- Uważam, jako skromy człowiek, że mam fajną klatkę piersiową.
Ren
- No i tu mieszkam - czarnowłosy wskazał na średniej wielkości dom, tuż przy drodze.
Jechaliśmy autobusem, a potem szliśmy z jakieś dobre dwadzieścia minut. Chłopak ma fatalny dojazd do szkoły, to muszę przyznać. Tak szczerze to nie chciałam zwiewać z lekcji, bo zostały mi same najciekawsze zajęcia, typu wychowanie fizyczne, na którym miałam z panią jeszcze omówić parę kwestii, lub artystyczne, które jak się okazało, mam z Troy'em.
Mam jednak wrażenie, że chłopak tego potrzebował. Potrzebował się wyrwać, co mnie dziwi bo nigdy bym nie powiedziała, że Dante to typ wagarowicza. Zastanawia mnie również co się stało. No bo stać coś się musiało na pewno.
Stanęliśmy z czarnowłosym przed domem, tuż obok wejścia. Naprawdę musicie mi uwierzyć na słowo, że widok Dantego, dobrze zbudowanego chłopaka, który w skupieni szuka klucza otwierającego drzwi jest naprawdę zabawnie kontrastyczne.
- Może ci pomóc? - Spytałam wyrywając mu klucze z ręki. Natychmiast znalazłam odpowiedni, patrząc po ząbkach i wsunęłam go w zamek. Chłopak powiedział coś pod nosem typu, że od razu wiedział, że to ten i wpuścił mnie do środka.
Gdy przekroczyłam próg w moje nozdrza od razu uderzył intensywny zapach pomarańczy. Otuliło mnie również ciepło domu. To fizyczne, ale i psychiczne. Nie wiem jak ludzie to robią, że jedne domy, czy pomieszczenia wydają się takie surowe i straszne, a inne zaś całkowicie odwrotnie, ciepłe i przytulne.
Nie zrozumcie mnie źle. Dom nie jest staroświecki, czy coś, jest po prostu przytulny.
To takie odzwierciedlenie Dantego. Miły, przyjemny i ciepły.
Jeśli chodzi o dekoracje to ewidentnie przeważa kultura Egipska. Gdzie nie spojrzę mogę dostrzec jakiś obraz, czy figurę przybliżoną do takich tematów. Z pośród wszystkich kotów piramid i hieroglifów najbardziej zainteresowała mnie maska wisząca w dalszej części korytarza. Złota, dość spora, lekko przypominająca zwierzę.
- Mama ma fioła na punkcie tych rzeczy - zorientowałam się, że chłopak stoi za mną dopiero wtedy gdy się odezwał - wiem, że to może trochę...
- Niesamowite - szepnęłam, jeszcze intensywniej przyglądając się masce.
Nie wiem jaką minę ma chłopak, ale patrząc z ukosa mogę wywnioskować, że się mi przygląda.
I teraz, dokładnie w tym oto pięknym momencie zorientowałam się, że jestem z nim sama w domu. Jestem sama w domu z czarnowłosym.
Z chłopakiem.
Sama.
Przeszedł mnie lekki dreszcz ekscytacji, za który natychmiast się skarciłam w myślach.
Gdy ostatnim razem chciałaś być sama o mało nie przypłaciłaś tego życiem.
- Chcesz może coś do picia? Wody? Soku? - Chłopak zaczął się kierować w stronę, jak mniemam, kuchni.
Boże, co ja tu robię. Jeśli Jordan się o tym dowie to już po mnie. A co jeśli oni mnie znajdą? Co jeśli on mnie znajdzie? Już im wtedy nie ucieknę, nie będę też miała nikogo do pomocy. Już nie.
Wejdą tu. Zabiją chłopaka. Zadźgają go nożem, Werren go zadźga, w końcu noże to jego specjalność. Dante, nie wiedząc co się dzieje, będzie się wykrwawiał, sam. Całkowicie sam. Mnie tymczasem zwiążą, pobiją tak żebym nie miała siły walczyć, a potem na dokładkę dowalą mi szmatę w gardło, tak żebym nie mogła wrzeszczeć. Wpakują mnie szybko, tak żeby nikt nie zauważył, do swojego pojazdu i wywiozą. Wywiozą w pizdu daleko, gdzieś gdzie nawet najlepsze służby FBI mnie nie znajdą. A tam w końcu zobaczę jego. Będzie się uśmiechał. Będzie stał dumny, opanowany i wyniosły. Za pewne nic nie powie przy pierwszym naszym spotkaniu. Jedynie co, to będzie obserwował. Mnie. moje zachowanie, moje ruchy.
CZYTASZ
Tomorrow will be better
Dla nastolatków- Zaufanie może zabić - stwierdziła, jak gdyby nigdy nic. - Albo uratować - wzruszyłem ramionami. *** Dante - miły, empatyczny chłopak, który ma mały problem z byciem asertywnym, postanawia się dowiedzieć czegoś o tajemniczej, nowej dziewczynie, k...