-powiedz mi dlaczego wszystko musi się tak spierdolić !? A już było tak dobrze - płakałam w koszulkę Thomasa.
-cii Blanca - głaskał mnie po głowie.
Staliśmy przy samochodzie chłopaka.
-płacz to pomaga - powiedział łagodnym głosem trzymając mnie w swoich ramionach.
- nie chce tam wracać- wybełkotałam.
-możesz spać u mnie - wzruszył ramionami.
- nie nie chce robić ci problemu. Wy i tak macie swoje zmartwienia.
-nawet tak nie mów - przytulił mnie bardziej.
- nie przekonasz mnie. - opierałam się bo przecież jego rodzice się jeszcze nie pozbierali po stracie Lizzy. I nie chce im wchodzić na głowę ze swoimi problemami
-No dobra wsiadaj mam lepszy pomysł- weszliśmy do auta i ruszyliśmy.
Pojechaliśmy pod dobrze znany mi dom.
-no cześć- przywitał nas Luk.
-siema - przybili męską piątkę. Potem Luk mnie przytulił oczywiście po przyjacielsku.
-co ty taka zapłakana ? - zapytał luk patrząc na mnie z troską w oczach.
-szkoda gadać- spuściłam głowę,nie chciałam o tym gadać. Nie chce znowu płakać przez tego... tyrana..
-wejdźcie- zaprosił nas do środka.
Na kanapie siedziała Vanessa. Zdziwiłam się na początku, ale potem pomyślałam że dobrze że im sie układa.
-część kochana jak się czujesz ?- rzuciła mi sie na szyję
-już lepiej a ty co tutaj robisz?- dopytałam.
-rodzice wyjechali w delegację wiec się wprosiłam - zarumieniła się. Słyszałam w jej głosie że kłamie.
-dobra my zamówimy pizzę, a wy możecie zająć telewizor dopóki nie zaczął się mecz - zaśmiał się Luk.
Usiadłyśmy na kanapie.
-dobra, a teraz mów co się naprawdę dzieję.
-Blanca ty to chyba masz jakiś wykrywacz kłamstw- jękneła dziewczyna.
-mów!- powiedziałam poważnie.
-moi rodzice znów zaczeli się kłócić nie mogłam tego wytrzymać. Siostrę zawiozłam do jej koleżanki, a ja przyjechałam tutaj- posmutniała- z resztą nie przejmuj się mną. Masz gorsze problemy. Teraz ty mów.
-mój ojciec wrócił i myśli że mu wszystko wybaczę- fuknełam. Poczułam zbierające się w moich oczach łzy- a ja mu nigdy nie wybaczę.
Przytuliła mnie mocno aż do momentu kiedy nie zadzwonił dzwonek do drzwi.
Chłopaki odebrali pizzę.
Zostałam z Lukiem sama w kuchni. Przygotowywaliśmy napoje.
- Luk sory że wnikam, ale jak Ci się układa z Van ? - popatrzyłam na niego. Chrząknął i powiedział .
-coraz lepiej zaczyna się do mnie przyzwyczajać- zaśmiała się i wyjął z szuflady otwieracz do piwa.
- tylko wiesz że ona ma trudną sytuacje rodzinną i jej potrzebny jest odpowiedzialny chłopak, który nie zostawi jej w trudnej sytuacji- chciałam dla niej jak najlepiej.
-tak wiem Blanca - westchnął- uwierz staram się jak mogę i na pewno jej nie skrzywdze. Nigdy bym sobie tego nie wybaczył. Chce żeby była szczęśliwa bo wtedy i ja jestem szczęśliwy.
-no masz szczęście- pogroziłam mu palcem .
Weszliśmy do salonu. Położyłam się na torsie Thomasa.
Głaskał mnie po głowie. Czy tylko ja kocham jak ktoś bawi sie moimi włosami?!
Przerwał nam mój dzwoniący telefon. Wyciągnęłam go z kieszeni. Na wyświetlaczu widniał napis Marry
Spojrzałam ze smutkiem w oczy TomaWyrwał mi telefon i odebrał.
-halo z tej strony Thomas..... Tak jest ze mną wszystko w porządku proszę się nie martwić..... już lepiej...... przywiozę ją jutro .... dobranoc - rozłączył się
-gol!!!- zaczeli krzyczeć jak szaleni. Ja i Vanessa zakryłyśmy uszy. Skakali jak małpy w zoo.
Nawet nie pamiętam kiedy urwał mi się film.
Obudziłam się koło ciepłego ciała. Leżałam w samej bieliźnie to zapewne sprawka Thomasa.
Pobiegłam pod prysznic. Trochę mi zajęło zanim znalazłam łazienkę . Nadal byliśmy w domu Luk'a.
Ubrałam się we wczorajsze ciuchy bo nie miałam tu nic na zmianę. Weszłam do pokoju. Chłopak już nie spał.
-jak mogłaś mi to zrobić- jego wyraz twarzy był poważny.
-co się stało co znowu zrobiłam?- westchnełam zrezygnowana.
-nie poczekałaś na mnie aż sie obudzę - marudził. Z miną obrażonego dziecka.
-nie moja wina że jesteś śpiochem, a teraz musisz mnie odwieźć do domu bo nie mam się w co ubrać i musimy pojechać do szkoły.
- a może darujmy sobie szkołę dziś- przekonywał mnie.
-dobra jak chcesz to sama pójdę, a ty posiedzisz sobie w domu- jak nie to nie..
-no dobra już dobra chodźmy- zwlukł się z łóżka.
Pojechaliśmy pod mój dom. Nikogo nie bylo w domu. Marry i Ben pewnie w pracy.
Wziełam szybki prysznic założyłam białe spodnie z przetarciami i czarny crop top.
Włosy wyprostowałam i założyłam czarne ss.Pojechaliśmy do szkoły, ale cały czas w głowie miałam mojego ojca. Nie mogłam się na niczym skupić.
-...... Ej słuchasz mnie - szturchnał mnie Tomas
-tak tak..- przytaknełam.
-więc chodźmy- wziął mnie za rękę i pociągnął w stronę stołówki.
Usiedliśmy jak zawsze przy tym samym stoliku. Większość były to osoby z drużyny.
- co wy tak rano znikneliście ?- z pytaniem wyskoczył Luk obok którego siedziała Van.
- nie dała mi pospać ta zła kobieta- Thomas wskazał na mnie palcem.
- jak tak możesz- Luk złapał sie za serce.
- mogę- wypiełam mu język i wszyscy się zaśmieliśmy.
Chociaż na chwilę o wszystkim zapomniałam.
Najgorsze było dopiero przedemną bo musiałam wrócić do domu.. i dowiedzieć co chciał mój ojciec.
CZYTASZ
I am nobody
Short StoryCzy da się kochać nie wiedząc co to miłość? Czy da się wybaczyć osobię, która nas zraniła? Czy można zapomnieć o przeszłości i zacząć wszystko od nowa?