Obudziłam sie, ale obok mnie nie było nikogo. Zrobiło mi sie smutno. Potrzebowałam wsparcia w tych złych dla mnie chwilach.
-jestem- usłyszałam cichy znajomy głos.
Odkręciłam się i zobaczyłam chłopaka siedzącego na fotelu. Ulżyło mi.
-która godzina ? - przeciągnełam się, aby pobudzić swoje obolałe mięśnia.
-siódma rano trochę ci się przysneło
-a co jeśli ktoś nas widział razem w tym łóżku - spanikowałam.
Wzruszył tylko ramionami widziałam że był zły i zamyślony.
Poszłam się wykąpać i ubrałam się wbiałą bluzę i niebieskie rurki z naszywkami.
- a ty jeszcze tutaj? - myślałam że już dawno sobie poszedł.
-tak cały czas jestem tu - westchnął i wstał - dlaczego tracę tych najbliższych powiedz mi ?
- Thomas ja....
-Blanca jesteś dla mnie ważna zrozum zależy mi na tobie. A ty myślisz tylko o sobie. Wiem że to kiedyś sprowadzi cię do samobójstwa, ale pomyśl że żyjesz też dla wielu innych osób. - wyszedł trzaskając drzwiami.
Najgorsze jest to że miał rację jestem pieprzoną egoistką, myślę tylko o sobie.
Ale ja cały czas myślałam o moim ojcu nie potrafiła bym mu wybaczyć. Przeszłość niszczyła moje życie. Tak nie może być.Wstałam obtrzepałam ubranie i wyszłam z domu. Skierowałam się do drzwi mojego sąsiada. Zapukałam.
-o dzień dobry - przywitała mnie mama Thomasa.
-czy jest może Tom?- zapytał i czekałam na pozytywną odpowiedź.
-niestety pojechał gdzieś był bardzo smutny coś się stało? - widziałam że się martwi.
-nie nic się nie stało ja już pójdę- zbiegłam ze schodków i usiadłam na swoich schodach myśląc gdzie on Może teraz być.
-no tak plaża- przybiłam sobie facepalma.
Było to dość daleko, ale zależało mi żeby z nim pogadać. Nogi zaczęły mnie boleć, starałam się o tym nie myśleć o skupiłam swoje myśli na tym co mu powiem.
Po godzinie szłam wzdłuż plaży. I zobaczyłam znajomą sylwetkę siedzącą na skale. Niepewnie podeszłam całe moje ciało było zlodowaciałe.
-Thomas możemy pogadać?- mówiłam cicho, ale tak aby mógł mnie słyszeć
Pokiwał głową na znak że tak.
-wszystko co mówiłeś to.... to jest prawda ja to wiem. Ale powinieneś zrozumieć też mnie przeszłość jest dla mnie za ciężka. Thomas zależy mi na tobie i obiecuje że nie zrobię nic głupiego. Przepraszam za wszystko.- wszystkie słowa płynęły prosto z mojego serca.
-Blancaja ciebie też przepraszam, ale nie mogę patrzeć jak się niszczyłaś. Nie mógłbym Cię stracić- złapał mnie za zimną dłoń.- przyszłaś tu pieszo - wytrzeszczył oczy.
-No tak bardzo mi zależało żeby z Tobą porozmawiać.
-wariatka - zdjął swoją skórzaną kurtkę i zarzucił na mnie. Miłe ciepło ogarnęło moje ciało.
-chodźmy już późno się robi - słońce zaczeło już zachodzić.
-czyli między nami już wszytsko ok?- przygryzł dolną wargę .
-tak - uśmiechnełam się. Przytuliłam go. Tak bardzo brakowało mi jego ciała.
Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy do domu. Tom jak zwykle zaparkował przed moim domem.
-to co widzimy się jutro w szkole?- odezwałam się.
-no jasne - pocałował mnie szybko w usta.
Wysiadłam z auta i ogarnął mnie szok. Niedaleko nie stał kto inny jak mój ojciec. Sparaliżowało mnie.
-Blanca możemy porozamawiać?- zaczął iść w moją stronę. Nie Wiedziałam co mam robić.
-wy już chyba nie macie o czym - stanął przede mną Thomas.
-ja chce wszystko wyjaśnić- pierwszy raz słyszałam w jego głosie skruchę. Ale nie zamierzałam mu w nią wierzyć.
-wyjaśniłeś mi wszystko 7 lat temu- zaczełam płakać.
-wiem wszystko wiem i nawet nie wiesz jak bardzo chciałbym cofnąć czas- westchnął- porozmawiajmy proszę.
- Marry I Ben są w domu? - zapytał Thomas.
-powinni - wyszeptałam nadal chowając się za ciałem chłopaka.
- idź po nich, a my tu zaczekamy - poprosił mnie Thomas. Zrobiłam to co mi kazał.
-Blanca gdzieś ty była tyle czasu - usłyszałam wyrzuty ze strony Mary.
- coś sie stało? - zainteresował sie Ben widząc moją zapewne smutną i wystraszoną minę.
-mój... - nie umiałam nawet tego powiedzieć- chodźcie na dwór.
Wszyscy wyszliśmy na zewnątrz.
-dzień dobry - powiedział mój ojciec
-dzień dobry kim Pan jest ? - zapytał Ben
- jestem Olivier jestem ojcem Blanci- powiedział to z dużą powagą w głosie.
-i po co Pan tu przyszedł teraz to my jesteśmy jej rodziną a nie Pan- widziałam że Ben był zdenerwowany.
Mary stała obok i trzymała mnie za rękę dodając mi otuchy. Do mnie nadal nie docierało że po 7 latach w domu dziecka mój ojciec właśnie stoi przedemną.
- wiem że teraz jest pod waszą opieką, ale chce tylko porozmawiać- mówił spokojnie.
-dobrze zapraszam wszystko sobie wyjaśnimy- odezwała się Mary.
Zaczęliśmy wchodzić do środka.
Złapałam Thomasa za rękę i weszliśmy razem do środka. Przy nim wiedziałam że nic mi nie grozi.-chodziłem na terapię- zaczął swoją rozmowę- już jestem w pełni zdrowy. Minęło 7 lat wiem - przełknął głośno śline - trochę minęło zanim znalazłem pracę i nowy dom. Ale alkoholu już nie pije... Blanca czy kiedykolwiek mi wybaczysz ?
-chyba sobie żartujesz coo?! - oczy szczypały mnie niemiłosiernie, ale musiałam powstrzymać łzy - nigdy ci tego nie zapomnę nigdy rozumiesz!! Katowałeś mnie i molestowałeś i myślisz że jak przyjdziesz tu i nawciskasz mi kitów to rzucę ci się na szyję. Wiesz ile życia mi zmarnowałeś... - poczułam jak moje policzki robią się mokre.
Olivier zaczął iść w moją stronę.
-proszę cie chociaż mnie wysłuchaj.
Zaczełam się trząść ze strachu.
-nie podchodź do mnie!! - wrzasnełam,ale on nic sobie z tego nie robił.
Pisnełam gdy dotknął mojego ramienia.
-zostaw ją w spokoju - Tom walnął go z całej siły z pięści w twarz. Aż mężczyzna upadł.
Ben wstał.
-dobra koniec tego Blanca i Tom idźcie się przewietrzyć,a my musimy porozmawiać. Ty Mary też bo nie wolno ci sie denerwować.
-przepraszam nie wiedziałem że tak zareaguje- wytłumaczył leżący na ziemii ojciec. No tak co on może o mnie wiedzieć.
CZYTASZ
I am nobody
Short StoryCzy da się kochać nie wiedząc co to miłość? Czy da się wybaczyć osobię, która nas zraniła? Czy można zapomnieć o przeszłości i zacząć wszystko od nowa?