''Przegryza wargę, co w tej sytuacji wydaje mi się cholernie seksowne.''
Dante
- Jak to masz Chewbacc'e w domu?! - spoglądam na nią w szoku, a ona śmiejąc się, nakazuję mi patrzeć na drogę.
- Dante, czy ty naprawdę uważasz, że tylko chłopcy mogą lubić Gwiezdne wojny? - zakłada ręce na piersi. - I tak, mam Chewbacc'e. Miałam do wyboru wielkiego pluszowego jednorożca i jego.
- Wybrałbym jednorożca. - wzruszam ramionami, próbując ukryć uśmiech.
Dziewczyna prycha, po czym zaczyna mnie świdrować wzrokiem. Ukradkiem widzę jak się uśmiecha.
- Wiesz, jakoś mnie to nie dziwi. Nadal nie rozumiem jak ktoś taki jak ty może...może wyglądać tak. - wskazuje na mnie ręką i przecząco kręci głową.
- Być taki jak ja czyli? - pytam, po raz kolejny spuszczając wzrok z drogi specjalnie żeby spojrzeć na nią. Ona jednak szybko znów pokazuje na drogę.
- Czy twój przyjaciel w ogóle wie, że pożyczyłeś jego auto?
- Oczywiście, że wie! - udaję urażonego. Ona przez parę chwil mi się bacznie przygląda, po czym bierze głęboki wdech.
- Cholera, on nie wie, prawda?
Czy ja naprawdę nie umiem kłamać, czy to laski podczas okresu mają jakiś podwojony instynkt?
- Alex grał, więc poprosiłem o nie Emme. - gdy widzę jej minę wybucham śmiechem. - No co? Przecież go nie ukradłem! Ty lepiej nie zmieniaj tematu, tylko mi powiedz jaki jestem.
Ukradkiem widzę jak dziewczyna przewraca oczami.
- Przecież dobrze wiesz, tylko chcesz usłyszeć jakiś komplement. -prycha.
Wzruszam ramionami.
- Cóż, to prawda. Lubię komplementy.
Jedziemy tak już od jakichś piętnastu minut. Po drodze stwierdziłem, że jestem głodny, więc doszedłem do wniosku, że koniecznie musimy jeszcze wejść do Stack's po mrożony jogurt dla mnie. Generalnie dziewczyna najpierw się sprzeciwiała, ale na szczęście dzięki argumentowi, że ten cały Jordan o niczym się nie dowie, bo przecież myśli, że jest jeszcze w szkole, zgodziła się.
Zaraz będziemy pod barem.
- Każdy je lubi. A ty jeśli, chcesz wiedzieć, to jesteś dziecinny, Dante.
Udając, że się zastanawiam, kiwam głową.
- Więc jestem dziecinny. - podsumowuję. - A jak wyglądam? - spoglądam na nią z chytrym uśmieszkiem, na co dziewczyna jedynie jęczy, a ja wybucham śmiechem.
***
Właśnie siedzimy na trawie na wzgórzu West heaven. Przyjechaliśmy tu dosłownie przed momentem uprzednio kupując mrożony jogurt. Ja oczywiście wziąłem smak smerfowy, generalnie dlatego, że uwielbiam ten kolor jogurtu. Niebieski wydaje mi się zawsze taki nieziemski, a wręcz międzygalaktyczny. No wiecie, to kosmici jedzą niebieskie jedzenie, a nie ludzie.
Ren wzięła smak miętowy.
- Tylko wie pani, że to z pewnością nie jest zdrowe? - droczę się z nią, przypominając sobie jednocześnie jak wciskała we mnie marchew.
- A wie pan, że podczas okresu zasady żywienia ulegają zmianie? - spogląda na mnie jednocześnie oblizując swoje pełne usta.
Cholera.
CZYTASZ
Tomorrow will be better
Teen Fiction- Zaufanie może zabić - stwierdziła, jak gdyby nigdy nic. - Albo uratować - wzruszyłem ramionami. *** Dante - miły, empatyczny chłopak, który ma mały problem z byciem asertywnym, postanawia się dowiedzieć czegoś o tajemniczej, nowej dziewczynie, k...