17

374 15 0
                                    

Wstałam 2h przed wyjazdem. Tak dla świętego spokoju.  Długa kąpiel pomogła mi się odprężyć. Zamknęłam oczy

-ty suko -popchnął mnie z całej siły na podłogę- gdzie moje piwo?!

-za co ja niby miałam ci je kupić?!!- wywrzeszczałam.

-nie pyskuj mi tu małolato- jego dłoń wylądowała na moim policzku.

Zaczełam płakać. Miałam go dość codziennie to samo. Codziennie chodził najebany. Bił mnie do nieprzytomności nie zliczę swoich silników i krwiaków na ciele.

-odwal się - wyszlochałam.

-to się dla ciebie źle skończy- zbliżył się do mnie.  Zaczął mnie obmacywać. Rozrywał mi ubrania. Szarpałam się na wszystkie strony, ale on był silniejszy. Z całej siły walnełam go w męskość i zakluczyłam drzwi od łazienki na klucz. Opadłam bezsilnie na podłogę.

-cholera- wykrzyczałam. Leżałam w wannie. To musiał być zły sen. Chwilę leżałam, aby wyrównać oddech.

Zauważyłam leżącą żyletkę bez zastanowienia wziełam ją i przeciełam gładką skórę na udzie. Od razu mi lepiej. Wypuściłam kumulowane powietrze. 
Wspomnienia z przeszłości wróciły.

Ubrałam się w czarne szorty z wysokim stanem i zwykły biały t-shirt. Włosy związałam w luźnego koka.

Wziełam walizkę. Założyłam białe adidasy i wyszłam. Ben i Marry jeszcze spali.

Przed moim domem stało czarne auto Thomasa. Uśmiechnełam się słabo. Nie chciałam psuć wyjazdu swoim złym samopoczuciem.

-hej piękna-  wysiadł z samochodu i pocałował mnie w policzek.

-hej bestio- uśmiechnełam się. I oddałam mu swoją walizkę.
Mój gentleman otworzył mi drzwi.

- o nasza piosenka - zaśmiał się i podgłosił radio.

Leciała piosenka "I hate you I love you"

-nie wiedziałam że mamy własną piosenkę.

-no to już wiesz, a teraz jedziemy po Luka i Van. -powiedział wrzucając wyższy bieg i wjeżdżając na główną ulicę.

Cicho podśpiewywał piosenkę.

-ładny masz głos - powiedziałam zgodnie z prawdą.

-przestań bo sie zarumienie - szturchnął mnie w rękę.

Dojechaliśmy do domu Luka.

-dłużej to się chyba nie dało co - zaśmiał się wchodząc na tył samochodu.

-to przez nią proszę pana- powiedział jak skarżące się dziecko i wskazał na mnie palcem.

-zdradziecka szuja - fuknełam w jego stronę.

Wszyscy wybuchliśmy śmiechem i pojechaliśmy pod dom Van.

Zatrąbiliśmy na znak że już jesteśmy.
Dziewczyna niepewnie wyszła. Powolnie nam machając.

-nie wiem czy powinnam - powiedziała do mnie przez otwartą szybę w aucie.

-teraz to ty już nie masz wyjścia kochana-wytłumaczyłam.

-ale ja...-kontynuowała

-ludzie zaraz nie wytrzymam - przerwał chłopak siedzący z tyłu czyli Luk- bez gadania jedziesz-  wyszedł z auta zabrał walizkę stojącą obok niej.

Dziewczyna westchneła i bez słowa weszła do samochodu.

Drogę umilała nam muzyka z radia. Zrobiłam się senna i zasnełam. Gdy sie obudziłam zerknełam na tył samochodu gdzie Van spała na ramieniu chłopaka który też zasnął.

I am nobodyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz