Dante
We trójkę opuszczamy gabinet dyrektora. Zaczynamy się szczerzyć jak pojebani dopiero, gdy drzwi się za nami zamykają na dobre.
- Boże, kocham cię ty wariatko. - Alex z uśmiechem na ustach przytula do siebie blondynkę, składa na jej ustach całusa, po czym opiera swoje czoło na jej czole.
Mój uśmiech lekko maleje, ale nie znika.
- Muszę mieć głowę na karku za nas oboje. - w odpowiedzi dziewczyna go obejmuje. - mówiłam ci, że masz się ogarnąć i odpuścić.
- Zdenerwowałem się. On cię złapał za dupę, Williams. Za dupę, do cholery!
- Zabrakło mnie i od razu takie jazdy! - postanowiłem żartem przypomnieć im o swojej obecności. Udało się. Oboje na mnie spoglądają.
- Żebyś wiedział, Dante. Zawsze wiedziałam, że masz na tego idiotę dobry wpływ. - blondynka spogląda na mnie z prośbą w oczach. - Błagam pilnuj go. Mam przeczucie, że to dopiero początek problemów z Charliem w roli głównej.
***
Traktuję jej prośbę bardzo poważnie, dlatego przez resztę dnia mam oko na Cross'a pomimo, że ewidentnie go to wkurwia. Idę dziś z nim nawet na trening football'u tylko żeby pilnować czy nie pożre się z Charliem, bo ja sam jeszcze do następnego tygodnia nie mogę trenować.
No wiecie. Dźgnięcie nożem trochę się goi.
- Cruze, powinieneś być już w domu. - burczy Alex.
Uśmiecham się do niego jak głupi i zarzucam mu rękę na szyję.
- Ale ja chcę po prostu popatrzeć jak grasz, kochanie. - cmokam w jego stronę żeby się trochę odobraził. - Poza tym przyznaj, że trochę ci mnie brakuje na treningach. - dźgam go palcem w bok.
- Cruuze. - mówi ostrzegawczym tonem.
Kiedy dostrzegam błysk rozdrażnienia w oczach najlepszego przyjaciela przez chwilę mam ochotę odpuścić i dać mu spokój.
Potem jednak przypominam sobie, że kocham go denerwować.
Zwalniam lekko, czego on nie zauważa bo grzebie w telefonie, biorę rozbieg i niewiele myśląc wskakuję, bez ostrzeżenia, na plecy Alexa.
- KURWA MAĆ! - wrzeszczy w czasie kiedy ja oplatam nogi w około jego ciała. - CRUZE! TY ZJEBIE! ZŁAŚ ZE MNIE DO KURWY NĘDZY!
Zaczyna się toczyć, próbując przy tym mnie z siebie zrzucić. Cały czas bluźni na mnie żebym nie robił z siebie aż takiego kretyna, ale po paru chwilach również zaczyna się śmiać jak pojebany. Czuję się jakbyśmy cofnęli się w czasie i znów mieli po jakieś dziesięć lat.
Naszą zabawę przerywa nam dopiero nasz trener, którego hałas najprawdopodobniej wywabił z kantorka. Patrzy na nas z niemal znudzoną miną.
- Ah, Dante. - wzdycha, a my z Alex'em stajemy jakby nagle zmrożeni. Oboje się na niego gapimy, nadal nie zmieniając naszej pozycji - ja siedzę Alex'owi na plecach. Moje nogi są owinięte ciasno w około niego, a on stoi w lekkim rozkroku, na ugiętych nogach. - Cieszę się, że już się lepiej czujesz, ale błagam, czy mógłbyś zejść z pana Cross'a? Nie to, że jestem nietolerancyjny, ale muszę przyznać, że pan Cross bardzo dobrze sobie radzi w roli kapitana i nie chciałbym, żeby coś mu się stało. A to...- wskazuje na nas gestem ręki i nieznacznie się krzywi. - nie wygląda bezpiecznie.
***
Cóż. Charlie na trening dziś nie przyszedł więc czysto teoretycznie mogę się zmyć do domu, ale tego nie robię. Jeśli już tu jestem to przynajmniej popatrzę jak chłopaki sobie radzą. Naprawdę tęsknie za sportem i już nie mogę wytrzymać. Aż mnie świerzbi!

CZYTASZ
Tomorrow will be better
Ficțiune adolescenți- Zaufanie może zabić - stwierdziła, jak gdyby nigdy nic. - Albo uratować - wzruszyłem ramionami. *** Dante - miły, empatyczny chłopak, który ma mały problem z byciem asertywnym, postanawia się dowiedzieć czegoś o tajemniczej, nowej dziewczynie, k...