9.

1.5K 55 8
                                    

ATAK WE WIOSCE, ZAMORDOWANI ZOSTALI 3 CZARODZIEJE!

Dziewczyna szybko otworzyła gazetę na stronie z artykułem i zaczęła go czytać.

Atak odbył się dnia wczorajszego, około godziny 20. Nieznany sprawca wdarł się do domu zamordowanych, po czym zabił ich zaklęciem uśmiercającym. Świadkowie twierdzą, że był to młody mężczyzna o brązowych włosach.

Zamordowane osoby:

-Monica Spinnet (51 lat, uzdrowicielka)

-Victor Spinnet (54 lata, pracownik ministerstwa)

-Alice Spinnet (20 lat, młoda aurorka)

Rodzinie zmarłych składamy kondolencje.

Hermiona po przeczytaniu artykułu, najszybciej jak mogła spojrzała w kierunku Rona. Rudy chłopak siedział, jak osłupiały parząc się w artykuł.

To była jego Alice

Jego narzeczona

***

Rudy chłopak siedział przy stole Gryfonów, i wyglądał tak, jakby nawiedził go właśnie dementor. Następnie wstał i bez słowa z kamienną twarzą wyszedł z Wielkiej Sali. Hermiona posłała Harry'emu spojrzenie, po czym również ruszyli w stronę wyjścia. Szukali Rona pięć minut, lecz w końcu stwierdzili, że nie ma to sensu i Harry poszedł po Mapę Huncwotów. Po zajrzeniu na mapę, ich oczom ukazała się mała kropeczka z napisem Ron Weaslay, znajdująca się w sowiarni. Harry i Hermiona z pośpiechem udali się w to miejsce. Kiedy już tam dotarli, ujrzeli Rona siedzącego w kącie. Powoli do niego podeszli.

-Ron...- zaczęła Hermiona.

-WYJDŹCIE STĄD!- krzyczał załamany rudowłosy chłopak.

-Nie Ron, nie wyjdziemy- powiedział spokojnym głosem Wybraniec- Jesteśmy twoimi przyjaciółmi, musimy ci pomóc.

-Ona nie mogła umrzeć, nie mogła, kto to zrobił? Dlaczego ona? To nie może być prawda!- powiedział Gryfon, a po jego policzkach leciało bardzo dużo łez- Ona była taka młoda, oświadczyłem się jej, była taka szczęśliwa, a teraz jej nie ma. NIGDY JEJ NIE ZOBACZĘ, NIE USŁYSZĘ JEJ GŁOSY...ROZUMIECIE TO, NIGDY! Moje życie nie ma już sensu. Dlaczego ja muszę być na tym świecie, jak jej tu nie ma. DLACZEGO DO CHOLERY, DLACZEGO ?!

Hermiona siedziała obok swojego przyjaciela, mając łzy w oczach. Wiedziała jak bardzo ją kochał i jak bardzo teraz cierpi.

-Ron- powiedziała dziewczyna- Jest nam bardzo przykro...

-WY NIE WIECIE JAK TO JEST STRACIĆ NAJWAŻNIEJSZĄ OSOBĘ W ŻYCIU- krzyczał Ron- NAJPIERW FRED TERAZ ALICE...NIE MAM JUŻ, PO CO ŻYĆ!

-Ron, masz nas i ty wiesz że zawsze przy tobie będziemy- powiedział Harry- Jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi- wiem, że to co czujesz jest nie do opisania- cierpisz, myślisz że życie nie ma sensu, ale nie możesz tak myśleć. Ludzie odchodzą i przychodzą, lecz ci, których kochamy na zawsze pozostaną w naszych sercach.

Po wypowiedzi Harry'ego, Ron lekko się uspokoił, lecz nadal płakał. Przyjaciele siedzieli przy nim przez wiele godzin, a kiedy Ron zdecydował o wyjściu z sowiarni, była już pora obiadu. Postanowili, że pójdą do profesor McGonagall. Po przyjściu pod jej gabinet, chwile zastanawiali się jakie może być hasło, ale jak je w końcu zgadli, ich oczom ukazał się gabinet McGonagall. Pani dyrektor siedziała za swoim biurkiem.

- W czym wam mogę służyć, moje dzieci?- zapytała kobieta.

-Przyszliśmy się dowiedzieć, kiedy jest pogrzeb Alice Spinnet- odparł Harry.

-Alice hmm...w środę.

-Pani profesor, chcielibyśmy udać się na jej pogrzeb- powiedziała Hermiona. Dyrektora wydawała się zdziwiona, prośbą swoich uczniów.

-Dlaczego chcielibyście się tam wybrać?

-Ponieważ... - Harry chciał coś powiedzieć, lecz jego przyjaciel mu przerwał.

-PONIEWAŻ ALICE BYŁA MOJĄ DZIEWCZYNĄ...a właściwie była moją narzeczoną.

Profesor McGonagall od razu zesmutniała. Było jej bardzo szkoda młodego chłopaka.

-O-Oczywiście, że możecie iść

-Dziękujemy pani dyrektor- powiedziała Hermiona, po czym cała trójka wyszła z gabinetu.

Ruszyli w stronę dormitorium Gryfonów. Po drodze spotkali Draco, który próbował coś do nich powiedzieć ( Draco również wiedział, że Alice była dziewczyną Rona), ale Harry posłał mu spojrzenie mówiące ,, Nie teraz, Draco". Kiedy doszli już do Pokoju Wspólnego Ron powiedział, że idzie się położyć. Nikt nie protestował, ponieważ jego przyjaciele wiedzieli, że potrzebuje teraz spokoju.

Następne trzy tygodnie minęły w bardzo smutnej atmosferze. Przyjaciele udali się na pogrzeb, który Ron bardzo mocno przeżył. Przez dwa tygodnie nie rozmawiał z nikim, nie chodził na lekcje i nie jadł. Do tego ostatniego przyjaciele próbowali go zmusić. Po upłynięciu dłuższego czasu, Ron postanowił ogarnąć swoje życie- zaczął chodzić na lekcje, chętniej rozmawiał z przyjaciółmi i z siostrą, ale nie była tak samo, jak kiedyś naładowany pozytywną energią. To bardzo smuciło jego przyjaciół.

Hermiona po zakończonej lekcji Obrony Przed Czarną Magią, postanowiła udać się do biblioteki. Siedziała tam zaledwie dwadzieścia minut, lecz nagle do biblioteki wtargnęła profesor McGonagall.

-Hermiono, czy widziałaś może pana Potter'a i pana Weaslay 'a?- zapytała kobieta.

-Ostatni raz na poprzedniej lekcji, a o co chodzi?

-... Panna Ginny Weaslay, została bardzo ranna i znajduję się teraz w szpitalu św. Munga...

Szczególna miłość...(Draco+Hermiona) [UKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz