7

539 15 0
                                    

Obudził mnie pieprzony budzik. Poczułam pieczenie na udzie po wczorajszym cieciu. Lubiłam to uczucie. Wziełam prysznic.

Ubrałam się w czarne rurki i koszulkę z hiszpańskim dekoltem. Koloru białego.

-a śniadanie-  krzykneła Marry kiedy wybiegałam z domu.

- nie zdążę-  krzyknełam i wybiegłam. Mój plan się powiódł. Ostatnio zaczęli mnie bardziej kontrolować co do jedzenia, wiec każda okazja była dobra żeby się od tego wymigać.

Pierwsza lekcja to historia. Co za mordęga. Prawie zasnełam. Cały dzień bolał mnie brzuch. Nie przejmowałam się tym czułam po sobie że schudłam i byłam z tego powodu bardzo zadowolona.

Poszłam na lunch na stołówkę usiadłam dokładnie w tym samym miejscu co zawsze. Wziełam tylko wodę niegazowaną.

Zauważyłam Thomasa i Luka, który zawsze mu towarzyszył.
Usiedli na swoich miejscach. Nasze spojrzenia się spotkały. Chłopak szedł sam w moją strone. Nie umkneło to uwadze innych.

- a ty co?- zapytał patrząc na moją wodę.

-o co ci chodzi? - wzruszyłam ramionami.

-gdzie twoje śniadanie?

- zapomniałam, a co każdemu się zdarza - wyjaśniłam.

-chodź-  chwycił mnie za rękę na co się wzdrygnełam.

Pociągnął mnie do swojego stolika. Z tych wszystkich osób znałam jedynie Toma i Luka.

-co przyprowadziłeś nam zagubioną owieczkę - odezwał się jakiś koleś siedzący przy stoliku.

-przyprowadziłem głodną owieczkę. - zaśmiał się. - ty frytki - wskazał na jedzenie.

Niechętnie zaczełam jeść.  Kurwa miałam się odchudzać. Całe szczęście zadzwonił dzwonek. Zerwałam się z krzesła przed moimi oczami pojawiły się mroczki.

-cholera - szepnełam łapiąc się za oparcie krzesła na, którym siedział Thomas.

-co jest? - Thomas spojrzał mi w oczy. Dopiero w tym momencie zauważyłam że ma zabandażowany nadgarstek.

-mogę spytać cię o to samo - wskazałam jego rekę.

-widziałem jak się wczoraj ciełaś. I zapamiętaj że jak jeszcze raz się potniesz to ja zrobie sobie to samo - powiedział poważnie.

-zgłupiałeś chyba - otworzyłam szerzej oczy. Nie docierały do mnie  jego słowa.

-mówię całkiem serio, a tobie przydałaby się pielęgniarka.

-niee nic mi nie jest już dobrze zostaw mnie - wyrwałam się i wyszłam.

Jak on wogóle może mnie tak szantażować.  To ja sie tne a nie on. Teraz właśnie i on i w tym problem. Nie chcę żeby cierpiał przeze mnie. Ale nie mam zamiaru przestawać tego robić. Muszę rewać z nim tą znajomość postanowiłam.

Czekałam po lekcjach na Bena albo Marry, ale nikogo nie było. Zadzwonił telefon to była Marry.

-przepraszam, ale spotkanie mi się przedłużyło nie zdążę cię odebrać.

-spoko poradzę sobie

- jak wrócę do domu postaram ci się jakoś to wynagrodzić pa.

-cześć- rozłączyłam się

No to czekam mnie spacerek. Ruszyłam w drogę.

- a może gdzieś panią podrzucić?-  odezwał mie mój prześladowca Thomas

I am nobodyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz