Ren
- Bez żadnych wygłupów i zbędnego zwracania na siebie uwagi - mruknął Jordan, zatrzymując samochód. Zamiast mu odpowiedzieć jedynie wpatrywałam się tępo w przednią szybę.
- Ren - wzięłam głęboki wdech i wreszcie spojrzałam na trzydziestolatka - będzie dobrze - zapewnił mnie, lekko się uśmiechając.
Odwzajemniłam uśmiech. Poradzę sobie, wiem to. Gdy zmarła mama musiałam w dużej mierze stać się samodzielna. Ojciec pracował, dużo wyjeżdżał. Zmieniałam szkoły jak rękawiczki i naprawdę nauczyłam się już sobie z tym wszystkim radzić. Problem w tym, że teraz wszystko wygląda zupełnie inaczej. Okoliczności i przyczyny są zupełnie inne niż dotychczas, a zagrożenie nadzwyczaj realne.
Mój wzrok znów poleciał na szatyna, a dokładniej na jego ciemne oczy. Pobrzmiewa w nich troska, ale przede wszystkim siła. Siła która dodaje mi odwagi.
- Ogól się - rzuciłam, chcąc rozładować napięcie - bo wyglądasz jak menel - dodałam, wychodząc z samochodu.
Żałuje, że nie mogę zostać i dokładnie przyjrzeć się jego minie, ale i tak już jestem spóźniona. Umówiłam się z dyrektorem tej szkoły na dziesiątą pod jego gabinetem. Ma mi wygłosić krótki regulamin, powitać w szkole i oprowadzić po niej. Na dziedzińcu nie ma wielu osób, więc szybkim krokiem skierowałam się do drzwi. Gdy weszłam do budynku, dotarło do mnie, że ta szkoła, jest zupełnie inna niż te wszystkie w których się zdążyłam uczyć. Ludzie nie noszą mundurków, a ochrona nie sterczy nikomu nad głową.
Akurat trafiłam na przerwę, co mi się nie podoba, zważywszy na to, że miałam unikać ludzi i większego rozgłosu.
Kurwa, dlaczego zgodziłam się na fioletowe włosy? Mogłam je zrobić czarne, lub rozjaśnić, a nie od razu dowalać fiolet. Ja nawet jak chce, to nie umiem pozostać w cieniu. Im bardziej wchodzę w głąb korytarza, tym więcej ludzi zaczyna zwracać na mnie uwagę.
A raczej nie na mnie, tylko na moje uczesanie.
Chciałabym się uśmiechnąć do kogoś i odważnie zapytać byle jakiej osoby co myśli o moich włosach, ale nie mogę. Zamiast tego przypominam sobie słowa Jordana i lekko pochylam głowę w dół.
Do cholery gdzie tu jest jakiś sekretariat, czy gabinet w którym znajdę głowę tej szkoły?!
- Dzień dobry - usłyszałam nagle nad sobą - mogę ci jakoś pomóc?
O nie. To chyba do mnie. Uniosłam lekko spojrzenie. Jak się okazało pytanie zadała jakaś starsza pani, chyba woźna.
- Chciałabym wiedzieć gdzie mogę spotkać dyrektora - mruknęłam, mając głowę cały czas opuszczoną. Boże, to wszystko jest tak głupie.
Na szczęście kobieta okazała się bardzo miła i od razu zaproponowała, że mnie zaprowadzi. Z niepokojem zaczęłam się nagle zastanawiać, czy przypadkiem podkład nie zszedł mi z miejsc które miał ukryć i zatuszować. Przed chwilą, co prawda, było z nim wszystko dobrze, a na twarzy najbardziej widoczne pozostało jedynie drobne zadrapanie, ale nie wiem jak sprawa stoi teraz.
Idąc za kobietą, mimowolnie, zaczęłam się rozglądać na wszystkie strony. Z reguły jestem ciekawską osobą. W dodatku ojciec zawsze mi powtarzał, że jedną z kluczowych rzeczy jest obserwacja. Obserwacja, a dopiero potem działanie.
Cała szkoła już z zewnątrz wyglądała na dużą, ale dopiero teraz, idąc przez te wszystkie korytarze, zdałam sobie sprawę jak bardzo jest wielka.
- To tu - rzekła kobieta, wskazując na drzwi przed nami. Posłała mi krzywy uśmiech i jeszcze raz spojrzała na moje włosy - nie wiem czy dyrektorowi się to spodoba.

CZYTASZ
Tomorrow will be better
Teen Fiction- Zaufanie może zabić - stwierdziła, jak gdyby nigdy nic. - Albo uratować - wzruszyłem ramionami. *** Dante - miły, empatyczny chłopak, który ma mały problem z byciem asertywnym, postanawia się dowiedzieć czegoś o tajemniczej, nowej dziewczynie, k...