie". Jakimś cudem wszyscy zmieścili się w pokoju, ale nie było też zbyt dużo miejsca. Na łóżku mogło się zmieścić tylko pięć, a nawet sześć.
-Wiecie co, może chodźmy z stąd.-Powiedziała Lena.
-Powiedz mi, gdzie?-Spytał Mark.
-Zobaczysz.-Uśmiechneła się.-No ruszcie się!!
Wszyscy ruszyli z pokoju, nie wiedząc, co też kombinuje polka.
Zaskoczyła ich. Strych, który był tak jakby drugim pokojem był ogromny i nie tego się spodziewali.
-Wow.-Tylko to potrafił powiedzieć kanadyjczyk.
-To twoja perkusja?-Spytał Renjun, podchodząc do instrumentu.
-Zagrasz coś?-Dopytał Jisung.
-Jeśli chcecie.-Spojrzała na wszystkich przyjaciół.
-Oj, nie gadaj tylko graj.-Powiedział Haechan.
Lena usiadła przy perkusji, wzieła pałeczki do rąk i zaczeła grać fragment piosenki,,Dance dance" od Day6. Ze wszystkich, Mark był najbardziej zachwycony. Cały czas był wpatrzony w dziewczynę z szeroko otwartymi oczami. Poczuł ogromny smutek, kiedy przestała.
-Co się stało?-Wybudził się z transu.
-Nic się nie stało, skończyłam grać.-Wstała od perkusji. Heachan zauważył coś jeszcze-LENA, TO TY GRASZ JESZCZE NA GITARZE?!-Wydarł się.
-Tak gram, ale nie drzyj już mordki, okey?
-Mark, zagraj coś na gitarze.-Jeno wskazał na gitarę przy ścianie.
Chłopak podszedł do niej i podniósł ją.
-Mogę?-Spytał właścicielkę, na co tal pokiwała głową z uśmiechem.
Grał jak gdyby nic. Wszyscy uśmiechali się od ucha do ucha.
A po skończonej grze odłożył gitarę tam, gdzie była wcześniej.
-Razem stworzylibyście świetny duet-Stwierdził Chenle.
-Wszystko jest możliwe. Co ty na to, Lenia?-Zaśmiał się Mark.
-Możemy kiedyś spróbować.-Powiedziała, a zaraz dodała-Idę po coś do picia, też chcecie?- Kiwneli głową, że tak.
-Pomoże mi ktoś?-Podniósł się Jeno i razem zeszli do kuchni.
Sohyu siedziała w spokoju na kanapie, dopóki Jaemin nie zaczął się wpychać.
-Jaemin, skończ się tak wiercić!-Skarciła go koreanka.
-Przepraszam.- W końcu poszli na kompromis i usiedli w spokoju.
Przyszła Lena i Jeno, cali obładowani butelkami soku. Jak zobaczyli picie, rzucili się na nie.
-Głodny jestem.-Jękł Renjun.
-Zaraz coś przyniosę.-Powiedziała Lena.
-Idę z tobą.-Rzekł Mark.
Wyszli, ale zaraz wrócili uśmiani w najlepsze. Na szczeście mieli jedzenie.
-Was samych zostawiać, to zły pomysł.-Powiedział Renjun.
Ta dwójka nadal chichrała się w najlepsze.
-Z czego wy się tak śmiejecie?-Zapytał pełen powagi Jisung, zaraz mu jednak przeszła, gdy Mark pokazał bardzo ciekawe zdjęcie.
Zaraz wszyscy wybuchli głośnym śmiechem.
-Ej, bo ja nie miałem tego pokazywać.-Powiedział Mark.
-No to mamy przewalone.-Odezwał się Haechan.
-Ale to później-Dodał Chenle, który śmiał się najgłośniej.
Kiedy się już uspokoili, usiedli na podłodze i zaczeli jeść. Bez kłótni przecież by się nie obyło.
-Ale ja to chciałem zjeść.-Burknął Jisung do Haechana.
-Nie bądź taki Chenle i podziel się.-Jęknął Renjun.
Prawdziwa wojna była jednak przy ostatniej kostce czekoladzie
W końcu zjadła ją Sohyu. 
Po zjedzeniu, zaczeli grać w gry. Tu, o dziwo był spokój. Grali w Uno i inne planszówki.
Lena musiała na chwilę wyjść skorzystać z toalety.
-Zaraz wracam.-Wzięła jeszcze swój telefon.
Pomachała nim przed nosem Marka.-Zapomnij.-Powiedziała i wyszła.
Po jej powrocie spostrzegła, że wszyscy leżą na kanapie.
-Mogę wiedzieć, co robicie?
Mark podniósł głowę.
-Chodź tu i się połóż.-Zrobił miejsce dla niej.
Nie było to jakieś wielkie miejsce, dlatego też dziewczyna trochę leżała na chłopaku.
Ten zaczął ją kilać po ręce. Od razu poczuła ciarki na ciele.
-Łaskocze?-Zaśmiał się.
-Nie, boli wiesz?
Mark zabrał bransoletkę Lenie i sobie ją sam założył.
-Mam rozumieć, że już jej nie odzyskać?
-Dokładnie.-Wyszczerzył się.
Wieczorem wszyscy byli naprawdę zmęczeni. Ledwo potrafili wstać i się zebrać. Jaemin zadzwonił do swojej mamy czy przyjechałaby po niego i chłopaków. Zgodziła się. Przjaciele zebrali się w salonie i czekali na kobietę.
-To może zrobimy sobie jakieś zdjęcie, skoro jeszcze nie ma twojej mamy?-Zaproponował Chenle.
Zdjęcia miał robić Mark. Trochę ich się nazbierało. Potem zdążył je przesłać reszcie.
-To kiedy powtórka?-Zapytał uśmiechnięty Haechan.
-Nie wiem.-Zaśmiała się Lena.
-Sohyu, a ty też wracasz?
-Nie, ja śpię u Leny
-Co, a czemu ja nie?-Haechan znowu się chyba obraził.
-Hej, obiecuję ci, że kiedyś będziesz u mnie nocować-Powiedział Lena-I wy też.-
Chenle uścisnął Lenę. Wtedy przyjechała mama Jaemina. Chłopaki pożegnali się z dwiema dziewczynami. Mark zanim wyszedł przytulił Lenę.
-Tylko domu nie spalcie.-Powiedział, na co dziewczyna trzepła go delikatnie w ramię, a on zaśmiał się.
-Radzę tobie uważać.-Pożegnał  się jeszcze z Sohyu i wyszedł. Potem dwie dziewczyny wspominały cały dzień.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Napisane.Tym razem dłuższe.Dziękuję za ponad 100 wyświetleń❤❤❤❤
    

Dziękuję za ponad 100 wyświetleń❤❤❤❤    

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.














Forget-me-notOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz