11

1K 64 4
                                    

Hermiona wpadła jak burza do gabinetu opiekunki jej domu, trzymając w ręku książkę, której ta rzekomo poszukiwała. Stanęła jak wryta przy drzwiach. Jeszcze nigdy nie widziała tego gabinetu w takim stanie, książki stojące zazwyczaj na półkach leżały teraz rorzucone na podłodze, zawartość szuflad walała się po całym pokoju, a profesor McGongall próbowała wyciągnąć coś zza wielkiej szafy. Na parapecie siedziała skulona profesor Hooch, która przyglądała się z zaciekawieniem swojej przyjaciółce.
- Min, to tylko książka, uspokuj się, w takim bałaganie na pewno jej nie znajdziesz... - powiedziała z lekkim uśmiechem.
- Ro, szukałm jej już wszędzie, nigdzie jej nie ma, nigdzie... Przecież Albus mnie zabije jak się dowie, że ją wzięłam - jęknęła ze zrezygnowaniem.
- Kiedyś pozwolił ci pożyczać od siebie książki, nie powinien być zły  - zauważyła profesor Hooch.
- Pożyczać książki, ale tylko te będące w bibliotece w Dumbledore Manor albo w jego gabinecie, ale nie tą, która jest, a przynajmniej była, w jego sypialni...
- Co ty robiłaś w jego sypialni? - profesor Hooch nagle ożyła, a w jej żółtych oczach pojawiły się radosne ogniki.
- Rolando to nie istotne - mruknęła odsuwając szafę od ściany.
- Ale...
- Nie - przerwała jej zirytowana profesor McGonagall.
- Profesor McGonagall?? - spytała nie pewnie Hermiona.
Obie kobiety podskoczyły zaskoczone jej głosem. Spojrzały na nią, tak jakby widziały ją piwerszy raz w życiu.
- Coś się stało panno Greanger? - spytała zaskoczona profesor McGonagall.
- Ja... no, bo widzi pani... wczoraj... to znaczy... ja... Chciałam coś pani zwrócić - powiedziała wyciągając książkę w stronę nauczycielki, której oczy nagle rozjaśniały.
- Gdzie ją znalazłaś? - spytała zabierając od niej książkę, - z resztą nie ważne, najważniejsze, że się znalazła.
- Teraz wypadało by tutaj posprzątać - zauważyła pani Hooch, machnęła różdżką, a wszystkie rzeczy wróciły na miejsce.
- Masz ochotę na herbatę, panno Greanger? - spytała wicedyrektorka chowając książkę do szuflady i zamykając ją na klucz.
- Nie, dziękuję pani profesor, powinnam już wracać do lochów -powiedziała i wyszła z gabinetu. Wracając do lochów spotkała na schodach Rona.
- O cześć Mionka - chłopak uśmiechnął się do niej, - jak było z Rozalie?
- Świetnie - powiedziała przypominając sobie w jakim stanie był pokuj dziewczyny, gdy z niego wychodziła... - A jak było u Aberfortha z Braianem i Harry'm?
- Nie licząc kilku wkurzających kóz, fantastycznie, wrócisz do Nory to ci wszystko opowiem. Tak wogóle, to wiedziałaś, że ta cała Clary, żona Syriusza jest też siostrą, a dokładnie bliźniaczką Jamesa?
- Jamesa Pottera? - spytała z niedowierzaniem.
- Tak, tego Jamesa. Harry dowiedział się tego wczoraj wieczorem jak wpadła do nas na chwilę z profesor McGonagall...
- Panie Weasly, nie mamy całego dnia! - dobiegł ich głos procesor McGonagall.
- Muszę iść, powodzenia z Nietoperzem - powiedział otwierając drzwi do gabinetu nauczycielki.
Uśmiechnęła się na pożegnanie i zbiegła na dół. Miała jeszcze dużo do zrobienia, a ze Snape'em wcale nie będzie to przyjemne.
Zapukała do drzwi i otworzyła je ostrożnie, ledwo się powstrzymała od krzyku, gdy zobaczyła swojego nauczyciela w szatach śmierciożercy.
- Nareszcie jesteś Greanger - syknął. - Przygotuj uniwersalne antidotum na najpopularniejsze trucizny. Na biurku masz przepis. Zrób cztery kociołki, jak skończysz wracasz od razu do Nory... na zewnętrz jest niebezpieczne. Minerwa, albo Rolanda Cię odprowadzą. Zrozumiałaś?
   Skinęła głową. Severus spojrzał na nią, tak jakby chciał się upewnić, że na pewno wszystko do niej dotarło i zniknął w płomieniach kominka. Hermiona szybko podeszła do biurka i zaczęła czytać instrukcję:
Część I

Dodać dwa bezoary do moździerza.Rozdrobnić je na bardzo drobny proszek i wspypać do wody miodowej. Dodać cztery miarki proszku do kociołka.Dodać dwie miarki składnika standardowego do kociołka.Podgrzewać na średnim ogniu przez pięć sekund. Dodać cztery gałązki mięty. Machnąć różdżką nad kociołkiem.Zostawić napar na 40 minut (kociołek cynowy), 34 minut (kociołek mosiężny) i 30 minut minut (kociołek miedziany).

Część II

Dodać szczyptę sproszkowanego rogu jednorożca do kociołka. Dodać duszoną Mandragorę. Mieszać dwa razy, zgodnie z ruchem wskazówek zegara.Dodać dwie jagody z jemioły do kociołka.Mieszać dwa razy, przeciwnie do ruchu wskazówek zegara. Na koniec dodać ekstrakt z lawendy. Machnąć różdżką nad kociołkiem.*
  Westchnęła i zaczęła przygotowywać potrzebne składniki.
   Kiedy antidotum nabrało koloru cyraneczki, odczekała jeszcze kilka minut i ostrożnie przelała eliksir do szklanych flakoników, które poukładała na biurku profesora. Spojrzała na zegar, dochodziła godzina piętnasta. Zabrała swoje rzeczy i chciała już wychodzić, gdy do gabinetu Mistrza Eliksirów weszła profesor Hooch.
- Zrobiłaś już wszystko? - spytał radonsnym głosem.
- Tak, pani profesor - odpowiedziała.
- W takim razie zbieraj się idziemy do Nory, zanim Minnie mnie zabije - to ostatnie powiedziała z lekkim przerażeniem w głosie.
  Hermiona zachichotała:
- Pani profesor nie może, aż być taka straszna...
- Pewna jesteś? Nazwałaś ją kiedyś Minnie, wspomniałaś o jej córce i poraz miliardowy próbowałaś zeswatać ją z Albusem i chciałaś się dorwać do jej pamiętnika, ale nakryła Cię jak zaczęłaś przeszukiwać jej sypialnie???
- Nie... - przyznała rozbawiona. - Zaraz... profesor McGonagall ma córkę?
- Eee... jak się wyda, że wiesz obie będziemy martwe - nauczycielka puściła jej oczko i zniknęła za drzwiami. - Idziesz?

*wiadomości zaczerpnięte zostały z Pottermore i dodane według mojej... eee... mojego instynktu??? Składniki Księcia Półkrwi 😏😏

Klątwa skutkiem miłości||KorektaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz