4

636 23 1
                                    

Wstałam wziełam poranny prysznic . Ubrałam się w czarne zwykłe rurki i czarną koszulkę z lekkim deltem i tiulowymi rękawami. Lubiłam czarny, bardzo dobrze odzwierciedlał mój humor. Zrobiłam lekki makijaż i pojechałam z Marry do szkoły.

- baw sie dobrze - powiedział

-wątpię- szepnełam wsiadając z pojazdu. Jak można się dobrze bawić? I to jeszcze w takim miejscu jak szkoła.

Pierwszą lekcją był wf cieszyłam się bo chociaż stracę kilka kalorii.

Poczekałam aż wszyscy wyjdą z szatni. Chciałam się przebrać kiedy nikogo nie będzie żeby nie zauważyli moich blizn na brzuchu i udach. Po cieciach. Chociaż ja osobiście je lubiłam, jest to kara za moje błędy o których nie powinnam zapomnieć. A blizny mi pomagają bo gdy tylko na nie spojrze od razu wiem czego więcej nie zrobić. Każda blizna to jakaś historia.

- a panna jak zwykle spóźniona- skomentował nauczyciel. Kręcąc głową i zapisując kolejne spóźnienie w dzienniku.

-trudno jakoś przeżyje- prychnełam. I zaczęłam iść w stronę rozgrzewających się już dziewczyn.

Wszyscy się dziwnie na mnie spojrzeli.
Na sale wbiegli starsi uczniowie w tym Tom i Luk. Chłopak zauważył mnie i pomachał mi. Ja pokręciłam jedynie głową.

- żałosne- powiedziałam sama do siebie.

Graliśmy w siatkówkę, a chłopaki jak zwykle w nogę. Czułam na sobie wzrok bruneta.

-uwaga - ktoś krzyknął. Poczułam przeszywający ból brzucha. Właśnie oberwałam piłką przez jednego z chłopaków.

Upadłam na ziemię. Uderzyłam się przy tym w tył głowy, poczułam ogromny ból, ale nawet nie pisnełam. Ból jest prywatny, jest oznaką słabości, nie należy go okazywać inaczej jesteś słabeuszem.

Podbiegł trener i chwycił mnie za rękę.

-niech mnie pan nie dotyka! - krzyknełam. Wyrywając moją dłoń z jego. Nie lubię dotyku zwłaszcza mężczyzn.

-to jak mam ci niby pomóc- warknął nauczyciel. Wstając gwałtownie i patrząc na mnie z wyrzutem.

-odwal się ode mnie - syknełam. Nie mogłam znieść tego bólu. Musiałam stłumić go w sobie, gdzieś głęboko gdzie nikt go nie zobaczy.

-ja to załatwię - powiedział nie kto inny jak Tom.

Złapał mnie w stylu panny młodej, wziął mnie na ręce lekko podrzucił i zaczął iść w stronę drzwi.

-puść mnie - wrzasnełam waląc go pięścią w bark.

-to będzie jeszcze bardziej bolało niż oberwanie piłką- uśmiechnął się, ale mi nie było do śmiechu.

Nie miałam siły się wyrywać, ani kłócić.

-co się stało?-zapytała higienistka -oberwała piłką -odpowiedział. Kładąc mnie na kozetce.

-gdzie?- kobieta stanęła nade mną razem z chłopakiem.

- w brzuch- odpowiedziałam sama przecież już umiem mówić.

-podwiń koszulkę - prosi mnie pielęgniarka zakładając białe rękawiczki.

-nie - kiwam głową.

-muszę cię zbadać

- nie trzeba wszystko dobrze z resztą po co wogóle mnie tu przynosiłeś. Najlepiej gdybym umarła wszyscy mieli by święty spokój

-nalegam - kontynuowała pielęgniarka. Splatajac ręce ze sobą.

Odsłoniłam brzuch. Na którym widoczne były cięcia na boku brzucha.

- i co zadowoleni? - zapytałam, a oni wymienili sie spojrzeniami.

Po badaniu pielęgniarka powiedziała.

- zadzwoń po swoich rodziców lepiej niech po ciebie przyjadą musisz trochę odpocząć i będzie dobrze- uśmiechnęła się.

-nie mam rodziców- powiedziałam zgodnie z prawdą

-to po opiekunów

Chłopak cały czas stał w tym samym miejscu. Stał wręcz nieruchomo miał kamienną twarz. Sami chcieli żebym odsłoniła brzuch więc proszę bardzo.

Po kilku minutach do pokoju higienistki wszedł Ben.

- dzień dobry zerwałem się z pracy i jestem. Co się stało?- zapytał lekko zestresowany. Dyszał głośno jakby całą drogę biegł.

-pańska podopieczna dostała piłką w brzuch,ale wszystko jest w porządku. Lepiej będzie jak wróci do domu i odpocznie. Przy upadku uderzyła się w głowę,jednak to raczej nic poważnego, może skończyć sie jedynie na nabiciu guza. Jednak gdyby wystąpiły zawroty głowy i wymioty proszę jechać do szpitala.

-dzień dobry panie Ben - odezwał się chłopak od razu po litanii pielęgniarki.

- o cześć Tom dzieki że pomogłeś Blance - wymienili się uściskiem dłoni.

-możemy porozmawiać przez chwilę na osobności- poprosiła kobieta. Wiedziałam że chciała powiedzieć mu o moich cieciach na brzuchu.

Wstałam powoli. Tom chciał mi złapać mnie w talii.

- nie - spojrzałam w jego błekitne oczy i to był błąd.

Usiadłam na korytarzu, a obok mnie chłopak.

- w końcu już wiem jak masz na imię - odezwał się patrząc na mnie.

-możesz już iść na lekcje. Pomoc raczej mi się już nie przyda - powiedziałam.

-ok to do jutra Blanca -pomachał mi i odszedł.

Chciałam mieć święty spokój, czy to tak dużo!!

-jedźmy -powiedział Ben był lekko podminowany. Czyżby przejęło go to że się tnę? To nie jego sprawa i nie jego ciało mogę robić co chce. Teraz chociaż będzie miał argument żeby oddać mnie spowrotem do domu dziecka.

Kiedy wsiadałam do samochodu spojrzałam na szkołe i zdawało mi się że w oknie stoi Thomas i patrzy się na mnie.

Thomas

Cholera jasna ona się tnie, a myślałem że zachowuje sie tak bo po prostu ma wredny charakterek. Tak samo było z moją siostrą kiedy zakochała się w Nico on ją rozkochał zgwałcił, a później rzucił.

Nie wytrzymała tego psychicznie i też się cieła jak Blanca. Cieszę się że w końcu znam jej imie. I nie wierzę że jest moją sąsiadką. Szczerze coś poczułem kiedy zobaczyłem ją na mieście. Ona zachowuje się tak bo się boi i wiele przeżyła to jest jej tarcza ochromna. Ja postaram się ją przebić.

Blanca

W domu padłam na łóżko. Marry i Ben wrócili do pracy. Nie zdziwię się jak oddadzą mnie do domu dziecka po tym jak Ben widział moje blizny.

Zasnełam.

-Blanca - usłyszałam kobiecy szept - chodź na kolację

Posłała mi uśmiech i wyszła.

Po chwili zeszłam na dół i usiadłam przy stole.

-co ?? Przygotowaliście mi pożegnalną kolacje i jutro pewnie jadę do bidula. - spuściłam głowe, żeby tylko nie patrzeć na ich fałszywe twarze i udawany żal.

- cooo ty mówisz!? Nawet nam to nie przeszło przez myśl. Wiemy że się tniesz - kobieta spuściła głowę - ale nie chcemy z tego powodu z ciebie zrezygnować.

Ucieszyła mnie ta wiadomość szczerze mówiąc. Nie miala bym siły na kolejną wizute w domu dziecka. Nie chciałam tam wracać. Ale nie zamierzam się też przyzwyczajać jeśli oni ze mnie zrezygnują zabije się...

I am nobodyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz