24

333 9 0
                                    

- Blanca- ktoś próbował mnie obudzić- słoneczo

Otworzyłam zaspane oczy. Była to Marry, jej brzuch stawał sie coraz większy. Maluszek się rozwijał.

-przecież dziś weekend- wymamrotałam wciąż zaspana.

-tak wiem, ale twój tata przyjechał i chce z Tobą pomówić.- serio... myślałam, że da mi trochę więcej czasu na zastanowienie się. Widać zależało mu na czasie.

Ubrałam się w pierwsze z brzegu ciuchy i zeszłam na dół. Od razu gdy zobaczyłam jego twarz przeszedł mnie dreszcz po plecach. Nigdy nie zapomnę o tym że zniszczył mi całe dzieciństwo.

-część Blanca- wstał i spojrzał się na mnie.

Bez słowa przeszłam koło niego, nawet nie zwracając na niego uwagi. Nalałam sobie soku i usiadłam w salonie w fotelu. Ben, Mary i Olivier dołączyli do mnie i usiedli na kanapie.

Czułam się jak na jakimś przesłuchaniu.

-więc...- chrząknął-  chce żebyś do mnie wróciła,  żebyś zobaczyła że się zmieniłem i że nie jestem taki jak kiedyś. - westchnął-  żebyś...

-poczekaj - przerwałam mu - jak widzisz w tym pomieszczeniu są jeszcze dwie osoby oprócz nas. Jest to Mary i Ben MOI RODZICE-  położyłam nacisk na dwa ostatnie słowa- ty nim nigdy nie byłeś i raczej nie będziesz.

-Blanca rozumiem zniszczyłem ci życie i nie mam na to wytłumaczenia. Ale Anna (moja mama) gdy zmarła podczas porodu, załamałem sie i zatapiałem smutki w alkoholu. Ciebie obwiniałem o jej śmierć, ale teraz zrozumiałem że to przez lekarza prowadzącego wszystko poszło nie tak. Popełnił on błąd w sztuce lekarskiej. I poniósł za to karę po tylu latach... chciałem się na nim zemścić więc się ogarnąłem, wróciłem na studia i poszedłem na odwyk. Zostałem prawnikiem i pragnąłem zemsty. Gdy zamknąłem ten rozdział chciałem tylko Ciebie.

Te słowa wywarły na mnie wrażenie, w sumie nic nie wiedziałam o swojej mamie. I bardzo też bym sie chciała dowiedzieć jaką osobą była.

-Skarbie - odezwała sie Mary - wiedz że my Cię bardzo kochamy jak swoje własne dziecko i pragniemy Twojego szczęścia i dobra i chcemy żebyś z nami została, ale musisz posłuchać też siebie i zadecydować czego ty tak naprawdę chcesz. - słyszałam w jej głosie smutek.

-nie zamierzam sie stąd ruszać, mam tu was i  Thomasa- spojrzałam na ojca któremu trzęsły sie ręce. - co do Ciebie to może zaczniemy od kawy w weekend - wzruszyłam ramionami- chciałabym się czegoś dowiedzieć o mamie.

-jasne - uśmiechnął się-  już teraz moge ci powiedzieć że jesteś do niej bardzo podobna.

Po całej tej rozmowie poszłam odwiedzić Thomasa żeby mu wszystko opowiedzieć. Był zadowolony z moich decyzji i ja w sumie też. 

Spędziłam u niego całe popołudnie. Powoli robiło się ciemno.

- ubieraj sie zabieram Cię w niezapomnianą podróż-  zaczął się drzeć na całe gardło, dobrze ze nikogo nie było w domu.

-Co.. gdzie?- na dworze już sie sciemniało a on wymyśla jakieś podróże.

-niespodzianka-  pocałował mnie w policzek.

Wsiedliśmy do samochodu i cały czas zastanawiałamsię gdzie on mnie porywa. Po chwili dojechaliśmy do naszej plaży.

- a teraz - wyjął z kieszeni przepaskę do spania na oczy - zakryję ci te śliczne oczka.

-wow ale z Ciebie romantyk - zdziwiłam się- nie przestawaj- spodobało mi się to.

Zaczął mnie prowadzić przez plażę czułam ciepły piasek pod stopami.
W pewnym momencie zatrzymaliśmy sie. Chłopak zdjął mi opaskę, a ja zobaczyłam coś niesamowitego.

Na piasku leżał duzy koc na nim mnóstwo jedzenia i poroskładane świece. Usiedlismy razem na przygotowanych miejscach.

-jeszcze nigdy nikt nie zrobił dla mnie czegoś takiego - do moich oczu napłynęły łzy i od dawna nie były to smutku tylko szczęścia.

-Blanca dla Ciebie jestem w stanie zrobić wszystko- pocałował mnie czule w policzek- chcesz nawet dam ci gwiazdkę z nieba.

-hmm no dobra- brnęłam w to, byłam ciekawa jak się z tego wymiga- chcę tamtą- pokazałam małą gwiazde która była najjaśniejsza ze wszystkich.

-dobra proszę-  podał mi... pudełko

Okej... robi sie dziwnie

Niepewnie otworzyłam je, a w środku znalazłam piękny złoty naszyjnik ze wzorem serca. Z tylu była wygrawerowana data.. Była to dzisiejsza data.

-a co to?-  wskazałam na grawer.

-to jest dzień w którym zostałaś moją dziewczyną - uśmiechnął się.

-aha...- przytaknełam- Ale ja sie jeszcze na nic nie zgodziłam.- przecież nawet nie pytał.

-juz nie masz wyboru z resztą znam twoją odpowiedź-  popatrzył na mnie

- masz rację gdzie ja znajdę drugiego takiego naiwnego - pocałowałam go szybko w usta. On jednak chciał więcej. Objął swoimi dłońmi mój kark i zaczął mnie namiętnie całować. Było bosko. Nasze usta idealnie do siebie pasowały. Czułam jak szybko bije mi serce. Nie było nikogo w tamtym momencie prócz nas.

Teraz mogłam śmiało mówić że mam chłopaka.
Leżałam na kolanach Thomasa, który karmił mnie owocami. Było już ciemno,ale świece dawały nam wystarczające światło.

Thomas puścił muzykę, zaczęliśmy tańczyć dawno się tak świetnie nie bawiłam.

-chce zawsze widzieć ten uśmiech- gładził dłonią moje wargi.

-tylko ty wiesz jak sprawić żeby on się pojawił-  pocałowałam go w policzek. Teraz ja chciałam żeby on sie uśmiechnął. Zaczęłam zdejmować z siebie ubrania.

-yyy co Ty robisz?-  zapytał zdziwiony, patrząc na to co robie.

-idziemy sie kąpać-  pisnełam i pobiegłam w samej bieliźnie do wody. A za mną Tom.

Wróciłam przemoczona do domu. Mary leżała i oglądała telewizję widać było jej zmęczenie na twarzy

-hej skarbie jak było na randce?- spojrzała ze zdziwieniem na moje mokre włosy.

-bosko - uśmiechnęłam sie i usiadłam obok niej.

- Blanca jestem z Ciebie dumna, cieszę się że podjęłaś taką decyzję- przytuliła mnie.

-a co miałam innego zrobić?  Przecież mam tu wszystko - pocałowałam ją w policzek i poszłam spać z uśmiechem na twarzy.
Pierwszy raz od kilku lat poszłam spać uśmiechnięta.

I am nobodyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz