Zajeliśmy miejsca w pobliskiej pizzerii.
Thomas poszedł zamówić pizzę. Ja z Lukiem zostałam sama. Czułam się skrępowana.
-Thomas cały czas o tobie gada - zaśmiał się chłopak- już z nim normalnie nie można pogadać.
Kurcze ucieszyła mnie ta wiadomość ale dlaczego...
- wiesz ja... nie wiem czy powinien - spojrzałam ja niego.
-dlaczego tak uważasz? - widziałam że jest zszokowany.
- booo... ja nie umiem kochać, dlatego że nigdy nie byłam kochana. I.. boję się że tylko go skrzywdzę - czułam jak po moich policzkach spływają mokre łzy.
Szybko wytarłam je widząc że Tom idzie do stolika. Słabość i ból... powinnam schować to gdzieś głęboko.
Usiadł blisko mnie, a ja popatrzyłam porozumiewawczo na Luka.
Po kilku minutach pizza trafiła na nasz stolik.
Nałożyłam najmniejszy kawałek i niechętnie zaczełam go jeść.
-wszystko widzę - Thomas spojrzał jak jem.
-ja też i się nie chwalę - odburknełam..
Czułam ból w żałądku. Było mi niedobrze. W przełyku poczułam ucisk.
Pobiegłam szybko do łazienki. Nie zwracając na nikogo uwagi. Całość zwróciłam do toalety.
- Blanca co się stało otwórz?!- walił w drzwi.
Wstałam chwiejąc się i odkluczyłam drzwi . Chłopak wsunął się niepewnie do środka przychylając drzwi za sobą.
-źle..e się.. czu..u..ję - wybełkotałam.
Osunełam się na ziemię. Przed całkowitym upadkiem uratowały mnie rękę chłopaka.
- cii..już dobrze jestem z tobą- ucałował mnie w czoło.
Po kilku minutach było już lepiej.
-dziękuję- posłałam mu szczery uśmiech i niepewnie wstałam z podłogi. Na której wcześniej siedzieliśmy.
-po prostu martwię się o ciebie- w jego głosie słuchać było troskę.
Wróciliśmy na miejce. Ale Luka nie było. Leżała tylko kartka.
Tym razem ja stawiam. Poszedłem szykować się na imprezkę a wam gołąbeczki radzę to samo. Blanca zdrówka życzę :*
- kurwa właśnie impreza - walnął sie w czoło- jeśli nie możesz nie musisz ze mną iść. Odpocznij i na pewno poczujesz się lepiej.
-obiecałam więc pójdę. Pizza mi zaszkodziła i tyle - bałam się całej tej imprezy.
-no to co.. jak Luk się zerwał to my też możemy odpuścić sobie resztę lekcji.
-zawieziesz mnie do domu? Marry i Ben są do końca tygodnia w firmie. I nie ma mnie kto odebrać
-nie ma problemu - złapał mnie za rękę i poszliśmy na parking.
Gdzie stał czarny nowy samochód chłopaka. Szczerze był nieziemki i na pewno kosztował krocie. Ale jego rodzice mają firmę zajmująca się energią odnawialną więc.. do biednych nie należeli.
Otworzył mi drzwi
-nie wiedziałam że z ciebie taki dżentelmen- zachichotałam nie poznawając samej siebie.
-ty jeszcze wielu rzeczy o mnie nie wiesz - puścił mi oczko. Zarumieniłam się.
Jadąc samochodem Tom puścił "I hate you I love you" na mojej twarzy mimowolnie pojawił się uśmiech.
Spojrzałam sie na niego. Był skupiony na drodze. Jego rysy i kości policzkowe były idealnie wyrysowane. Włosy jak zwykle w nieładzie. Był dobrze zbudowany. Na rękach widoczne byłu żyły.
Na jego twarzy pojawił się cwaniacki uśmiech. Cholera czyli zauważył że się na niego gapię.
Odchrząknełam i poprawiłam się na fotelu.
Weszliśmy do domu.
-może chcesz coś do picia? - zapytałam wchodząc z nim do kuchni.
-to ja coś przygotuje a ty się idź szykuj mamy mało czasu. Ja mam ciuchy w samochodzie.
- nie mów że będziesz jeszcze jadł. Przecież niedawno byliśmy na pizzy
- no a co myślisz że te ciacho na które się tak gapiłaś w samochodzie to żyje na samych sałatkach? - parsknął śmiechem
-głupi jesteś - walnełam go ścierką którą miałam pod ręką.
Wbiegłam pod prysznic. Malinowy żel orzeźwił moją skórę. A truskawkowy szampon oczyścił moje włosy.
Owinełam się ręcznikiem i weszłam do pokoju założyłam komplet czarnej bielizny.
-ups - Thomas wszedł do pokoju z tacą jedzenia.
-wyjdź mi stąd! - krzyknełam zasłaniając wszelkie zakazane miejsca. Miałam bielizne na sobie ale to i tak za mało. Nie chciałam żeby widział ilość moich blizn na brzuchu i udach.
On jakby nigdy nic usiadł na łóżku i gapił się.
-nie patrz się zboku?!!
-okey..-zasłonił oczy ręką. Robiąc szparę między palcami.
-Thomas dupku- krzyknełam.
-kocham jak tak do mnie mówisz - odkręcił głowę w tył a ja szybko wyjełam czarną sukienkę z rozcieciem na prawej nodze.
-jesteś głupia i piękna- zaśmiał się.
-coo?!!
-wiesz że wszystko widziałem. Geniuszu wiesz że masz lustro w którym widziałem twoje chude ciałko - poruszył sugestywnie brwiami.
-jesteś zboczony - pokreciłam głową.
-zapraszam na ucztę. Dziś zbok proponuje twarożek z rzodkiewką sok pomarańczowy i tosty z szynką i serem
- i ty myślisz że ja to zjem? -wskazałam na stos jedzenia.
-musisz - zmroził mnie spojrzeniem.
-nic nie musze - założyłam ręce na piersi.
Wstał z tostem w ręku i podszedł do mnie
-a teraz samoloczik leci..ii... leci ii- machał mi jedzieniem przez twarza.
-dobra już dobra nie jestem dzieckiem - zabrałam mu kanapkę. I z trudem ją jadłam. Mój żołądek cierpiał.
Usiadłam do toaletki i zaczełam się malować. W tym czasie Thomas poszedł po swoje rzeczy do samochodu.
-za 5 minut musimy wyjeżdżać wow wyglądasz.... super.
-dzięki a ty co przebieraj się bo nie zdążymy
Bez wahania zdjął bluzkę. Mój wzrok utkwił na jego torskie. Był mega umięśniony.
-ej bo się wstydze - zasłonił rękami swoje ciało.
Moja twarz przybrała kolor buraka.
Odkręciłam sie i wyszłam założyć czerwone szpilki. Do tego czeewoną torebkę. Na ramie.
Thomas ubrał się w granatową koszulę i dżinsy ale i tak wyglądał nieziemsko.
-to co ruszamy? - zapytał ilustrując mnie wzrokiem
-jasne - wyszliśmy z domu. A ja bałam się że za bardzo się w tym wszystkim pogrąże.
CZYTASZ
I am nobody
Short StoryCzy da się kochać nie wiedząc co to miłość? Czy da się wybaczyć osobię, która nas zraniła? Czy można zapomnieć o przeszłości i zacząć wszystko od nowa?