14

646 26 8
                                    

W środę, pierwszą lekcją był w-f. Lena znosiła ten przedmiot, pod warunkiem, że miała być siatkówka. Dziewczyna nie lubiła grać w piłkę nożną, ponieważ panicznie bała się, że dostanie piłką w twarz, co często się zdarzało przy grze z chłopakami. Na szczęście Mark i inni chronili dziewczyny, żeby nic im się nie stało. Jeśli chodzi o koszykówkę, to dało się przeżyć, ale Lena była niska, więc nie rzucała do kosza, tylko podawała innym. I strasznie męczyła się, biegnąc za lecącą piłką we wszystkie strony. Dlatego trochę mina jej zżędła, gdy wuefista powiedział, że zagrają w koszykówkę. Niechętnie zaczęła biec za prowadzącym rozgrzewkę. Wybierającymi składu drużyn był Guanlin, który był również kapitanem szkolnej drużyny koszykarskiej i Miku, dziewczyna z wyglądu przypomina spokojną i opanowaną. W rzeczywistości jest roztrzepana i szalona.
Lena trafiła pod skrzydła wysokiego chińczyka, nie była sama, ponieważ z nią poszedł Jeno, Jisung, Chenle i Haechan. Byli jeszcze inni z klasy, a druga część trafiła do Miku.
Ustalili krycie i rozpoczęli grę.
Już na początku Lena kilka razy dostała piłkę do rąk, którą rzucała do kogoś z drużyny. Mieli dużą przewagę, ponieważ Guanlin jest jednym z najlepiej grających i ciężko było go w jaki kolwiek sposób zatrzymać.
I dzięki niemu zdobyli cztery punkty po pięciu minutach gry.
Kiedy Lena stała otoczona przez niektórych graczy przeciwnej drużyny, starała się jakoś dorzucić piłkę do Jeno. Jednak górą nie wyszłoby jej, gdyż nie miała dostępu przez zasłaniające ręce innych. Schyliła
i postanowiła wykorzystać to, że stali oni w rozkrokach. Sprawnie piłkę rzuciła dołem do Haechana, który nie trafił do kosza, ale Jisung, który złapał piłkę odbitą i ponownie rzucił, tym samym trafiając.
Grę zakończył ostateczny gwizdek nauczyciela. Wygrani przybili sobie piątki.
***
-Ej, Lena pamiętasz chyba, że obiecałaś nam nocowanie u ciebie, prawda?-Haechan lekko szturchnął dziewczynę.
-Oczywiście, że pamiętam. Muszę porozmawiać z rodzicami.
Podeszła do nich Sohyu.
-Ty idziesz ze mną.-Złapała Lenę za nadgarstek i bez żadnych wyjaśnień pociągnęła ją na boisko szkolne.
Po upewnieniu się, że nikt ich nie podsłuchuje, spojrzała na nią.
-Spójrz tam.-Wskazała boisko, a raczej na jednego z grających.
-No, Nakamoto gra i co?
-Nie widzisz, że on wygląda tak cudownie?-Sohyu wyglądała jakby miała zaraz się rozpuścić.
-Czy ty właśnie powiedziałaś, że
Yuta jest cudowny?-Lena skrzyżowała ręce na piersi.
-A nie jest?
-Sohyu! Tobie podoba się Yut....
-Cicho bądź, bo usłyszy i mnie wyśmieje.-Szybko zakryła blondynce usta, mierząc ją wzrokiem. Lena ściągnęła jej dłoń.
-Czemu z nim nie porozmawiasz?
-Mówiłam ci, że mnie wyśmieje.
-A co jeśli nie?
-A co jeśli tak?
-Wtedy okaże się zwykłym dupkiem.
-Przystojnym dupkiem.
-O czym rozmawiacie?-Obie podskoczyły, gdy z tyłu usłyszały radosny głos Winwina.
-Aaa, tak sobie.-Zaśmiała się Sohyu.
-Wiesz, takie dziewczęce tematy.-Dopowiedziała Lena.
-Aha. No nic, to ja idę. Na razie!-Dziewczyny pomachały chłopakowi, a same postanowiły wrócić do szkoły.
***
Matematyka okazała się być okropnie nudna, a przez rozmowę Leny z Markiem dziewczyna została przeniesiona do ławki z Guanlinem. Akurat nauczycielka zadała pracę w parach, a sama kobieta musiała wyjść na chwilkę. Lena świetnie dogadywała się z chłopakiem i nawet śmiała się głośno. To sprawiało, że Mark gotował się z zazdrości. Wolał kiedy Lena śmiała się przy nim.
-Mark, wszystko w porządku?-Spytał go Chenle, który był z nim w parze.
-Tak, w porządku.-Warknął, a w duszy chętnie zamordowałby Guanlina.
-Kto już skończył?-Wróciła matematyczka.
-My!-Równocześnie ręce podnieśli Lena z Guanlinem, mimo że nie planowali tego, więc zaśmiali się, aż Marka zaczęło skręcać.
-Przysięgam, a zaraz zedrę mu ten uśmieszek z twarzy.-Pomyślał kanadyjczyk.
Chłopak gdy tylko zadzwonił dzwonek, wybiegł z klasy strasznie zły.
-Mark, czekaj.-Cudem dogonił go jego najlepszy przyjaciel.
-Co jest?-Zapytał jak gdyby nic.
-To ja powinienem zapytać. Mów.
Mark wziął głęboki wdech i zaczął mówić.
***
-Yuta, Yuta!!!-Lena biegła za japończykiem.
-He? Lena? Stało się coś?-Odwrócił się, słysząc swoje imię.
-Słuchaj, ja wiem, że podoba ci się Sohyu i chyba pora coś z tym zrobić, nie sądzisz? Zaproś ją gdzieś!
-Jesteś pewna? Ale gdzie?
-Do kina. Ostatnio wspominała coś o nowym horrorze i chce na niego iść. No weź idź i zaproś ją!
-No dobra, wiesz gdzie teraz ona jest?
-Powinna być przy swojej klasie.
-Dzięki wielkie!-I odbiegł.
Zadowolona dziewczyna chciała wrócić do klasy, kiedy to wpadł na nią Mark i złapał za ramiona.
-Powiedz, co łączy cię z Guanlinem?
Lena dziwnie na niego spojrzała.
-O co ci chodzi?-Spytała.
-Łączy czy nie?
-Mark, nic mnie z nim nie łączy. Jesteśmy tylko w relacji kolega, koleżanka. Nic więcej.
Markowi jakby ulżyło. Puścił dziewczynę.
-Dobra, chodź. Nie chcę spóźnić się na lekcję.-Zaczął ją ciągnąć pod klasę.
Lena była zdziwiona przez zachowanie przyjaciela.
W domu dostała wiadomość od Sohyu.

Forget-me-notOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz