Voldemort trzymał w ręku snieżnobiałą kopertę ze złotymi zdobieniami, tak doskonale znanym mu pismem było napisane jego imię. Imię... Nie Czarny Pan, nie Lord Voldemort, nie chociaż Sam-Wiesz-Kto, czy Ten-Którego-Imienia-Nie-Wolno-Wymawiać, tylko właśnie jego imię, którego nie słyszał od lat. Imię, które brzmiało tak słodko i niewinnie w jej ustach, wypowiadane z pasją znaną tylko jej. Imię, które tak bardzo nie pasowało, do tego kim teraz jest. Było zbyt błahe, aby objąć w swoim brzmieniu, powagę, pozycję i siłę osoby, która je nosiła.
Tom Marvolo Riddle,
Riddle Manor.
Zmarszczył czoło, skąd mogła wiedzieć, że z powrotem się tu przeniósł? Czy na prawdę tak dobrze go znała? Patrzył na list, tak jak gdyby chciał sprawdzić jego zawartość bez otwierania go. Przejchał palcem po delikatnej fakturze koperty, która tak słodko i delikatnie pachniała nią. Lekka nuta lawendy zmieszana z miętą. Poczuł się nagle jakby cofnął się w czasie o co najmniej trzydzieści osiem lat. Gdy stali razem na tym samym tarasie, co on teraz, gdy trzymał ją w ramionach, a jej kruczoczarne włosy pod wpływem lekkiego wiatru muskały jego twarz, gdy jej delikatny brzmiący jak małe dzwoneczki śmiech niósł się po okolicy. Kiedy jego silne ramiona owijały się wokół jej szczupłej tali, kiedy mogli razem cieszyć się sobą nawzajem. Pamiętał jakby to było dziś, a nie trzydzieści dziewięć lat temu, gdy spojrzał jej prosto w oczy, te piękne duże zielone oczy, w których szalały małe iskierki, gdy pocałował jej miękkie malinowe usta... Chwilę później klęcząc przed nią z czerwonym pudełkiem w ręku, pytając się, czy uczyni mu ten zaszczyt... Patrzył jak jej oczy rozszerzają się w szoku, pamiętał jak nagle pożałował swojej decyzji, ale w tedy usłyszał to jedno ciche zdanie, które słyszał od niej później tylko kilka razy:
Kocham Cię, wariacie.
Uznawszy to za tak chwycił ją w ramiona... Potrząsną głową tak jakby chciał, aby to wspomnienie uleciało z niego i nigdy więcej nie wracało. Przeklnął w duchu swoją głupotę i ideę miłości... Ludzie mówią, że to najlepsze, co może nas spotkać w życiu, ale to nie prawda. Miłość była dla niego przekleństwem, wieczną agonią, która ciągnęła się za nim, niczym kula za więźniem. Była jego słabością, której nie chciał okazywać. Był Lordem Voldemortem, najpotężniejszym czarnokisiężnikiem jakiego nosiła ta ziemia, nie jakimś głupcem z Werony, który sterczał nocami pod balkonem jakiejś idiotki... Otworzył list jednym, szybkim ruchem nie dbając o delikatność koperty i jej zawartość. Rozłożył pergamin i zaczął czytać, a szok wymalowany na jego twarzy z każdą linijką przeczytanego tektu był coraz większy:Najdroższy Tomie!,
Wybacz mi, że przez tak długi okres czasu się do Ciebie nie odzywałam. Przepraszam Cię z całego serca! Zbłądziłam, a omajaczona słowami Albusa zeszłam z jedynej prawowitej drogi jaką kiedykolwiek powinnam podążać. Zakuta w kajdany niewiedzy i oślepiona jego licznymi kłamstwami odeszłam... Zostawiłam i Ciebie i Naszą kochaną Maribell. Długo nie potrafiłam dostrzec mego błędu, dopiero teraz zrozumiałam. Wybaczysz mi? Wybaczysz mi i pozwolisz do Siebie wrócić, Tom? Kocham Cię, wciąż Cię kocham, wariacie.
Na zawsze Twoja,
Minerwa.
Złożył pergamin i schował go z powrotem do koperty. Spojrzał na zachodzące słońce, zastanawiając się w co ona z nim gra... Wiedział, że jest tylko jedna opcja, która mogła mu to wszystko wyjaśnić. Zamknął oczy i skupił wszystkie swoje myśli na żonie oddalonej od niego o setki mil. Wdarł się do jej umysłu, a to co w nim zobaczył spowodowało promienny uśmiech na jego twarzy. Nie kłamała w liście, pomyślał, na prawdę chce wrócić.
Wszedł z powrotem do swojej sypialni i zaczął pisać list do żony, z nią przy boku nie musiał się niczego obawiać, doskonale pamiętał siłę i jakość rzucanych przez nią zaklęć, z pewnością była najpotężniejszą czarownicą tego świata jaką znał, a znał wiele potężnych czarownic...
*
Hermiona wróciła do Nory, mając w głowie jeszcze więcej pytań. Nie wiedziała, co o tym myśleć... Przecież to nierealne! McGonagall nie może być matką Clary... Hermiona położyła się na łóżko. Czemu to wszystko musi być tak pogmachtwane? Czemu nic nie może być proste, normalne? Czemu nie może powiedzieć Severusowi o tym, co czuje do niego? Czemu ta wojna nie może się już skończyć?
- Miona jesteś tu? - do pokoju weszła Ginny.
- Yhm - mruknęła w poduszkę.
- Dumbledore zwołał zebranie, ponoć Voldemort znowu coś wymyślił - powiedziała Ginny patrząc na przyjaciółkę przenikliwym wzrokiem. - Gdzie byłaś?
- U Rozalie, ale nie mogłam jej znaleźć - powiedziała wstając z łóżka.
- Clary pokłóciła się o coś z McGonagall i stwierdziła, że wrócą do Francji, Syriusz próbował ją namówić, aby została, ale nie wiem, co z tego wyszło - powiedziała Ginny ziewając.
Hermiona zmarszczyła brwi, nic się nie układa, nic nie było normalne. Westchnęła i zeszła na dół, gdzie czekał już prawie cały zakon. Spojrzała na członków zakonu, wyglądało to tak jakby wszyscy się pokłócili. Usiadła między Harry'm a Ronem.
- Co się stało? - spytała Harry'ego.
- Dumbledore był wściekły - wyszeptał, - pożarł się z McGonagall, a ta stwierdziła, że skoro jest taki mądry to ciekawe jak poradzi sobie bez niej i wyszła trzaskając drzwiami. Pobiegła za nią Clary, ale też się pokłóciły, potem Szalonooki był wściekły na Dumbledore'a, a jakże pokłócili się, potem pani Weasley ściągnęła tu McGonagall, nie mam pojęcia co jej powiedziała, ale była wściekła... Dumbledore miał ją nakłonić, żeby wróciła, ale zamiast powiedział, że czegoś bardzo żałuje i że razem z Voldemortem są siebie warci... Dużo z tego nie zrozumiałem, bo mówił zbyt zawiło...
- Czy, wszyscy muszą zachowywać się tutaj jak dzeci? - jęknęła Hermiona. - Czekaj, czyli McGonagall odeszła tak?
- Tak - westchnął Harry chowając twarz w rękach. - Jeśli wróci do Riddle'a, to po nas. Wiedziała o wszystkich naszych ruchach, sama większość wymyśliła. Hermiona, ja już tak dłużej nie wytrzymam. Chciałabym go zabić i mieć to z głowy, ale nie potrafię! Trzeba zniszczyć jakieś przeklęte horkruksy, które są ukryte tak, że tylko Voldemort wie, gdzie są... Nie mam sił Hermiona, wszyscy na mnie liczą, a ja nie wiem, co robić - powiedział patrząc na nią tak jakby szukał w niej odpowiedzi na nurtujące go pytania, ale ten jeden, jedyny raz na prawdę nie wiedziała, co powinna zrobić, powiedzieć.
- Dobry wieczór wszystkim - przywitał ich Dumbledore ssąc cytrynowego dropsa.
- Co się znowu stało? - warknął Lupin.
- Voldemort razem z Grindelwaldem postanowili zaatakować Hogwart, tak aby mieć już w swoich rękach wszystkie najważniejsze punkty w Anglii. A przede wszystkim Harry'ego jak na dłoni - powiedział nie zwracając uwagi na wrogi głos Lupina.
- Kiedy?
- W maju, będzie to najlepszy moment, aby pokonać Voldemorta, ze względu na to, że będziemy mieli tam dużo dzieci, będziemy musieli znaleźć sposób, aby w bezpieczny i szybki sposób ich ewakuować. Musimy się do tego dobrze przygotować. Voldemort skupi się na tym, aby zabić Harry'ego, Grindelwald będzie chciał dorwać mnie, dlatego będziecie musieli być zdani w tej bitwie na siebie, nie zależnie, co się stanie musimy walczyć do końca i chronić Harry'ego.
- Profesorze im szybciej dostanę się do Voldemorta tym mniej ludzi zginie - powiedział Harry.
- Masz rację, ale Voldemort będzie chciał dostać się do ciebie w momencie, w którym jak najmniej z nas będzie mogło ciebie chronić, aby tym razem nikt mu nie przeszkodził.
Hermiona spojrzała na Harry'ego wyglądał tak jakby miał zaraz wybuchnąć, wiedziała, że jeśli nie wytrzyma w każdej chwili może zacząć krzyczeć, ale zamiast tego wstał i wyszedł z kuchni nie zwracając na nikogo uwagi. Westchnęła musi jak najszybciej dostać się do Voldemorta, może jest szansa, aby uniknąć tej bitwy? Pomyślała, sama nie wierząc, że mogło to się udać. Wszystko się waliło, jeszcze trzy miesiące temu, gdyby ktoś powiedział jej to, co teraz wie nie uwierzyła by w to, wybuchła by śmiechem i powiedziała, że jest niedorzeczny... Tak bardzo chciała cofnąć się w czasie i wszystko odwrócić...
CZYTASZ
Klątwa skutkiem miłości||Korekta
Fanfiction#13 Sevmione 03.06.21r. #36 Sevmione 29.09.21r. #576 w ff 14.02.18r. #988 w ff 11.02.18r #915 w ff 15.05.17r #927 w ff 14.05.17r. #138 w Harry Potter 05.02.19r. #101 w HarryPotter 07.02.19r. #8 w Sevmione 07.02.19r. Klątwa... Miłość... Wojna... Oni...