- Nie możesz ocalić wszystkich.
- Muszę próbować.
Ren
Czuję jak po moim karku przechodzi dreszcz na słowa chłopaka. On w coś gra, podobnie jak ja i nie podoba mi się, że nie jestem jedynym graczem w tej rozgrywce. Patrzy na mnie, wzrokiem rzucając mi wyzwanie. Boli mnie świadomość, że Charlie nie należy do głupich, nadętych i nad przesadnie pewnych siebie, chłopców. Nie.
On jest nadętym, nad przesadnie pewnym siebie, chłopcem, z dużym sprytem i przebiegłością.
Chcę zachować pokerową twarz, jednak szybko zdaję sobie sprawę, że to chyba mi nie wychodzi. Wzruszam ramionami i przenoszę swój wzrok z niego na swoje paznokcie, udając, że mnie nadzwyczaj interesują.
- Jak chcesz. Chociaż, szczerze mówiąc to nie wiem po co chcesz ze mną siedzieć, podczas gdy w około masz swoich kumpli. - wskazałam ręką na ludzi bawiących się obok nas. - Jestem tu bo nie chcę pogarszać relacji między nami z dobrze znanych ci powodów. - cóż, jeśli nie można powiedzieć prawdy, a chce się coś ukryć, to zawsze można powiedzieć półprawdę. Tak jak ja, właśnie teraz. - Mówiąc szczerze, nie chcę spędzać z tobą czasu. - założyłam ręce na piersi.
Na ustach chłopaka ponownie pojawił się szelmowski uśmieszek. Boże drogi, muszę się spieszyć. Muszę załatwić tą sprawę zanim Jordan wróci do domu. Jednak jak mam to załatwić tak szybko, jeśli blondyn mi tego nie ułatwia?
- Jeszcze zrobisz mi kolejne żenujące zdjęcie. - dodałam, przenosząc wzrok na coś w oddali.
Charlie rozłożył delikatnie ręce, jak ludzie w filmach, gdy chcą pokazać, że nie mają broni, ani złych zamiarów.
Dokładnie taki sam gest zrobił Jordan. Wtedy jednak sytuacja była zupełnie inna. Cały mój świat był wtedy inny.
- Słońce, nie mam nawet przy sobie telefonu, więc o to się nie bój. - więc gdzie go masz?! Ghy, nasza rozgrywka będzie się toczyć bardzo długo. Mam nadzieję, że to ja okażę się lepszym graczem. - Takie imprezy odbywają się w naszej szkole co tydzień, a znajomych mam na głowie przez pięć dni w tygodniu, a czasem i więcej. Dlatego wolę wypić z tobą, pogadać. Mam wrażenie, że nasza znajomość zaczęła się bardzo źle, ale mamy jeszcze szansę naprowadzić ją na dobre tory. - po tej swojej nadzwyczaj wzruszającej gadce, wyciągnął w moją stronę rękę. Spojrzałam z nadzieją na Troy'a, ale ten, najebany w trzy dupy, zdążył już zasnąć na kanapie.
Z gorzkim westchnieniem, chwyciłam chłopaka za rękę. Ten, nadzwyczaj zadowolony z siebie, zaczął mnie lekko ciągnąć w stronę schodów. Cóż, ten chłopak naprawdę jest mistrzem w tym co robi, bo ponownie tak jak wtedy, podczas naszej pierwszej rozmowy, z daleka wyglądaliśmy jakbyśmy sobie flirtowali, tak teraz wyglądamy jak para podążająca na górę żeby się pieprzyć.
Zanim całkowicie weszliśmy na pierwsze piętro, zdążyłam jeszcze zobaczyć jak jakaś dziewczyna wskoczyła na stół i zaczęła tańczyć, zupełnie nie w rytm, bardzo nieprzyzwoity taniec.
Dobra, przyznaje. W Ameryce mają dużo lepsze imprezy niż w Europie. No chyba, że ja zamiast na imprezy, to trafiałam na posiedzenie zakonnic. W sumie jest to możliwe, bo, niestety za granicą mają okropny akcent, co jest kolejnym powodem, dlaczego tak bardzo nienawidzę internatów.
Przyznaję, że dom chłopaka robi na mnie coraz większe wrażenie. Może jest to spowodowane tym, że od pewnego czasu miejsca mojego zamieszkania są...jakby to powiedzieć, nie najlepszych standardów. Ciekawi mnie kim są rodzice chłopaka, bo biedny to on na pewno nie jest.
![](https://img.wattpad.com/cover/146551432-288-k927908.jpg)
CZYTASZ
Tomorrow will be better
Teen Fiction- Zaufanie może zabić - stwierdziła, jak gdyby nigdy nic. - Albo uratować - wzruszyłem ramionami. *** Dante - miły, empatyczny chłopak, który ma mały problem z byciem asertywnym, postanawia się dowiedzieć czegoś o tajemniczej, nowej dziewczynie, k...