5

616 16 1
                                    

Obudziły mnie promienie słońca dziś była sobota więc nie trzeba było wstawać. Zauważyłam dziwne ulotki na łóżku jedna do psychologa a druga do dietetyka.

Wziełam zapalniczkę i spaliłam to. Nikt mi nie pomoże, sama wiem co jest dla mnie właściwe. I nikogo nie powinno to obchodzić i tak nigdy nikogo to nie obchodziło...

Przebrałam się w czarne szorty i szarą koszulkę na ramiączka z napisem bitch. Włosy rozpuściłam. Szczerze czułam się słabo od kilku dni nic nie jem. Wyszłam na balkon. Lubiłam świeże powietrze.  Położyłam się na leżaku.

-witaj śliczna- usłyszałam znajomy głos.

Nie no znowu ten debil pomyślałam.

-nie przeszkadzaj mi - warknełam zamykając powieki, żeby ochronić oczy przed słońcem.

-opal się bo strasznie blada jesteś- powiedział, posłałam mu groźne spojrzenie. Którego i tak nie widział.

-zejdź ze mnie ok? - zerwałam się z leżaka i to był błąd zrobiło mi się czarno przed oczami. Złapałam balustradę nie miałam siły ustać, nie miałam siły w nogach, jakby odmówiły mi posłuszeństwa, runełam na ziemię.

Otworzyłam powieki poczułam okropny ból głowy . Zobaczyłam kleczącego nademna Toma. Robił mi zimny okład.

-zostaw mnie - szepnełam, nie miałam siły się wyrwać, ani krzyknąć.

-nigdy - odpowiedział krótko.- idę zrobić ci coś do jedzienia. - wyszedł jak podejrzewam do kuchni.

Czy on po prostu nie może się odwalić ode mnie?. Czy on nie ma własnego życia?.

Po kilku minutach usłyszałam wołanie z dołu.

-gotowe!

Nie zamierzałam schodzić nie chodzi o to że nie byłam głodna bo byłam i to bardzo. Ale po prostu bałam się go . Po tym co robił mi ojciec mam uraz do facetów.

- no chodź już bo wystygnie - chwycił mnie za rękę

-puść- pisnełam ze łzami w oczach.

-spokojnie - powiedział łagodnie i lekko zbliżył się do mnie. - otarł swoją dłoń o moją i delikatnie ją chwycił. Był bardziej czuły od innych facetów, których spotkałam w swoim życiu, ale i też bardziej uparty.

Zaprowadził mnie do kuchni. Gdzie czekała na nas jajecznica.

-sory nie jestem głodna - rzuciłam swój wyuczony tekst.

-nie pytam się czy jesteś po prostu zjedz ze mną - uśmiechnął się. To po co mu dwa talerze z jajecznica jak on jest tylko jeden?.

-weź sie tak nie uśmiechaj ciągle. Twarz cię nie boli? - usiadłam na krześle bo byłam nadal słaba.

Chłopak spowarzniał, a mi chciało się  śmiać. Nie śmiałam się tak szczerze kilka lat. I nie zamierzałam tego zmieniać.

-lubie się uśmiechać - wzruszył ramionami.- a teraz zjedzmy, myślę że Ben i Marry się nie obrażą że się tak porządziłem. To fajni ludzie tylko przeżyli sporo.- dodał. Biorąc widelec w dłoń.

-nie ja nie chcę - pokreciłam głową. Skłamałam bo szczerze jestem głodna jak cholera. Ale nie chce być gruba.

-prosze cie chociaż pół-  spojrzał mi w oczy.

Chwyciłam widelec i wziełam kęsa.

Chłopakowi zadzwonił telefon.

-halo mamo ci się stało?! - widziałam jego strach w oczach- a dobra dobra pojadę - westchnął- ja niedługo będę nie martw się pa.

I am nobodyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz