13

9.3K 757 261
                                    


Gapił się na mnie jakbym była jakimś przedmiotem seksualnym, a nie nastolatką

Ren

W roztargnieniu przeszukuję każdy cal jego pokoju. Otwieram każdą szufladę i zaglądam w każdy zakamarek, niestety mój stan coraz mocniej mi to utrudnia. Kurwa! Wiedziałam, żeby nie pić, a zwłaszcza w tym zakichanym miejscu. Z drugiej strony nie miałam za bardzo wyjścia. Nikt chyba za bardzo by mi nie uwierzył, że przyszłam się jedynie zabawić, gdybym siedziała poważna, tajemnicza i co najważniejsze trzeźwa, na jebanej sofie i jedynie obserwowała otoczenie. Domyśliliby się, że coś kombinuję.

- No dalej, gdzie jesteś? - Szepczę zaglądając pod łóżko. Oświetlam sobie podłogę latarką w telefonie i wiecie co? Niczego nie widzę oprócz, co swoją drogą jest lekko obrzydliwe, pary męskich slipek i zużytej prezerwatywy.

Marszczę twarz i szybko wstaję na proste nogi, co okazuje się kiepskim pomysłem, ponieważ niemal od razu mam wrażenie, że w mojej głowie stado lemurów na czele z niejakim Julianem odprawiają taniec do piosenki wyginam śmiało ciało.

Jedną ręką postanowiłam oprzeć o nocną półkę, a drugą złapałam się za czoło mając durną nadzieję, że to jakoś mnie wyleczy z migreny. Ugh, nigdy więcej nie piję.

Wzięłam porządny wdech żeby ponownie wziąć się za poszukiwania.

Znajdę ten zakichany telefon, wyjdę z tego gówna nazwanego imprezą, ostrzegę Dantego, pomimo tego wszystkiego, a następnie wrócę do domu żeby wysłuchać kazań Jordana.

To jest mój plan i zamierzam go zrea....

- Szukasz czegoś? - No kurwa, chyba życie mnie nie lubi. Z poczuciem niesprawiedliwości panującej na tym świcie, oraz z gigantycznym niedowierzaniem, odwracam się w stronę uśmiechniętego Charliego.

Cóż, to że stoję w jego pokoju, bez jego wiedzy, choć wyraźnie tego zabronił wcale nie jest podejrzane, nie? Zwłaszcza, że dziwnym trafem wszystkie jego szafki i szuflady są pootwierane. No i jakim cudem znów, w swoim siedemnastoletnim życiu, wpakowałam się w gówno? Halo, czas żeby to na innych spadła klątwa największych kłopotów tego świata.

Ja mam ewidentnie już dość.

24 godziny wcześniej

- Powiedz mi, Ren - prosi mnie po raz kolejny - powiedz mi kim jesteś.

A ja po raz kolejny nie mogę mu odpowiedzieć. Odpycham go delikatnie, tym samym przerywając nasz krótki uścisk. Wiem, że jest zawiedziony, choć nie patrzę mu w oczy. Rozumiem czemu tak naciska. Nie jest to zwykła ciekawość tylko poczucie obowiązku, naprawdę to rozumiem. On niestety również musi zrozumieć, że ja też mam pewne zobowiązania.

Pewne obietnice których muszę dotrzymać.

- Muszę iść, Dante - tak naprawdę w ogóle nie powinnam tu być. Powinnam siedzieć w szkole i udawać, że coś rozumiem. Powinnam chłonąć ten świat i otaczających mnie w nim ludzi póki jeszcze mogę.

Wymijam chłopaka i kieruję się w stronę łóżka aby zabrać swój plecak. Miga mi przez myśl żeby ucałować czarnowłosego w policzek i zapewnić, że wszystko będzie dobrze z tą jego dziewczyną, ale ostatecznie ponownie go okrążam kierując się w stronę drzwi. Już przekraczałam próg, gdy zatrzymał mnie jego stanowczy głos.

- Nie pomogę ci.

Natychmiast odwracam się w jego stronę.

- Co? - Pytanie samo wylatuje mi z ust.

Tomorrow will be betterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz