23

338 10 0
                                    

Przeciągnełam się, aby pobudzić swoje ciało coś, a raczej ktoś mi przeszkodził. Thomas nadal tu był. I od rana pojawił sie u mnie dobry humor. Położyłam się delikatnie obok niego i patrzyłam jak śpi. Ilustrowałam każdy skrawek jego twarzy. Gdy zrobił jakiś dziwny grymas. Zaczęłam się śmiać. Był taki spokojny jak spał.

-nie śmiej się ze mnie - zrobił minke złego dziecka i wypiął mi język.

-jesteś słodki- zaczęłam głaskać go po głowie.

-no wiem, ale pamietaj że jak kochasz to nie budź- odkrecił się do mnie tyłem.

O nie tak to nie będzie- pomyślałam i położyĺam nogi na jego plecy i z całej siły go zepchnełam. Było słuchać tylko wielki huk.

- ał..ł.ć- jęknął- jesteś okrutna.

- nie schlebiaj mi - zaśmiałam się i poszłam się ogarnąć.

Dzis było wolne więc nie spieszyło mi się. Założyłam zwykle czarne rurki i biały t-shirt. Włosy wyprostowałam. I zeszłam na dół gdzie był już Thomas który wrócił już przebrany.

-może zjemy na mieście?- zaproponował.

-w sumie dobry pomysł - wzruszyłam ramionami. Podeszłam do niego przytuliłam go . Dlaczego ? ... po prostu tego chciałam. Odzwajemnił mój uścisk i staliśmy tak kilka minut. Czułam jak boję jego serce, jak pachnie jego ciało i jak bardzo jest ciepły. Gdy się rozdzieliliśmy poczułam wielki chłód.

- kontynuacja po przerwie - zaśmiał się i wyszliśmy z domu.

Czekaliśmy już na Luka jak się potem okazało przyszedł z Vanessą co nas ucieszyło.

Widać było po nich ze są szczęśliwi. A to znaczy że i my byliśmy.
Zamówiliśmy napoje i pizzę. Kęsy z trudem przechodziły mi mu przez gardło. Organizm jeszcze się nie przyzwyczaił do normalnego jedzenia. Po zjedzeniu jednego kawałka zaczęło mnie mdlić.

-Blanca źle się czujesz?- Van złapała mnie za rękę- jesteś strasznie blada.

-nic mi nie jest - sztucznie się uśmiechnęłam żeby ich nie martwić. Chociaż po spojrzeniu Thomasa wiedziałam że czeka mnie przesłuchanie.

Poszłam po cichu do toalety. Mój żołądek był skurczony bolało jak cholera. Całość zwróciłam do toalety. Od razy poczułam się lepiej.

Wróciłam do reszty. Oczywiście spotkałam się z podejrzliwym spojrzeniem Thomasa.
Nie zjadłam już nic, wolałam nie ryzykować. Wszyscy poszliśmy do mnie do domu. Usiedliśmy na kanapie w salonie z zamiarem obejrzenia czegoś fajnego.

-to co może zrobię popcorn- rzuciłam pomysł na co wszyscy sie zgodzili.

- ide z tobą - krzyknął Tom, zaskoczył z kanapy i pobiegł za mną.

-a wiec - uszczypnął mnie - jak się czujesz?

-pfff- westchnełam

-dobra - złapał mnie za ręce- rozumiem.... obiecaj mi ze pójdziesz do dietetyka. Mogę nawet iść z Tobą jeśli chcesz.

-obiecuje Ci- przytuliłam go mocno. Cieszyłam się że przyjął to w taki sposób. I że mam w nim wsparcie. Mary miała rację jeśli ma się osobę którą się mocno kocha to życie od razu staje sie lepsze.

Zrobiliśmy popcorn i weszliśmy do salonu. Gdzie Luk z Van namiętnie sie całowali.

-khem khem- chrząknął Thomas żaby zauważyli naszą obecność. - tylko nie oślińcie kanapy.

-a co zazdroscisz - odezwał sie Luk

W tym momencie przyszła mi do głowy pewna myśl. Że razem z Thomasem nie jesteśmy jeszcze oficjalnie parą, przecież powiedzieliśmy tylko co do siebie czujemy .

Zaczęliśmy oglądać film.

-wróciłam- krzyknęła Marry wchodząc do domu

- hej Marry - odpowiedziałam- dzień dobry- powiedziała reszta.

Thomas podbiegłiegł do niej pomóc jej wnieść zakupy.

-lizus- szepnął Luk

Poszli do kuchni i długo nie wychodzili. Domyśliłam się że gadają o mnie i o moim odżywianiu.

Późno wszyscy rozeszli się do swoich domów. Dobrze że jutro wolne od szkoły.

-może zostaniesz u mnie na noc? - niepewnie zdałam chłopakowi pytanie.

-złotko- przysunął się do mnie - z chęcią ale... dziś obiecałem mamie że wrócę do domu, więc może innym razem-pocałował mnie w czoło.

Lubiłam spędzać z nim noce. Czułam się przy nim bezpieczna i gdy się przy nim budziłam na chwile zapomniałam o tym wszystkim. O ojcu..o samobójstwie o samookaleczaniu. To wszystko przy nim znikało. Jak jakiś antydepresant.

-dobrze to śpij słodko - uśmiechnęła się doprowadzając go do drzwi

-kocham Cię bardzo- objął moją twarz swoimi dłońmi. Zaczęliśmy się czule całować na pożegnanie.

-khem khem- chrząknął.... Ben- nie przeszkadzam ?

-trochę tak - potwierdziłam i jeszcze raz pocałowałam to w miękkie czerwone już usta.

-to może ja już pójdę- chłopak  podrapał się po karku i wyszedł.

- możemy pogadać?- zapytał mnie Ben siadając przy stole.

-jeśli chodzi o Thomasa...- przecież tylko mnie całował.

-nie nie chodzi o niego- przerwał mi-wiem że to dobry chłopak co do niego nie ma zastrzeżeń.- jego mina była cały czas poważna.

Usiadłam niepewnie na krześle i zaczęliśmy rozmowę.

-chciałem Cię zapytać o Twojego biologicznego ojca - westchnął

-Ja....- zaczęłam mówić

-chciałbym Cię zapytać czy...- widziałam jego stres w oczach.

-dość- wstałam - pogadamy o tym kiedy indziej.- podniosłam głos, poszłam bez słowa do siebie.

Po kąpieli położyłam się pod kołdrą i zaczęłam o tym wszystkim myśleć. Ojciec sam mi mówił że sie zmienił, ale po tym wszystkim nie jestem w stanie mu wybaczyć. Nie po tym co mi zrobił. Jak codziennie miałam piekło w domu, a tu jest mi dobrze. Poznałam swoją nową rodzinę i Thomasa i tu przy nich zapominam o przeszłości.
Ale z drugiej strony to jednak mój ojciec i może mama chciałaby żebym wróciła do ojca, a może byłaby przeciwna....

Z taką myślą zasnęłam.


I am nobodyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz