11

473 12 2
                                    

Zajeliśmy miejsca w pobliskiej pizzerii.

Thomas poszedł zamówić pizzę. Ja z Lukiem zostałam sama. Czułam się skrępowana.

-Thomas cały czas o tobie gada - zaśmiał się chłopak-  już z nim normalnie nie można pogadać.

Kurcze ucieszyła mnie ta wiadomość ale dlaczego...

- wiesz ja... nie wiem czy powinien - spojrzałam ja niego.

-dlaczego tak uważasz?  - widziałam że jest zszokowany.

- booo... ja nie umiem kochać, dlatego że nigdy nie byłam kochana. I.. boję się że tylko go skrzywdzę - czułam jak po moich policzkach spływają mokre łzy.

Szybko wytarłam je widząc że Tom idzie do stolika. Słabość i ból... powinnam schować to gdzieś głęboko.

Usiadł blisko mnie, a ja popatrzyłam porozumiewawczo na Luka.

Po kilku minutach pizza trafiła na nasz stolik.

Nałożyłam najmniejszy kawałek i niechętnie zaczełam go jeść.

-wszystko widzę - Thomas spojrzał jak jem.

-ja też i się nie chwalę - odburknełam..

Czułam ból w żałądku.  Było mi niedobrze. W przełyku poczułam ucisk.

Pobiegłam szybko do łazienki. Nie zwracając na nikogo uwagi. Całość zwróciłam do toalety.

- Blanca co się stało otwórz?!-  walił w drzwi.

Wstałam chwiejąc się i odkluczyłam drzwi . Chłopak wsunął się niepewnie do środka przychylając drzwi za sobą.

-źle..e się.. czu..u..ję - wybełkotałam.

Osunełam się na ziemię. Przed całkowitym upadkiem uratowały mnie rękę chłopaka.

- cii..już dobrze jestem z tobą-  ucałował mnie w czoło.

Po kilku minutach było już lepiej.

-dziękuję-  posłałam mu szczery uśmiech i niepewnie wstałam z podłogi. Na której wcześniej siedzieliśmy.

-po prostu martwię się o ciebie- w jego głosie słuchać było troskę.

Wróciliśmy na miejce. Ale Luka nie było. Leżała tylko kartka.

Tym razem ja stawiam. Poszedłem szykować się na imprezkę a wam gołąbeczki radzę to samo. Blanca zdrówka życzę :*

- kurwa właśnie impreza - walnął sie w czoło- jeśli nie możesz nie musisz ze mną iść. Odpocznij i na pewno poczujesz się lepiej.

-obiecałam więc pójdę. Pizza mi zaszkodziła i tyle - bałam się całej tej imprezy.

-no to co.. jak Luk się zerwał to my też możemy odpuścić sobie resztę lekcji.

-zawieziesz mnie do domu? Marry i Ben są do końca tygodnia w firmie. I nie ma mnie kto odebrać

-nie ma problemu -  złapał mnie za rękę i poszliśmy na parking.

Gdzie stał czarny nowy samochód chłopaka.  Szczerze był nieziemki i na pewno kosztował krocie. Ale jego rodzice mają firmę zajmująca się energią  odnawialną więc.. do biednych nie należeli.

Otworzył mi drzwi

-nie wiedziałam że z ciebie taki dżentelmen-  zachichotałam nie poznawając samej siebie.

-ty jeszcze wielu rzeczy o mnie nie wiesz - puścił mi oczko. Zarumieniłam się.

Jadąc samochodem Tom puścił "I hate you I love you" na mojej twarzy mimowolnie pojawił się uśmiech.

Spojrzałam sie na niego.  Był skupiony na drodze. Jego rysy i kości policzkowe były idealnie wyrysowane. Włosy jak zwykle w nieładzie. Był dobrze zbudowany. Na rękach widoczne byłu żyły.

Na jego twarzy pojawił się cwaniacki uśmiech. Cholera czyli zauważył że się na niego gapię.

Odchrząknełam i poprawiłam się na fotelu.

Weszliśmy do domu.

-może chcesz coś do picia? - zapytałam wchodząc z nim do kuchni.

-to ja coś przygotuje a ty się idź szykuj mamy mało czasu. Ja mam ciuchy w samochodzie.

- nie mów że będziesz jeszcze jadł. Przecież niedawno byliśmy na pizzy

- no a co myślisz że te ciacho na które się tak gapiłaś w samochodzie to żyje na samych sałatkach? - parsknął śmiechem

-głupi jesteś - walnełam go ścierką którą miałam pod ręką.

Wbiegłam pod prysznic. Malinowy żel orzeźwił moją skórę. A truskawkowy szampon oczyścił moje włosy.

Owinełam się ręcznikiem i weszłam do pokoju założyłam komplet czarnej bielizny.

-ups - Thomas wszedł do pokoju z tacą jedzenia.

-wyjdź mi stąd! - krzyknełam zasłaniając wszelkie zakazane miejsca. Miałam bielizne na sobie ale to i tak za mało. Nie chciałam żeby widział ilość moich blizn na brzuchu i udach.

On jakby nigdy nic usiadł na łóżku i gapił się.

-nie patrz się zboku?!!

-okey..-zasłonił oczy ręką. Robiąc szparę między palcami.

-Thomas dupku- krzyknełam.

-kocham jak tak do mnie mówisz - odkręcił głowę w tył a ja szybko wyjełam czarną sukienkę z rozcieciem na prawej nodze.

-jesteś głupia i piękna- zaśmiał się.

-coo?!!

-wiesz że wszystko widziałem. Geniuszu wiesz że masz lustro w którym widziałem twoje chude ciałko - poruszył sugestywnie brwiami.

-jesteś zboczony - pokreciłam głową.

-zapraszam na ucztę. Dziś zbok proponuje twarożek z rzodkiewką sok pomarańczowy i tosty z szynką i serem

- i ty myślisz że ja to zjem? -wskazałam na stos jedzenia.

-musisz - zmroził mnie spojrzeniem.

-nic nie musze - założyłam ręce na piersi.

Wstał z tostem w ręku i podszedł do mnie

-a teraz samoloczik leci..ii... leci ii- machał mi jedzieniem przez twarza.

-dobra już dobra nie jestem dzieckiem - zabrałam mu kanapkę. I z trudem ją jadłam. Mój żołądek cierpiał.

Usiadłam do toaletki i zaczełam się malować. W tym czasie Thomas poszedł po swoje rzeczy do samochodu.

-za 5 minut musimy wyjeżdżać wow wyglądasz.... super.

-dzięki a ty co przebieraj się bo nie zdążymy

Bez wahania zdjął bluzkę.  Mój wzrok utkwił na jego torskie. Był mega umięśniony.

-ej bo się wstydze - zasłonił rękami swoje ciało.

Moja twarz przybrała kolor buraka.

Odkręciłam sie i wyszłam założyć czerwone szpilki. Do tego czeewoną torebkę. Na ramie.

Thomas ubrał się w granatową koszulę i dżinsy ale i tak wyglądał nieziemsko.

-to co ruszamy? - zapytał ilustrując mnie wzrokiem

-jasne - wyszliśmy z domu. A ja bałam się że za bardzo się w tym wszystkim pogrąże.

I am nobodyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz