13

455 14 1
                                    

-o Chryste Panie!- złapałam się za bolącą głowę. Rozciagnełam swoje ciało. Lecz coś mi przeszkodziło.

Obok mnie spał Thomas. Jego włosy były bardziej nieogarniete od moich. O fuck był bez koszulki o cholera ja też mam na sobie tylko bielizne.

A może coś sie miedzy nami stało? A ja nie pamiętam?. Jedyne co pamietam to jak wypiłam drinka.

Utkwiłam wzrok w Thomasie. Tak słodko spał nie miałam serca go budzić.

-dzień dobry księżniczko-  pocałował mnie w skroń.

-dzień dobry mogę wiedzieć co ty tu robisz ? I dlaczego prawie nie mamy na sobie ubrań!- wyrzuciłam wszystko z siebiem aż zabolała mnie głowa.

-odwiozłem cię z impezy do domu i rozebrałem no bo w ubraniach było by ci nie wygodnie. No i przez przypadek zasnąłem i tyle. - przekręcił się na bok.

-aha spoko - wstałam z łóżka i zaczełam poszukiwać szlafroka. Czułam wzrok chłopaka na sobie.

-ufff...możesz się nie patrzeć? Na prawdę nie ma na co - jęknełam i założyłam na siebie jedwabny szlafrok.

-jesteś piękna i zdania nie zmienie - wstał z łóżka. Jego tors oświetlały promienie słońca. Zrobiło mi się gorąco. Głośno przełknełam ślinę i gwałtownie odkręciłam głowę żeby tylko na niego nie patrzeć.

-nie obchodzi mnie twoje zdanie. Mam lustro w domu i jestem świadoma swojej brzydoty - nie nawidziłam niczego w sobie.

-masz racje - powiedział a mnie zszokowało. No przecież powinien zaprzeczyć jak przystało na mężczyznę-  powinnaś trochę przytyć jesteś za chuda. A najlepiej to chodźmy to zmienić. Zabieram cię na naleśniki.

-chudy to ty masz mózg- przewróciłam oczami. Wziełam świeżą bielizne łososiową spódniczkę i białą bluzkę z rozcieciami na ranionach. Kierowałam sie w stronę łazienki.

Na ziemię spadł mi stanik taaa... ja i moje szczęście.... szybko podniosłam go gdy wstawałam moje ciało wpadło na nagie ciało chłopaka.

Przeszedł mnie dreszcz. Zmroziło mnie. Nie mogłam sie ruszyć. Stałam jak słóp soli. Nie zaprzeczam bałam się, ale chęć bycia przy nim była silniejsza.

Jego ręce powędrowały za szlafrok w kierunku pleców. Na jego dotyk wzdrygnełam. Zacisnełam oczy żeby nie przywołaś myśli gdy ojciec mnie molestował.

Jedną ręką podniósł mój podbrudek i zbliżył się do moich ust wbił się w nie. Był taki delikatny i czuły. Jego usta były miekkie i wręcz idealne. Dałam mu dostęp do środka.  Jego ręce mocniej oplotły moją talie. Pisnełam i odskoczyłam.

Popatrzyłam mu w oczy. Widziałam jego strach i pożądanie. 

-przepraszam nie chciałem

-nie to ja przepraszam jestem beznadziejna - wbiegłam do łazienki zimny prysznic pomógł mi się pozbierać.

Zrobiłam lekkie fale i naturalny makijaż.  Ubrałam się w wcześniej przygotowane ubrania i wyszłam.

-jestem - wbiegł do mojego pokoju- byłem u siebie musiałem się ogarnąć.- przeczesał swoje mokre jeszcze włosy ręką.

-na serio mówiłeś o tych naleśnikach? - prychnełam. Myślałam że to nie było na serio.

-no a co ty myślałaś? Dziś nie 1 kwietnia-  uśmiechnął sie ukazując swoje białe zęby.

-na pewno masz coś ciekawszego do roboty  niż jedzenie ze mną śniadania. Z resztą nie jestem w cale głodna.

-nie marudź mi tutaj. Idziemy postanowione. Nie mogę patrzeć na twoje chude rączki. I zaprosiłem Luka. Z resztą w domu matka cały czas mówi o Lizzy nie mogę już wytrzymać.

- dobra pójdę, ale tylko na chwilę. - minełam go i wyszłam z pokoju. Widziałam jego chytry uśmieszek. Jakby nic się wcześniej nie wydarzyło.

Usiedliśmy na wolnych miejscach.

-przypomnij mi dlaczego ja tutaj jestem? - spojrzałam na szatyna siedzącego naprzeciw mnie.

-boo... nie możesz mi odmówić- wzruszył ramionami.

-niestety..- pokreciłam głową- powiedz dlaczego na swojej drodze do sklepu akurat spotkałam ciebie?

-bo jestem wielkim szczęściarzem i mam dar bycia w odpowiednim miejscu o właściwej porze.

Do środka wszedł Luk. Dobre wyczucie czasu.

-o cholera - usiadł zdyszany i przetarł czoło z kropelek potu.

-co się stało? - zapytałam zdziwiona.

-goniło mnie stado pięknych napalonych dziewczyn- powiedział poważnie.

Ja z Thomasem wymieniliśmy sie porozumiewawczo spojrzeniami.

-stary brałeś coś, czy na mózg ci padło?! - zapytał Tom poważnie.

-oj weź pomarzyć nie można.-uderzył lekko pięścią w stolik.

Bez komentowania zamówiliśmy sobie naleśniki.

Robiłam wszystko żeby zjeść jak najmniej.

-gadaliśmy o tym-  widział moje męczenie się z naleśnikiem.

-nie wiem o co ci chodzi - próbowałam zgrywać głupią.

-coś mnie omineło - Luk poruszył brwiami.

-spaliśmy razem wielkie halo- wyrwał Thomas. A ja zakrztusiłam się kawałkiem naleśnika.-nadal nie może dojść do siebie- zaśmiał się.

-no no gołąbeczki nie wiedziałem że to aż tak daleko zaszło -gwizdnął

-ej stop stop- podniosłam ręce - do nieczego nie doszło... on...

-Thomas - przerwał mi Luk. Jego twarz była poważna.

-co?- powiedział Thomas.

-cholera jasna proszę cię nie rób nic głupiego.

Coo o czym on gada?. O co chodzi?. Spojrzałam się za siebie i zobaczyłam Nico. Thomas zrobił to samo. Czułam jak jego mięśnia się napinają. Zacisnął pięśći. I chciał wstać. Ale powstrzymałam go.

Złapałam go za rękę. Chłopak spojrzał na mnie podejrzanie.

-Blanca - wyszeptał.

-Thomas zostań... nie idź tam proszę będziesz miał tylko problemy- niedawno miał wstrząśnienie mózgu. I gdyby teraz się coś jeszcze stało. Nie skończyło by się to dobrze.

-on ją kurwa zabił rozumiesz zniszczył ją a ja muszę ją pomścić- zacisnął szczękę ze złośći aż na jego szyji pojawiła się blada żyłka.

-cii - mocniej chwyciłam jego dłoń. Zataczając kciukiem małe okręgi.

Szybko wstał ja zrobiłam to samo nie puszczając jego dłoni.

-Thomas proszę- w oczach miałam łzy- nie przeżyła bym gdyby mu się coś stało. Dlaczego?... cholera wie...

Zrobił nagły ruch w kierunku Nico. Ja rzuciłam mu się na szyję. I mocno przytuliłam. Nie bałam się go ani jego dotyku. Wręcz przeciwnie potrzebowałam tego.

On także oddał uścisk. Wtuliłam się w niego jak mała dziewczynka. Jego ciało się rozluźniało.

Po kilku minutach odsunełam się od chłopaka. Poczułam wielki chłód.

Nico nie było, a na nas patrzyło kilka osób w tym Luk uśmiechający się od ucha do ucha.

Wróciliśmy na swoje miejsca i zapadła niezręczna cisza.

-wiecie co - rzucił Luk- zazdroszcze wam zakochańce -westchnął patrząc na ludzi za oknem.

-i tobie sie poszcześci- Thomas poklepał go po ramieniu.

Co się tu właśnie wydarzyło? Bo ja nadal nie wiem..







I am nobodyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz