30

590 31 1
                                    


    Draco bawił się niespokojne kawałkiem pergaminu, który trzymał w dłoni. Denerwował się, bardzo. Nie wiedział, jak zareaguje Dumbledore, co będzie kazał zrobić. Pracował dla Zakonu już od ponad dwóch miesięcy, ale jeszcze nie miał żadnego ważniejszego zadania. Jedynie donosił. Teraz i to mogło się zmienić... Teraz mógł się na nic im nie zdać.

- Panie Malfoy - przywitał się Dumbledore, jak zwykle uśmiechnięty, wkładając sobie kolejnego cytrynowego dropsa do ust. - Co pana do mnie sprowadza?

- Profesorze Dumbledore - powiedział Draco smętnie. - Mam pewien problem i obawiam się, że nie będę mógł dłużej pana informować, tak jak dotąd. 

- Obawiam się, że nie do końca rozumiem, panie Malfoy - odpowiedział nieco zmieszany, gładząc swoją długą, srebrzystą brodę. - Może przejdziemy do salony. Opowiesz mi wszystko przy herbacie. Albo whisky, Minerwa ostatnio jedną gdzieś schowała przed Verą, powinna jeszcze się ostać.

- Myślę, że whisky się przyda - westchnął Draco.

*

    Minerwa rozczesywała swoje włosy, gdy drzwi do sypialni otworzyły się gwałtownie.

- Ostrożniej, jak tak dalej pójdzie to je jeszcze wyważysz - powiedziała z lekkim uśmiechem w stronę męża. Coraz bardziej przypominał siebie sprzed lat, już niedługo jego brązowe włosy odrosną do zwykłej długości, a nos znów będzie na swoim miejscu... - Odnalazłeś nos? Teraz masz już wszystko to, co Potter.

- Bardzo zabawne moja droga - burknął. - Słyszałaś już o młodym Malfoyu?

- Coś się stało? - spytała podnosząc wzrok na Toma zaniepokojona.

- Jest zdrajcą, szpiegował dla Dumbledore'a - powiedział podchodząc do niej.

- Myślisz, że przekazał mu coś istotnego? - odłożyła szczotkę na toaletkę i wstała.

- Mam nadzieję, że nie, ale liczę na to, że się tego dowiesz - odpowiedział przyciągając ją do siebie, zmarszczyła lekko nos czując nagle silny zapach jego wody kolońskiej. - Ale zostawmy problemy na jutro, na dziś mam ciekawsze zajęcie.

- Tak uważasz? - spytała wyswobadzając się z jego ramion.

- Tak - uśmiechnął się biorąc ją na ręce.

*

    Severus próbował skupić swoje myśli nad notatkami zapisanymi jego koślawym pismem, ale nie potrafił. Jakaś siła wciąż trzymała go przy niej, czegokolwiek by nie zrobił w jego głowie wciąż kłębiły się myśli  związane tylko z nią. Nie potrafił się skupić, skierować na inny tor. Zupełnie jakby na świecie była tylko ona i nikt więcej. Cały świat nagle stracił znaczenie. Czuł się jak samotna gwiazda, która zbytnio się oddaliła i zaczęła gasnąć  z tęsknoty za swoją galaktyką... Czuł się jakby z wolna umierał. Najgorsze jednak było to, że nie miał nawet komu się wyżalić. Zawsze ktoś był obok. A to Minerwa, która teraz zaczęła niebezpiecznie bardzo interesować się swoim małżeństwem, albo Albus, który jednak teraz miał na głowie zbyt wiele zarówno szkolnych jak i politycznych spraw, a teraz jeszcze Vera. No i od czasu do czasu mógł porozmawiać, wyżalić się Moody'emu, ale nawet on nie miał czasu, był zbyt zajęty. Z resztą, co by  im powiedział? Że zakochał się w uczennicy? I nie potrafi sobie z tym poradzić? Może Albus by go zrozumiał on w końcu z uczennicą miał romans. Minerwa uznałaby to za nic poważnego, zbagatelizowała by to i wróciła do Riddle Manor. Westchnął. Nie dość, że miał własne problemu, to coraz bardziej martwił się o Minerwę. Miała grać wielce zakochaną w Czarnym Panie, potężną i bezwzględną Czarną Panią, ale ostatnio wychodziło jej to za dobrze. 

    Wstał od biurka i sięgnął do barku. Zaczął przeglądać butelki szukając czegoś mocnego. Whisky ostatnio wypiła mu Minerwa... Chyba powinien zapisać ją do jakiejś grupy dla alkoholików... Nie długo ma urodziny, na pewno się ucieszy - pomyślał ironicznie i uśmiechnął się, przynajmniej na chwilę jego myśli odbiegły od Hermiony. Może powinien zamienić się z Horacym na roczniki? Przynajmniej nie będzie się z nią widywać, aż tak często. W końcu po długim namyśle wyjął dwie butelki rumu a do kieszeni wsadził eliksir na kaca, domyślając się, że rano nie będzie miał czasu na jego szukanie. Usiadł wygodnie w głębokim fotelu na przeciw kominka i zaczął pić. Nie mógł by się upić tylko tymi dwoma butelkami, co go trochę zawiodło, ale poniekąd to jego wina. W końcu to on przez te wszystkie lata pił po nocach na zmianę z Albusem albo Minerwą. 

- Chyba na prawdę powinienem zapisać naszą trójkę do jakiegoś AA - powiedział na głos. - Co ty na to Rumie? Gdyby nie ty i nie twoi kumple to bym chyba zwariował z ich dwojgiem i Hermioną na czele... Czeka nas ciekawy, długi i trudny rok... Ale są plusy... Ostatnio, gdy udało mi się ich upić to Min latała w samym staniku na miotle w Zakazanym Lesie, a Albus omal nie został bigamistą przez przerwany ślub z Olbrzymią Kałamarnicą z jeziora. W sumie - powiedział z zamyśleniem, - ja w tedy skończyłem w zielonym stanikiem Umbridge na głowie i biegałem po Hogmesage  krzycząc, że zgwałciły mnie dementory... Zdecydowanie powinienem mniej czasu spędzać z tą dwójką... Ciekawe, czy Hermiona miała by do nas siły. Czy w ogóle chciała by ze mną być - westchnął upijając kolejnym duży łyk rumu. 

Klątwa skutkiem miłości||KorektaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz