10

9.8K 863 487
                                    

Uśmiecham się od ucha do ucha idąc wolnym krokiem do swojej szafki. Dziś piątek, a co za tym idzie, jutro mój plan wejdzie w życie. Oczywiście będę musiała się trochę przygotować, ale myślę, że wszystko pójdzie zgodnie z planem. Nie umiem opanować uśmiechu, więc nawet się za bardzo nie staram. Uśmiech chyba mnie nie zabije, co?

Najważniejsze to dopilnować żeby Dante nie spaprał swojego zadania. Nie wiem czy powinnam mu powierzać coś, od czego zależy jak potoczą się dalsze wydarzenia, ale trudno. Chyba mu ufam.

NIE UFAJ NIKOMU.

Skręcam w lewo przechodząc obok grupki jakichś nerdów i ze skupioną miną wyobrażam sobie jaki sposób zemsty będzie najlepszy. Upić i ogolić go na łyso? Zrobić mu głupią fotkę? Zdemolować dom? Dać się przelecieć i powiedzieć mu, że ma małego?

- Oh, oryginalne - usłyszałam za swoimi plecami i natychmiast się odwróciłam. Moim oczom ukazał się chłopak o bardzo ciemnej karnacji z krótkimi, brązowymi włosami.

- Troy - uśmiechnęłam się wbrew sobie. Zauważyłam również, że chłopak zwrócił uwagę na czarną kokardę którą mam na głowie.

-Naprawdę. Nie żartuje. Oryginalne - prychnęłam gdy ponownie spojrzał na moją głowę - nikt raczej takich już nie nosi, ale muszę przyznać, że jest ci w niej wyjątkowo ładnie - uniósł brew do góry i potarł swoją brodę w teatralnym zamyśleniu. Puknęłam go w ramię.

- Wiesz, tak się raczej nie zarywa do dziewczyny - stwierdziłam, na co on jedynie wzruszył ramionami.

- Oh, czyli pozostaje mi żyć we Friendzonie? Obawiam się, że mogę tego nie przeżyć. Brawo, zabiłaś mnie - chłopak zrobił dziwną minę, niemal kreskówkową.

Cóż, ten chłopak wydaje się być moim charakterologicznym bliźniakiem.

- Powiem ci Barnes, że chyba powinieneś zostać aktorem - stwierdziłam ruszając przed siebie.

Troy od razu poszedł za mną.

- No cóż, tak się składa, że właśnie rozmawiasz ze szkolną gwiazdą - wyprzedził mnie idąc tyłem, twarzą w moją stronę i lekko się ukłonił, jakby był na scenie - mam główną rolę w każdej odgrywanej sztuce.

- Każdej? - Uniosłam brew.

- No dobra, w prawie każdej - zrobił zniesmaczoną minę, najpewniej przypominając sobie chwilę, kiedy to nie on był najważniejszą osobą na scenie.

Chłopak odprowadził mnie pod samą salę. Naszą pogawędkę ciężko nazwać rozmową. Troy, energicznie gestykulując, opowiadał mi o naprawdę dziwnych rzeczach, a ja się z niego nabijałam. Według niego w śród nas żyją zmutowane, zmiennokształtne jaszczury, które chcą zniszczyć ludzkość, a iluminaci żądzą światem. W dodatku babka od angielskiego to wampir.

Cóż, każdy ma inne zainteresowania.

- Dobra, lecę na lekcje. Pamiętaj, jeśli zaatakuje cię wielki wilkołak powiedz mu, że jesteś przyszłą królową elfów i zostałaś wysłana do tego świata na nauki o innych gatunkach. Na sześćdziesiąt procent powinien dać ci spokój - dając mi tą jakże przydatną radę, udał się w stronę sali do hiszpańskiego.

***

Dante

- Ludzie to może kino? - Dobiegł mnie głos Emmy.

- Nie ma mowy - wyparował Alex - wybierzecie z Mią jakieś gówno.

- No jasne, bo ty zawsze wybierasz same perełki - odburknęła blondynka.

Westchnąłem. Moi przyjaciele właśnie rozprawiają o tym co będziemy jutro robić, nie wiedząc, że ja na jutro mam zupełnie inne plany. Plany które mnie przerażają.

Tomorrow will be betterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz