Weszliśmy do budynku. Tom trzymał mnie za rękę. Dużo osób się na nas patrzyło, byłam chyba dla nich sensacją dnia. Połowa z nich pewnie myślała że już nie żyje...
Doszliśmy do drzwi od sali lekcyjnej. Tom poszedł na swoje zajęcia. A ja z Van zajełam miejsce w ławce.
-nie martw sie - przyjaciółka złapała moją dłoń leżącą na ławce.- przejdzie im- posłała mi pocieszający uśmiech.
-oby szybko bo już mam dość- westchnełam.
-wogóle wiem że pewnie masz dość tego pytania, ale jak sie czujesz ? - zapytała Van patrząc na wyraz mojej twarzy.
-łatwo nie jest, ale chce wreszcie skończyć z tym wszystkim i żyć normalnie- szczerze jej wyznałam bo bardzo chciałam z tym wszystkim walczyć i wygrać tą walkę.- dzięki że pytasz.
Dalszą rozmowę przerwał nam nauczyciel wchodzący do sali. Trzeba było wrócić do szkolnej rzeczywistości, chciałam wszystko nadrobić bo niedługo zaczynały się egzaminy.
Po szkole musiałam spotkać się z ojcem. Umówiliśmy się w kawiarni przyszłam wcześniej żeby sobie pomyśleć, ale nic to nie dało bo miałam okropny mętlik w głowie.
O ustalonej porze zjawił sie mój biologiczny tata.-hej Blanca- stał chwilę nade mną, czułam że chciał mnie przytulić, ale dla mnie było na to jeszcze za wcześnie.
-hej- skinełam mu lekko głową. Usiadł naprzeciwko mnie.
Nadal czułam stres przebywając blisko niego. Ręce lekko mi sie trzęsły co próbowałam ukryć.
-co zamawiamy ? - spojrzał na menu.
-dla mnie może być szarlotka i jakiś sok- szybko mu odpowiedziałam nawet na niego nie patrząc.
-okej dla mnie to samo- złożył zamówienie i zaczęliśmy rozmowę.
-wiesz że już jestem zdrowy ?- spojrzał na mnie, a ja siedziałam cicho.- leczyłem się dość długo, chociaż w sumie alkoholizmu nie można wyleczyć- poprawił sie- zrozum że to wszystko co Ci robiłem... żałuję tego. Nie byłem sobą i wiem że nie wybaczysz mi tego. Chce pomścić naszą matkę, chce żeby każdy zapłacił za jej śmierć.
-też tego chce, chociaż nawet jej nie znałam- znalazłam jego spojrzenie. Jego oczy były zaszklone. Zapewne moje też.
-ona bardzo Cię kochała, dbała o Ciebie nawet jak byłaś jeszcze w brzuchu, wiem że tam na górze Cię wspiera. Ja też chce Cię wspierać- złapał mnie za rękę na co się wzdrygnełam- nie bój się mnie... proszę.. Chce to wszystko naprawić. Mam tylko Ciebie. Kocham cie tak jak mamę. Jesteś do niej taka podobna- ilustrował moją twarz.
- dobrze - wzięłam dłoń spod jego - spróbuje ci wybaczyć chociaż to nie będzie łatwe.
-dziękuję- pociągnął nosem, a łzy nadal stały mu w oczach - chce ci pomóc w studiach i twoim dalszym życiu, Wiem że masz teraz nową rodzinę.
-którą bardzo kocham - dodałam wcinając mu sie w zdanie.
- a ja wiem że oni kochają Ciebie i nie będę wam tego niszczył, proszę Cię tylko o zrozumienie i żebyś czasem mnie odwiedziła.
Chciałam zacząć nowy etap w życiu i dać mu jeszcze jedną szansę. Zjedliśmy nasze zamówienie i dużo dowiedziałam się o mamie. Była cudowną kobietą...
Wróciłam późno do domu. W salonie zobaczyłam Bena i Marry na kanapie więc dołączyłam do nich. Gdy weszłam spojrzeli na mnie.
-i jak było na spotkaniu ?- dociekała Marry.
-w sumie całkiem dobrze. Olivier dał mi czas i powiedział że mogę na niego liczyć co do mojej przyszłości. - wyjaśniłam w skrócie. Dalej oglądaliśmy razem jakąś telenowele.
-ał- jękneła Marry mając dziwny grymas na twarzy. Ben sie zerwał.
-co sie stało kochanie ? - przykucnął przy kobiecie.
-zaczęło się.. ...- wykrzyczała trzymając się za brzuch.
CZYTASZ
I am nobody
Short StoryCzy da się kochać nie wiedząc co to miłość? Czy da się wybaczyć osobię, która nas zraniła? Czy można zapomnieć o przeszłości i zacząć wszystko od nowa?