14

430 11 2
                                    

Podjechaliśmy pod mój dom.

-dzięki za dziś - posłałam mu szczery uśmiech.

-to ja dziękuję dzięki tobie zapominam o wszystkim-  szybko pocałował moje usta i chrząknął.

Zrobiłam się czerwona jak burak. I wyślizgnełam się z auta. Odmachałam chłopakowi na pożegnanie. Marry i Ben wracają z delegacji dziś wieczorem.

Thomas:

Co to było ja się pytam! W kawiarni sama z siebie mnie przytuliła. To było zajebiste uczucie. Z dnia na dzień coraz bardziej mi ufała. Poczułem wibracje w telefonie. Włączyłem tryb głośnomówiący. Prowadziłem auto.

-czego ty znowu chcesz chuju - wywrzeszczałem do telefonu.

-jak zawsze milutki- parsknął Luk.

-u Arthura jest melanż wbijaj

-debilu no jasne że wbijam będę za 5 minut.

-laski na pewno się ucieszą.

-dobra nara - rozłączyłem się.

Dobra przyznaje mam branie. Ale każda z tych lasek jest zepsuta. Nastrój zmienia się co minutę. Kilo tapety na twarzy. I inne tego typu rzeczy których nie znoszę.

-no wreszcie- przywitał mnie  Luk.

-tęskniłeś? - zaśmiałem się, podając mu dłoń.

-jak cholera. Ostatnio więcej czasu spędzasz ze swoją sąsiadką, niż ze swoim kumplem z dzieciństwa.

-oj nie narzekaj! Lepiej znajdź sobie jakąś dziewczynę i wtedy zrozumiesz.

-żeby to było takie łatwe no patrz na te laski- wskazał na tłum.

-dobra masz rację zwracam honor.- podnoszę ręce w geście obronnym.

Weszliśmy w tłum. W poszukuwaniu kuchni.

-a ty co nie pijesz?-  zapytał Luk nalewając sobie wódkę.

-po pierwsze prowadzę po drugie biore leki, jeszcze jakieś pytania?

-nie jedynie ostrzeżenie bo idzie twoja wielbicielka.

Odwracam sie i widzę Sarę, która wszędzie za mną lata. W stalkowaniu mnie jest lepsza niż FBI! Wkurwia mnie bo nie wie co to znaczy NIE!

Jęknąłem i udawałem że jej nie widze.

-oo co za spotkanie nie wiedziałam że tu jesteś- zgrywała idiotkę.

-hej Sara mnie też miło cię widzieć-  wtrącił Luk, a ja zacząłem się śmiać.

-siemka London- przekręciła jego imie na co wpadłem w karuzelę śmiechu.

-chodź zatańcz ze mna - złapała mnie za rękę. Obrzydzała mnie. Przeleciała prawie całą moją drużynę. 

-z tobą??...hmm nigdy sory - wyrwałem się.

-oj nie bądź taki niedostępny- zachichotała sztucznie.

-w tym problem że-  przerwał Luk- on jej słonko dla Ciebie niedostępny.

-co jak to? Nie rozumiem-  wkurzyła się.

-znalazł sobie dziewczynę

-nie przeszkadza mi to - wzruszyła ramionami.

Kurwa coo...!!! Jakaa ladacznica japierdole.

-ale mi tak i lepiej będzie jak już pójdziesz

-ej nie bądź taki niemiły - przysuneła się do mnie- przecież wiesz że większość dziewczyn chce być z tym sławnym kapitanem naszej drużyny. Ale niestety one nie mają szans.  W przeciwieństwie do mnie. Ja wiem że jestem w twoim guście-  zawiesiła się na mojej szyji.

-hhah teraz to dojebałaś- wkurwiła mnie- mam kogoś i nie zamienie jej na nikogo. A tym bardziej na ciebie. Ty nie masz u mnie jakich kolwiek szans - odepchnąłem ją lekko od siebie.

-jeszcze zobaczymy - fukneła i odeszła kręcąc każdą częścią swojego ciała.

-twoja fanka chyba się fochła- powiedział Luk.

-niech spierdala!- warknąłem miałem serdecznie dość tej laski.

-ooo chyba mój kumpel się zakochał. Co ta dziewczyna z tobą robi - pokręcił głową i wziął łyka swojego napoju.

-jebać to muszę się napić-  straciłem cierpliwość. Wlałem sobie kieliszek wódki i wypiłem. Poczułem przyjemne pieczenie w żołądku.

-dobra, ale więcej nawet nie myśl pić nie mam zamiaru widzieć cię w lodówce w kostnicy.

-spokojnie mamusiu mam wszystko pod kontrolą.

Weszliśmy do salonu. Czuć było alkohol pot i trawkę.

Zaczęliśmy szaleć jak pojebani. Próbowałem po prostu odreagować. Od kilku dni wspomnienie o Lizzy wciąż do mnie wracało, wciąż było bardzo bolesne.

Blanca:

Przeglądam Facebooka i widzę zdjęcie na którym jest Thomas Luk jakiś chłopak i dziewczyna.

Dziewczyna była wpatrzona w Thoma jak w obrazek. Poczułam coś dziwnego jakby... zazdrość nie.. nie możliwe. Ale od pewnego czasu zaczęły się dziać ze mną dziwne rzeczy. Nie bałam się Toma lubiłam z nim rozmawiać i przebywać.  Rozśmieszał mnie i dbał o mnie. Może ja się po prostu zakochałam? Nie ja nie umiem... nikt mnie nigdy nie kochał i nie wiem czy ja umiem kogoś kochać.

Wziełam prysznic przebrałam się w piżamę. Położyłam sie na kanapie po kilku godzinach zasnełam z myślą,  o Thomasie.

I am nobodyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz