Obudziłam się o 10 rano. Wziełam szybką kąpiel i ubrałam się w czarne szorty i szary crop top. Do tego białe fluxy, a włosy zostawiłam rozpuszczone.
W lodówce nie było wody którą zawsze piłam i nic więcej więc postanowiłam pójść do sklepu. Wziełam pieniądze i ruszyłam nie wiedząc nawet do kąt. Nie znałam tej okolicy.
Rozejrzałam się i ruszyłam intuicyjnie w lewo. Po dłuższym marszu nie znalazłam sklepu. Po woli miałam dość tych poszukiwań. Ale chociaż się trochę poruszam i spale zbędne kalorie.
-a ty co mała zgubiłaś się? - zapytał chłopak stojący ze skrzyżowanymi rękoma obok czarnego motoru.
-szukam sklepu z resztą nie twój interes odwal się - syknełam i poszłam przed siebie. Nie zwracając na niego uwagi.
-musisz skręcić w lewo, a później w prawo - krzyknął na tyle że usłyszałam.
Znalazłam sklep zrobiłam potrzebne zakupy. Wracałam tą samą drogą. Ten chłopak znów tam stał. Udałam więc że go nie widzę.
- a może gdzieś cię podwieść?- zapytał.
-obejdzie się - odpowiedziałam i poszłam dalej. W tym czasie chłopak założył kask i odjechał. Machając mi na pożegnanie. Na co ja posłałam mu środkowy palec.
-pajac- powiedziałam sama do siebie.
Napiłam się wody i poszłam oglądać tv. Potem wyszłam na balkon. Była ładna pogoda.
-o hej - usłyszałam czyjś męski głos.
Rozejrzałam się, ale nie wiedziałam skąd on dochodzi.
-w prawo - pokierował mnie. Jakby wiedział co myślę.
Był to chłopak, który wskazał mi drogę do sklepu.
-co ty tu robisz ?!
-mieszkam a co nie wolno - zaśmiał się siedząc na krawędzi swojego balkonu. Oddzielało nas jedynie drzewo i płot.
-spierdalaj - weszłam do środka żeby skończyć to żałosne spotkanie.
Nie lubiłam facetów są zakłamani bezlitośni i fałszywi.
W nocy Marry i Ben wrócili do domu.
- Blanca - usłyszałam wołanie z dołu.
Zeszłam niechętnie. Nie spiesząc się za bardzo.
-zapisaliśmy cię do szkoły od jutra będziesz tam uczęszczała. Wiemy że uczyłaś się w domu dziecka, ale teraz musisz iść do normalnej szkoły.
-no chyba was pojebało - zaśmiałam się potrząsając przy tym głową. Nawet nie dali mi czasu żebym się przyzywyczaiła do nowego miejsca.
-nie - westchnął "tata" - wszyscy chodzą a ty nie jesteś wyjątkiem, więc też pójdziesz czy ci sie to podoba czy nie. - skrzyżował ręce na klatce piersiowej.
Odeszli zostawiając mnie wkurzoną na środku salonu. W środku aż we mnie wrzało. Chciałam krzyczeć. Wyszłam za drzwi aby ostudzić emocje. I po oddychać świeżym powietrzem.
Usiadłam na schodach. I spuściłam głowę.
- co starzy ci zrobili że taka zła jesteś- usłyszałam głos chłopaka który akurat wyjeżdżał swoim motorem na ulicę.
-po pierwsze to nie są moi starzy po drugie weź zniknij z mojego życia i nie odzywaj się do mnie.- krzyknełam na jednym wdechu.
Chłopak bez słowa ruszył w drogę. A ja siedziałam na schodach myśląc jak to teraz będzie.
CZYTASZ
I am nobody
Short StoryCzy da się kochać nie wiedząc co to miłość? Czy da się wybaczyć osobię, która nas zraniła? Czy można zapomnieć o przeszłości i zacząć wszystko od nowa?