25

6.7K 513 198
                                    


Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


- Ej. - szturcham ją w ramię, specjalnie żeby trochę się z nią podroczyć. - Nie możesz spać. - stwierdzam.

- Uwierz, że mogę. Jestem zmęczona, a ty jesteś cholernie ciepły.

Alex

Idę pewnym siebie krokiem w stronę swojej szafki. Dante jak tylko wszedł do szkoły to poleciał do swojego obiektu westchnień, więc jestem zmuszony przemierzać korytarz pełen idiotów, całkowicie sam.

Z drugiej jednak strony jestem cholernie dumny z przyjaciela. Odkąd pamiętam nie miał dziewczyny. Parę razy kręcił z paroma laskami, ale nigdy z tego nie wynikało nic poważnego. Teraz jednak widzę, że to co przeżywa jest w stu procentach szczere i prawdziwe.

Żeby tylko ta laska nie złamała mu tego jego, cholernie wielkiego, serca.

Gdy skręcam od razu moje serce robi jakieś pięćset fikołków, a oddech subtelnie przyspiesza. Wszystko z powodu panny Williams, która w tej chwili robi sobie chyba jakiegoś cholernego kucyka przez co pochyla głowę w dół, a swój idealny tyłek wypina w moją stronę.

Niemal od razu na ten widok czuję mrowienie w podbrzuszu.

Szybkim krokiem podchodzę do Emmy i łapię ją za ramię, przy okazji odciągając ją od jakichś dwóch dziewczyn z którymi chyba rozmawiała. Ciągnę ją w stronę składzika. Wydaje mi się, że jest zbyt zdziwiona żeby jakoś sensownie zareagować.

- Mogę wiedzieć co ty robisz? - pyta, gdy zamykam za nami drzwi. Zapalam światło, które, mówiąc szczerze, niewiele daje. Lekki blask pojedynczej żarówki ledwie nas oświetla.

- Zbyt dobrze wyglądasz w zwykłych dżinsach. - podchodzę do niej parę kroków bliżej i na powitanie całuję w usta.

- A ty jesteś zbyt bardzo napalony jak na zwykły dzień, Cross. - prycha i lekko się ode mnie odsuwając, składa całusa na moim policzku. - I nie zaliczyłam tego idiotycznego sprawdzianu z matmy, jełopie.

Nie mogę powstrzymać się od figlarnego uśmiechu.

- Ale zaliczyłaś mnie. - mówię, lekko oblizując wargi. - Jestem warty więcej niż jakiś sprawdzian.

Williams przewraca oczami lekko się przy tym czerwieniąc, co na jej cholernie bladej cerze strasznie widać.

- Rumienisz się. - rzucam w jej stronę.

- Bo jestem zażenowana twoją głupotą. - uderza mnie żartobliwie swoją ręką w moją klatkę piersiową.

Wykorzystuję to i zanim zdąży zabrać rękę chwytam ją za nią i przyciągam jeszcze bliżej siebie. Przez chwilę spoglądam w dół, w oczy mojego małego karzełka, po czym łapię ją w pasie i podsadzając na komodę, w której woźny trzyma wszystkie specyfiki, zaczynam ją bardzo zachłannie całować.

Tomorrow will be betterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz