Lenia zaprosiła Sohyu do domu. Jej rodziców nie było, a jej się nudziło samej w domu. Dziewczyna przed przyjściem przyjaciółki przygotowała same dobre, niezdrowe jedzenie. Kiedy pojawiła się, w ręce trzymała siatkę, jak się potem okazało, również ze słodyczami. -To, co robimy?-Lena zapytała koreankę, na co ta zaczeła się zastanawiać. -Może...hmm....obejrzymy coś? -W sumie, to czemu nie? Zdecydowały wspólnie, że obejrzą komedię. W połowie filmu, kiedy wyżarły pół miski popcornu, zadzwonił telefon polki. -Halo?-Odezwała się z pełną buzią słonego jedzenia. -Lenia? Co robisz?-Po drugiej stronie mówił nie kto inny, jak Mark. -Siedzę w domu z Sohyu, a co? -To dobrze. Spodziewajcie się nas!-Rozłączył się. Lena westchneła. -Kto dzwonił?-Przyjaciółka zainteresowała się. -Taki jeden z Kanady, nie wiem czy znasz... -Chodzi o Marka? -Chodzi o Marka. -I co mówił? - Pytał co robię i mamy się spodziewać ich. -Okey. -Radzę ci się jedzeniem nacieszyć póki możesz. -Czemu? -Bo pewnie jak przylejzą, to wymiotą wszystko, co jest. Usłyszały dzwonek do drzwi. -Szarańcza przybyła.-Lena powiedziała i wyszła z pokoju, by wpuścić swych przyjaciół. Zeszła po schodach i podeszła do drzwi. -Cześć Leniaa!!!-Chenle wydarł i rzucił się, by przytulić dziewczynę. -Też się cieszę, że cię widzę.-Mruknęła zgnieciona przez chińczyka. -Rusz tyłek, Chenle!!! Ja też chcę się przytulić!!!-Jęknął Jisung. -Tak jak reszta.-Dopowiedział Jeno. I po kolei, każdy z nich przytulił blondynkę. -Już skończyliście?-Mark zaczął się niecierpliwić, kiedy Chenle znowu przytulił Lenę. -Zazdrosny?-Haechan szturchnął przyjaciela w ramię, a wszyscy się zaśmiali. Mark poczuł, jak się rumieni. -Nie jestem zazdrosny!!-Szybko zaprzeczył z czerwonymi policzkami. -Dobrze, chodźcie. Sohyu czeka.- Lena poszła, a za nią reszta. Weszli do pokoju Leny, w którym czekała już Sohyu. Ta od razu wzięła opakowanie żelków z miną ,,nie podchodź, one należą do mnie". Jakimś cudem wszyscy zmieścili się w pokoju, ale nie było też zbyt dużo miejsca. Na łóżku mogło się zmieścić tylko pięć, a nawet sześć. -Wiecie co, może chodźmy z stąd.-Powiedziała Lena. -Powiedz mi, gdzie?-Spytał Mark. -Zobaczysz.-Uśmiechneła się.-No ruszcie się!! Wszyscy ruszyli z pokoju, nie wiedząc, co też kombinuje polka. Zaskoczyła ich. Strych, który był tak jakby drugim pokojem był ogromny i nie tego się spodziewali. -Wow.-Tylko to potrafił powiedzieć kanadyjczyk. -To twoja perkusja?-Spytał Renjun, podchodząc do instrumentu. -Zagrasz coś?-Dopytał Jisung. -Jeśli chcecie.-Spojrzała na wszystkich przyjaciół. -Oj, nie gadaj tylko graj.-Powiedział Haechan. Lena usiadła przy perkusji, wzieła pałeczki do rąk i zaczeła grać fragment piosenki,,Dance dance" od Day6. Ze wszystkich, Mark był najbardziej zachwycony. Cały czas był wpatrzony w dziewczynę z szeroko otwartymi oczami. Poczuł ogromny smutek, kiedy przestała. -Co się stało?-Wybudził się z transu. -Nic się nie stało, skończyłam grać.-Wstała od perkusji. Heachan zauważył coś jeszcze-LENA, TO TY GRASZ JESZCZE NA GITARZE?!-Wydarł się. -Tak gram, ale nie drzyj już mordki, okey? -Mark, zagraj coś na gitarze.-Jeno wskazał na gitarę przy ścianie. Chłopak podszedł do niej i podniósł ją. -Mogę?-Spytał właścicielkę, na co tal pokiwała głową z uśmiechem. Grał jak gdyby nic. Wszyscy uśmiechali się od ucha do ucha. A po skończonej grze odłożył gitarę tam, gdzie była wcześniej. -Razem stworzylibyście świetny duet-Stwierdził Chenle. -Wszystko jest możliwe. Co ty na to, Lenia?-Zaśmiał się Mark. -Możemy kiedyś spróbować.-Powiedziała, a zaraz dodała-Idę po coś do picia, też chcecie?- Kiwneli głową, że tak. -Pomoże mi ktoś?-Podniósł się Jeno i razem zeszli do kuchni. Sohyu siedziała w spokoju na kanapie, dopóki Jaemin nie zaczął się wpychać. -Jaemin, skończ się tak wiercić!-Skarciła go koreanka. -Przepraszam.- W końcu poszli na kompromis i usiedli w spokoju. Przyszła Lena i Jeno, cali obładowani butelkami soku. Jak zobaczyli picie, rzucili się na nie. -Głodny jestem.-Jękł Renjun. -Zaraz coś przyniosę.-Powiedziała Lena. -Idę z tobą.-Rzekł Mark. Wyszli, ale zaraz wrócili uśmiani w najlepsze. Na szczeście mieli jedzenie. -Was samych zostawiać, to zły pomysł.-Powiedział Renjun. Ta dwójka nadal chichrała się w najlepsze. -Z czego wy się tak śmiejecie?-Zapytał pełen powagi Jisung, zaraz mu jednak przeszła, gdy Mark pokazał bardzo ciekawe zdjęcie. Zaraz wszyscy wybuchli głośnym śmiechem. -Ej, bo ja nie miałem tego pokazywać.-Powiedział Mark. -No to mamy przewalone.-Odezwał się Haechan. -Ale to później-Dodał Chenle, który śmiał się najgłośniej. Kiedy się już uspokoili, usiedli na podłodze i zaczeli jeść. Bez kłótni przecież by się nie obyło. -Ale ja to chciałem zjeść.-Burknął Jisung do Haechana. -Nie bądź taki Chenle i podziel się.-Jęknął Renjun. Prawdziwa wojna była jednak przy ostatniej kostce czekoladzie W końcu zjadła ją Sohyu. Po zjedzeniu, zaczeli grać w gry. Tu, o dziwo był spokój. Grali w Uno i inne planszówki. Lena musiała na chwilę wyjść skorzystać z toalety. -Zaraz wracam.-Wzięła jeszcze swój telefon. Pomachała nim przed nosem Marka.-Zapomnij.-Powiedziała i wyszła. Po jej powrocie spostrzegła, że wszyscy leżą na kanapie. -Mogę wiedzieć, co robicie? Mark podniósł głowę. -Chodź tu i się połóż.-Zrobił miejsce dla niej. Nie było to jakieś wielkie miejsce, dlatego też dziewczyna trochę leżała na chłopaku. Ten zaczął ją kilać po ręce. Od razu poczuła ciarki na ciele. -Łaskocze?-Zaśmiał się. -Nie, boli wiesz? Mark zabrał bransoletkę Lenie i sobie ją sam założył. -Mam rozumieć, że już jej nie odzyskać? -Dokładnie.-Wyszczerzył się. Wieczorem wszyscy byli naprawdę zmęczeni. Ledwo potrafili wstać i się zebrać. Jaemin zadzwonił do swojej mamy czy przyjechałaby po niego i chłopaków. Zgodziła się. Przjaciele zebrali się w salonie i czekali na kobietę. -To może zrobimy sobie jakieś zdjęcie, skoro jeszcze nie ma twojej mamy?-Zaproponował Chenle. Zdjęcia miał robić Mark. Trochę ich się nazbierało. Potem zdążył je przesłać reszcie. -To kiedy powtórka?-Zapytał uśmiechnięty Haechan. -Nie wiem.-Zaśmiała się Lena. -Sohyu, a ty też wracasz? -Nie, ja śpię u Leny -Co, a czemu ja nie?-Haechan znowu się chyba obraził. -Hej, obiecuję ci, że kiedyś będziesz u mnie nocować-Powiedział Lena-I wy też.- Chenle uścisnął Lenę. Wtedy przyjechała mama Jaemina. Chłopaki pożegnali się z dwiema dziewczynami. Mark zanim wyszedł przytulił Lenę. -Tylko domu nie spalcie.-Powiedział, na co dziewczyna trzepła go delikatnie w ramię, a on zaśmiał się. -Radzę tobie uważać.-Pożegnał się jeszcze z Sohyu i wyszedł. Potem dwie dziewczyny wspominały cały dzień. ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ Napisane.Tymrazemdłuższe.Dziękuję za ponad 100 wyświetleń❤❤❤❤
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.