Zapaliło się światło.
A co jeśli to jego rodzice, a nie on. Schowałam się za fotelem stojący na balkonie.
-ktoś chyba sobie jaja robi - prychnął Thomas otwierając drzwi balkonowe ,a ja odetchnełam z ulgą, że to on i wyszłam z kryjówki.
Miał na sobie tylko spodnie dresowe. Jego tors był umięśniony i jedym słowem genialny.
- chcesz zdjęcie- parsknął widząc jak mu się przyglądam.
Nie obeszło się bez rumieńców na mojej twarzy.
-obejdzie się, a jak się czujesz? - zapytałam. Wyglądał na zdrowego.
-nie najgorzej, wejdź do środka - zaprosił mnie. A ja skorzystałam.
Jego pokój był ciemno szary. Miał plazmę wielkie łóżko i szafe z lustrem.
Usiadłam na skraju łóżka. Czułam się tu dość nieswojo.
-co ci się stało? - wskazał na moją krwawiącą łydkę.
- miałam starcie z drzewem
-zabawa we mnie ci nie wyszła - zaśmiał się- poczekaj zaraz wracam. Znikł za drzwiami. Po chwili wrócił z apteczką.
-może zapiec - przykłada nasączony lekiem wacik do mojej rany.
W moich oczach pojawiają się łzy. Piecze jak cholera. Tom dmucha na ranę i od razu ból ustępuje. Nakleja plaster w minionki .
-i po bólu- mówi i siada koło mnie.
Ktoś puka do drzwi. Jak zawsze
Bez słowa chowam się za szafą gdzie jest odpowiednia szczelina. Chłopak wybucha śmiechem i chowa apteczkę pod łóżko.
-jak się czujesz kochanie - weszła jego mama . No super po prostu zajebiscie. Chociaż lepsze to niż ojciec pomyślałam.
-spoko nic mi nie jest- odpowiada chłopak ze śmiechem. Pewnie śmieszy go moje zachowanie, ale głupio bym się czuła jakbym w środku nocy ktoś się dowiedział, że u niego byłam.
-pamiętaj że jeszcze raz coś ci się stanie i nie może się to skończyć tak dobrze jak dziś. Wstrząs mózgu to nie przelewki- słysząc to zamieram.
-nie przesadzaj, a ten sukinsyn trener odpowie za mój uszczerbek na zdrowiu.
-nie tylko on, gdyby tamten chłopak cię nie uderzył, a potem trener by nie walnął cię piłką nic by się nie stało - westchneła ciężko.
-dobra skończmy ten temat błagam- jeńczy. I opada na miejsce na którym niedawno siedziałam.
-dobrze odpoczywaj. I nie zapomnij wziąć leków- wychodzi.
-już możesz wyjść teren czysty - Rozglądam się i ponownie siadam na łóżko.
- wstrząs mózgu serio?- pytam zdziwiona. Chociaż można było się tego spodziewać, wyglądało to poważnie.
- oj już nie przesadzajcie wszyscy. Chociaż wiadomo że mam mózg- prycha. Jak mógł sobie zawsze żartować ze wszystkiego?.
Nie ogarniam jego wiecznego zadowolenia.
-dobra to może ja już pójdę- wstaje, ale powstrzymuje mnie Thomas, który łapie mnie za rękę.
-zostań jeszcze chwilę- prosi swoimi błyszczącymi oczami wpatrzonymi w moje.
Nie mogę odmówić jego oczom i grzecznie siadam.
- co cie podkusiło żeby tu przyjść? - pyta zdziwiony.
-przestraszyłam się gdy tak padłeś na ziemię -wyznałam szczerze.
-czyli zależy ci na mnie? - zamurowało mnie to. Sama nie wiedziałam może tak, ale noo niee, no ja??. Kurdę co ja mam zrobić?!.-bo mi na tobie bardzo - kurcze jaki on bezpośredni. Zbliżył się do moich ust. Ale skierował sie do szyji. Którą delikatnie muskał ustami. Czułam się jak w niebie.
Zaczął ssać moja skórę wiedziałam, że tworzy malinki,ale nie przerywałam mu. Jego dotyk jako jedyny nie budził we mnie odrazy. Może jedynie z początku, teraz jednak czuje coś innego, bardziej przyjemnego.
-muszę iść- jęknełam wyrywając mu się i wybiegłam z jego pokoju. Z trudem wróciłam do siebie. O mało nie spadając przy tym z drzewa.
-cholera- powiedziałam nagłos
-co ty taka zdyszana?- do pokoju wszedł Ben.
- ćwiczyłam trochę na balkonie- westchnełam ciężko żeby go przekonać do moich słów.
-o tej porze?- ilustruje mnie badawczym wzrokiem-dobra chodź na obiad- odpuszcza i wychodzi.
Zeszłam do kuchni i usiadłam przy stole. Zakryłam korektorem malinke, ktorą zrobił mi chwilę temu Thomas. Nadal nie dochodziło do mnie, że to się stało. Że ja na to pozwoliłam, nie chce się z nikim wiązać.
Marry i Ben zaczeli rozmawiać o pracy nudaa....
-widzę że ci smakuje cieszę się - mówi wesoło Marry.
Patrze na talerz o cholera..połowy nie ma na talerzu tylko w moim żałądku. Moja dieta poszła w zapomnienie cudownie..
Odeszłam bez słowa od stołu i wbiegłam do swojego pokoju. Rozebrałam się do pół naga i przejrzałam się w lustrze.
-cholera no - jęknełam widząc moje okrągłości. A było juz tak dobrze, ale uległam..jestem słaba, za słaba, musiałam znów wziąć się z garść.
Leżała w wannie wypełnioną pianą. Zobaczyłam moją zyletkę chwyciłam ją. Ale... wacham się. A co jeśli Thomas znów się potnie widząc że ja to robię. Wolałam nie ryzykować. Odłożyłam ostry metal.
CZYTASZ
I am nobody
Short StoryCzy da się kochać nie wiedząc co to miłość? Czy da się wybaczyć osobię, która nas zraniła? Czy można zapomnieć o przeszłości i zacząć wszystko od nowa?