- Ej. - szturcham ją w ramię, specjalnie żeby trochę się z nią podroczyć. - Nie możesz spać. - stwierdzam.
- Uwierz, że mogę. Jestem zmęczona, a ty jesteś cholernie ciepły.
Alex
Idę pewnym siebie krokiem w stronę swojej szafki. Dante jak tylko wszedł do szkoły to poleciał do swojego obiektu westchnień, więc jestem zmuszony przemierzać korytarz pełen idiotów, całkowicie sam.
Z drugiej jednak strony jestem cholernie dumny z przyjaciela. Odkąd pamiętam nie miał dziewczyny. Parę razy kręcił z paroma laskami, ale nigdy z tego nie wynikało nic poważnego. Teraz jednak widzę, że to co przeżywa jest w stu procentach szczere i prawdziwe.
Żeby tylko ta laska nie złamała mu tego jego, cholernie wielkiego, serca.
Gdy skręcam od razu moje serce robi jakieś pięćset fikołków, a oddech subtelnie przyspiesza. Wszystko z powodu panny Williams, która w tej chwili robi sobie chyba jakiegoś cholernego kucyka przez co pochyla głowę w dół, a swój idealny tyłek wypina w moją stronę.
Niemal od razu na ten widok czuję mrowienie w podbrzuszu.
Szybkim krokiem podchodzę do Emmy i łapię ją za ramię, przy okazji odciągając ją od jakichś dwóch dziewczyn z którymi chyba rozmawiała. Ciągnę ją w stronę składzika. Wydaje mi się, że jest zbyt zdziwiona żeby jakoś sensownie zareagować.
- Mogę wiedzieć co ty robisz? - pyta, gdy zamykam za nami drzwi. Zapalam światło, które, mówiąc szczerze, niewiele daje. Lekki blask pojedynczej żarówki ledwie nas oświetla.
- Zbyt dobrze wyglądasz w zwykłych dżinsach. - podchodzę do niej parę kroków bliżej i na powitanie całuję w usta.
- A ty jesteś zbyt bardzo napalony jak na zwykły dzień, Cross. - prycha i lekko się ode mnie odsuwając, składa całusa na moim policzku. - I nie zaliczyłam tego idiotycznego sprawdzianu z matmy, jełopie.
Nie mogę powstrzymać się od figlarnego uśmiechu.
- Ale zaliczyłaś mnie. - mówię, lekko oblizując wargi. - Jestem warty więcej niż jakiś sprawdzian.
Williams przewraca oczami lekko się przy tym czerwieniąc, co na jej cholernie bladej cerze strasznie widać.
- Rumienisz się. - rzucam w jej stronę.
- Bo jestem zażenowana twoją głupotą. - uderza mnie żartobliwie swoją ręką w moją klatkę piersiową.
Wykorzystuję to i zanim zdąży zabrać rękę chwytam ją za nią i przyciągam jeszcze bliżej siebie. Przez chwilę spoglądam w dół, w oczy mojego małego karzełka, po czym łapię ją w pasie i podsadzając na komodę, w której woźny trzyma wszystkie specyfiki, zaczynam ją bardzo zachłannie całować.
CZYTASZ
Tomorrow will be better
Teen Fiction- Zaufanie może zabić - stwierdziła, jak gdyby nigdy nic. - Albo uratować - wzruszyłem ramionami. *** Dante - miły, empatyczny chłopak, który ma mały problem z byciem asertywnym, postanawia się dowiedzieć czegoś o tajemniczej, nowej dziewczynie, k...