29

295 9 0
                                    

Minął tydzień więc lekarze wypisali mnie ze szpitala. Wreszcie mogłam wrócić do domu.

I ta świadomość że ma się gdzie wrócić i ma się swoje miejsce na ziemii.

- skarbie daj mi to - Thomas wziął moją torbę. Od momentu wypadku troszczy się o mnie, ale czasami aż za bardzo.

- Thomas jestem tylko lekko osłabiona i nic mi się nie stanie naprawę-  próbowałam go przekonać. On nic nie odpowiedział na moje słowa, wziął torbę i dołączył do reszty po czym ja zrobiłam to samo.

Ben przyjechał po mnie Marry w tym czasie leżała w łóżku czekając na mój przyjazd. Czasami odwiedzała mnie w szpitalu, ale nie mogła sie przemęczać bo jej ciąża była zagrożona.

Podjechaliśmy pod dom, Tom i Ben poszli przodem, a ja za nimi.

-niespodzianka!- krzykneli gdy przekroczyłam próg domu.

-próbowałem ich zniechęcić, ale jak widać nie wyszło-  odezwał się  zasmucony Thomas.

-wow nie spodziewałam się - byłam w szoku. Nikt nigdy nie zrobił mi takiej niespodzianki.

Był Luk i Vanessa Mary i Ben nawet Olivier. Wszędzie było pełno jedzenia. Na widok którego robiło mi się  niedobrze.

Z trudem przełknełam ślinę..

-Blanca wszystko dobrze ?- podszedł Tom widząc moją reakcję.

-wszystko dobrze nie martw się tak o mnie - pogładziłam jego policzek żeby go troch e uspokoić.

Wszystkich cieszył moj powrót i szczerze mnie też, chodź byłam trochę zmęczona, ale chciałam być z nimi.

Van do mnie podeszła

- tęskniłam- przytuliła mnie mocno. Odwzajemniłam uścisk.

- ja za Tobą też- wyznałam.- a jak tam u ciebie i Luka ? - byłam ciekawa jak im się układa.

-u nas hmm... w sumie jest dobrze Luk cały czas mnie wspiera w sytuacji z rodzicami. I widzę że Thomas też nie daje Ci spokoju.

-masz rację jest jeszcze bardziej opiekuńczy niż wcześniej-  zaśmiałyśmy się a potem ja poszłam do kuchni po coś do picia.

Wzięłam łyk świeżej wody. Wszędzie stoły tace  z jedzeniem. Patrząc na to wszystko było mi nie dobrze. Poczułam gule w gardle. Szybko pobiegłam niezauważona  na górę do łazienki. I zwróciłam zawartość żołądka. Aż łzy stanęły mi w oczach. Spojrzałam sie w lusterko przemyłam twarz i powiedziałam sama do siebie .

-przed Tobą jeszcze długa droga.

Impreza trwała dość długo.

-papa-  pożegnałam ostatnią osobę.

-lećcie spać, a jutro to wszystko się ogarnie - zaproponował Ben. A ja razem z Thomasem poszliśmy na górę.

-jesteś zmęczona? - zapytał wchodzący za mną Tom.

-troszeczkę-  westchnełam chociaż moje zmęczenie było spore i na pewno było je widać

Poszłam się odświeżyć do łazienki. Długo stałam pod prysznicem chciałam się odstresowac, ale nie za bardzo mi to wyszło. Wyszłam z prysznica osuszyłam swoje ciało ręcznikiem i założyłam bieliznę. Usiadłam na brzegu wanny. Spojrzałam na leżącą niedaleko maszynkę do golenia.
Cięcie zawsze pomagało mi na stres. Podświadomość zachęcała mnie do zrobienia kolejnej blizny na udzie. Żeby tylko poczuć ulgę. Ręka wędrowała już w tamtym kierunku, ale ktoś wszedł do łazienki.

Pewnie jak zwykle nie zamknęłam na klucz... Szybko ręką wróciła na swoje miejsce.

-co ty tu robisz? !- zakryłam się rękoma.

-hmm... póki co to stoję-  wzruszył ramionami stojący w progu Tom. Był zadowolony z siebie.

-nie patrz na mnie jestem okropna - zasłoniłam się ręcznikiem. Nie chciałam żeby patrzył na moją marną sylwetkę i ciało pełne blizn. Gdyby nie on to pojawiła by się jeszcze jedna.

Podszedł do mnie i musnął moje ramie.

-Blanca dla mnie zawsze będziesz piękna-  pocałował mnie w policzek. A  ja się lekko zarumieniłam.

Wyszłam z łazienki i czekałam już ubrana w  łóżku na jego powrót z kąpieli.

Wszedł pół nagi do pokoju, światło padające przez okno oświetlało jego boskie rysy na klatce piersiowej. Miał jeszcze mokre nieogarniete włosy, które po wstaniu bedą w totalnym nieładzie.

- bo sie zaczerwienie - zażartował Tom kładąc sie obok mnie- tak jak ty-  dogryzł mi wspominając zdarzenie sprzed chwili.

-zamknij się i chodź spać-  zakleszczyłam go mocno w uścisku. I usneliśmy w swoich objęciach i muszę przyznać że działało to lepiej niż żyletka.

I am nobodyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz