Gdyby nie to, że Lena spadła z łóżka, spałaby dalej. Gdy tylko poczuła pod sobą twardą powierzchnię, od razu podniosła się do siadu. Rozejrzała się po pokoju, po czym z powrotem wgramoliła się na łóżko z chęcią powrotu do snu. Leżała pod kołdrą, co jakiś czas przewracając się na różne strony. Niestety już nie umiała zasnąć, więc usiadła po turecku. W końcu podniosła się i postanowiła iść do kuchni. Tam zastała swojego tatę.
-Gdzie mama?-Spytała na wejściu.
-Wyszła, a co? Stęskniłaś się?-Zaśmiał się.
-Tak, bardzo.-Podeszła do lodówki z zamiarem wyciągnięcia czegoś do jedzenia.
Stała chwilkę przed otwartą lodówką, rozglądając się, co może zrobić na śniadanie.
-Długo będziesz tak przed nią stać i myśleć?
-Nie wiem co zjeść.-Nie oderwała wzroku od lodówki.
-Mam ci pomóc?-Lena nie odpowiedziała.
Zamknęła drzwi. Postanowiła zjeść zwykłą zupkę błyskawiczną. Wyciągnęła miskę i jedną zupkę z szafki. Położyła je na stół. Nastawiła wodę w czajniku.
Kiedy woda się zagotowała, zalała przygotowany makaron z przyprawami. Odczekała kilka minut i zaczęła jeść. Po skończonym posiłku jej tata odezwał się.
-Tobie to starczy?
-Tak, starczy. Po za tym idę później na pizzę i prawdopodobnie zostanę wyciągnięta na lody.
-I pewnie mam cię podwieźć, prawda?
-Jakbyś mógł...-Lena aż błagała go wzrokiem.
-A wytłumacz mi, co ja z tego będę mieć?
-Skoszę trawnik. Obiecuję.-Przyłożyła dłoń do piersi.
-Zapamiętam to sobie. Dobra, niech ci już będzie. Podwiozę cię.
-Dzięki tato! Jesteś kochany!-Podbiegła do niego i cmoknęła w polik.
-Ale kosisz trawnik i robisz pranie.
-Jasne, nie ma sprawy.
-O której mam cię tam zawieść?
-Przed czternastą.
***
Lena wysiadła z samochodu swojego taty. Pożegnała się z nim i poszła w stronę wejścia do pizzerii. W środku wypatrzyła już trzy znajome twarze. Skierowała się do stolika, przy którym siedzieli.
-Cześć młoda.-Pierwszy powiedział Johnny, robiąc miejsce dziewczynie, żeby mogła usiąść.
-Cześć starcze.-Odgryzła mu się.-Reszty jeszcze nie ma?
-Niedługo powinni być.-Rzekł Jaehyun.
Zaraz po kolei zbierali się wszyscy. Przyszła też Sohyu. Razem ustalili jaką pizzę
zamówią i coś do picia. Chłopaki ustalili, że to oni płacą. Do złożenia zamówienia wysłali Taeila. Wrócił i poinformował, że zaraz pizza będzie gotowa.
Po dłuższej chwili przyszedł kelner z ich pizzą i napojami. Pizza bardzo duża. Co się dziwić, skoro było ich siedemnastu. Od razu rzucili się na kawałki pizzy i zaczęli jeść. Jednak po chwili cała zniknęła i zamówili jeszcze jedną, ale tym razem z innymi dodatkami. Dopiero po tej drugiej przestali być głodni, więc chłopaki zrzucili się, a wspólne pieniądze dali do rąk Taeyonga, który miał zapłacić. Czekali na niego na dworze, aż zapłaci i wyjdzie.
-Idziemy do parku?-Zapytał, gdy wrócił już.
A że nie mieli co robić, zdecydowali tam pójść.
Szli zwartą grupą przez dróżkę wokół wielu drzew. I pewnie nadal by szli, gdyby nie budka z lodami przed nimi.
-Możemy iść na lody?-Wyskoczył Winwin, a w oczach miał te wesołe iskierki. Zrobił bardzo uroczą minę, że nie dało się mu odmówić. W kolejce, która nie była długa, ustawił się Taeyong, wcześniej zebrał wszystkie od przyjaciół zamówienia. Kiedy przyszedł na niego czas, poprosił o te smaki, które oni chcieli. Po kolei odbierali swoje lody. Taeyong ostatni wziął swoje i zapłacił za wszystkich, za co reszta była mu wdzięczna. Ale najbardziej cieszył się chińczyk.
Postanowili usiąść na trawie.
-Co wy na to, żeby zagrać w chowanego?-Zaproponował Renjun po zjedzeniu lodów. Mieli idealne miejsce, więc czemu by nie skorzystać?
-A komu będzie się chciało szukać całą resztę?-Mruknął nie zbyt zadowolony Haechan.
-Tobie.-Odpowiedział mu Yuta.
-To może zagrajmy w parach?-Zaproponowała Sohyu.
-Haechan nie będzie musiał szukać sam.-Dopowiedziała Lena.
-To jest bardzo dobry pomysł.-Zgodził się Taeyong.
-Czyli ustalone!-Prawie wykrzyknął Johnny i chciał pociągnąć Lenę za rękę i odejść, by się schować z nią.
-Ej, czekaj! Będziemy losować!-Krzyknął Doyoung.
Zagrali w kamień, papier, nożyce.
W końcu dobrani w pary: Lena z Doyoungiem, Sohyu z Jaehyunem, Johnny z Markiem, Chenle z Winwinem, Jeno z Renjunem, Jaemin z Taeyongiem i Jisung z Taeilem. Yuta miał szukać z Haechanem. Od środka zżerała go zazdrość, kiedy widział uśmiechniętą Sohyu przy Jaehyunie.
Podczas liczenia, wszystkie pary rozbiegły się do ustalonym terytorium w parku. Doyoung pociągnął blondynkę za wielkie krzaki. Chłopak ściągnął swoją brązową bluzę i podał ją dziewczynie.
-Ubierz, bo masz za jasną bluzkę. I nałóż kaptur.
-Przepraszam bardzo, ale to ty masz fioletowe włosy.-Powiedziała, ubierając za dużą bluzę.
-Są ciemniejsze od twoich.
-Z dala da się ciebie rozpoznać.
-Siedź cichom-Zakrył jej buzię, cicho śmiejąc się z miny Leny.
Więcej nie odezwali się, ponieważ nasłuchiwali czy ktoś nie idzie w ich stronę.
Znalazł ich Nakamoto. Tamci wyszli z ukrycia i zdziwili się, że w tak krótkim czasie wszyscy zostali odnalezieni. Prawie.
-Został Mark i Johnny.-Powiedział Yuta, wpatrując się w roześmianą Sohyu, która prawdopodobnie śmiała się z czegoś, co powiedział jej Jaehyun.
-Gdzie oni mogą być?-Spytał Taeil.
-Dobrze się ukrywają.- Stwierdził Renjun.
-Albo po prostu my ich nie zauważyliśmy.-Odpowiedział mu Jeno.
-Poszukajmy ich razem.-Powiedział Jisung.
Rozdzielili się i każdy poszedł w inną stronę. Lena dokładnie obserwowała wszystko w zasięgu wzroku. Stanęła pod ogromnym drzewem. Na spokojnie zastanowiła się, gdzie to mogli się schować.
-Spójrz do góry.-Czyjś głos, bardzo znajomy powiedział cicho, ale na tyle głośno, żeby Lena mogła usłyszeć.
Spojrzała w górę i o mało nie wybuchła śmiechem, dlatego przykryła usta dłonią, przez co parsknęła tylko.
-Co wy tam robicie?-Spytała się z uśmiechem na twarzy.
-Siedzimy.-Odpowiedział również radosny Mark, siedzący na jednej dużej gałęzi.
Po drugiej stronie siedział Johnny.
Same drzewo było bardzo porośnięte liściami, więc ciężko było dostrzec chłopaków.
-Możecie zejść. Wygraliście już.
-Dobra.-Mark postanowił zejść z drzewa. Wtedy Lena zaczęła się marwić o przyjeciela. Bała się, że spadnie.
-Mark, bądź ostrożny.-Powiedziała pod nosem, tak żeby nie usłyszał tego.
Ale tak nie było. Słysząc to, chłopak uśmiechnął się.
-Spokojnie, będę.-Powiedział, schodząc z drzewa.
Lena czuła, jak robi się jej ciepło w środku.
-Cholera, nie miał tego słyszeć.-Pomyślała.
Bez problemu skoczył z najniższej gałęzi, a kiedy już stopami dotykał ziemi, przyszła kolej na Johnnego. Również zszedł bez problemu i bezpiecznie. Chcieli już iść do reszty, ale to oni zdążyli do nich dołączyć.
-Nie mówcie, że byliście na drzewie.-Powiedział Jaehyun.
-Byliśmy.-Równocześnie odpowiedzieli zgodnie z prawdą.
-Świetnie.-Burknął Haechan.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
-Wróciłam!-Po przekroczeniu progu Lena głośno poinformowała swoich rodziców o swoim powrocie. Od razu weszła do kuchni, gdzie zastała mamę.
Kobieta czytała książkę.
-Jak było?-Zapytała, przerywając czytać.
-Na wstępie chcę ci powiedzieć, że nie zjem obiadu. Najadłam się pizzą, a na dodatek Winwin wyciągnął nas na lody.
-No trudno. Muszę ci coś powiedzieć.-Mama chciała kontynuować, ale przybiegła dziewczynka i mocno przytuliła się do Leny.
-Cześć Zuzia.-Lena przywitała młodszą kuzynkę.
-Nie mogłam się doczekać, aż wrócisz!-Mała pękała z radości.
-Naprawdę? A co ty tutaj robisz?
-Rodzice musieli coś załatwić, a ja nie miałam z kim zostać.-Oparła.
-No jasne, oni nie mogą z nią zostać, bo przecież mają ważniejsze rzeczy do zrobienia.-Lena warknęła cicho do siebie.
-Możemy się iść bawić?-Zapytała Zuzia.
-Oczywiście. chodźmy.-Posłała uśmiech młodszej i złapała ją za rękę, po czym skierowały się do pokoju.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dzięki za przeczytanie ❤
CZYTASZ
Forget-me-not
FanfictionDo Korei przylatuje Lena ze swoimi rodzicami.Zaczyna uczęszczać do szkoły w Seulu. Co ją tam spotka?