40 lat wcześniej

3.8K 144 100
                                    

Co on sobie myśli? Jak śmie mówić mi co jestem w stanie zrobić, a co nie? Nie muszę we wszystkim być dobra, a już na pewno nie w tej durnej transmutacji. Spojrzała wyzywająco na profesora Dumbledore'a. Tak grać na jej nerwach potrafił tylko on. Gdyby nie fakt, że ojciec chciał, aby kontynuowała naukę transmutacji w ogóle by jej tu nie było.  Nie wiedziała jak profesor Goldenmayer z nim wytrzymuje, ale szczerze jej współczuła.

- Szkoda, że nie jest pani tak dobra w transmutacji jak w gadaniu, panno McGonagall.

Zacisnęła mocno usta, czując jak jej szkocki temperament zaraz wybuchnie. Przymknęła oczy, raz, dwa... Zaczęła ciche odliczanie, nie chciała kolejnego szlabanu.

- Teraz będziesz milczeć? - Uniósł brew. Widocznie dobrze się bawił. - Cóż widzę, że Gryfońska odwaga już chyba dawno poszła w zapomnienie...

- A myślałam, że pan też był w Gryfindorze. - Wypaliła nim zdążyła ugryźć się w język. Jeśli dostanie kolejny szlaban ojciec ją zabije.

- Jak widać zdarzają się wyjątki...

- Ma pan rację... Tiara Przydziału musiała się pomylić, przecież każdy wie, że powinien pan trafić do Hufflepuffu. - Posłała mu niewinny uśmiech, no cóż skoro i tak szlabanu nie ominie...

- Przynajmniej nie utkwiłem w tym kapeluszu na dziesięć minut. - Odgryzł się. Pozostali uczniowie patrzyli w cichym niedowierzaniu to na Minerwę to na ich nauczyciela. 

- Widzi pan, czasem brak mózgu się przydaje. Nie zamieniłabym się jednak z panem miejscami, chyba wolę być inteligenta i czekać dłużej, niż głupia i trafić do domu, do którego się nie nadaje. 

- Minus dziesięć punktów od Gryffindoru. - Przeklął w myślach, Gryffindorowi tak niewiele brakowało do pokonania Racenclawu w tegorocznym Pucharze Domów. 

- Zabrakło panu riposty? Niech się profesor nie przejmuje każdemu się zdarza zrobić za krótką ściągę na ręku... - Posłała mu współczujące spojrzenie. Musiał przyznać, że ma piękne oczy, tak intensywnie szmaragdowe.

- Ja przynajmniej nie muszę ich robić na każdym kroku, jak mniemam ma panienka nawet mapę jak dojść od swojego łóżka do łazienki - uśmiechnął się ironicznie, coś mi chyba nie wyszło... - I co nie powie teraz panienka nic?

- Och, zgasiłabym pana bardzo chętnie, ale gówno się nie pali więc...

- Szlaban. - Tylko nie wiem, czy dla mnie, czy dla ciebie, dodał w myślach doskonale wiedząc, że nie będzie to łatwy wieczór.

- Och, bardzo chętnie, ale wolę jednak spędzić ten czas z kimś kogo IQ nie wynosi minus nieskończoność - uśmiechnęła się niewinnie i wyszła z sali nie zważając już na swojego nauczyciela. Musi porozmawiać z ojcem, na pewno jest sposób na zdanie OWUTMów z transmutacji bez męczenia się z profesorem Dumbledore'em na lekcjach. 

*

Szlaban zaczynał jej się za pół godziny, westchnęła. Kolejne spotkanie z jej ukochanym profesorkiem... Spojrzała ukradkiem w lustro. Długie, lśniące, czarne włosy opadały falami na ramiona, zielone oczy podkreślone były czarną kredką, usta pomalowane krwistoczerwoną szminką rzucały się w oczy na tle śnieżnobiałej cery. Na szkolny mundurek założyła jeszcze lekko za duży zielony sweter. Wzięła głęboki wdech przykładając miękki materiał do twarzy. Wciąż pachniał ciemnowłosym Ślizgonem. Westchnęła, zrzuciła zniecierpliwione spojrzenie na zegar. Został jej tylko kwadrans.  Opuściła pośpiesznie dormitorium i zbiegła schodami na dół prosto do gabinetu profesora Dumbledore'a. Nie chciała stracić kolejnych punktów za spóźnienie.

Klątwa skutkiem miłości||KorektaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz