6.

2.1K 62 76
                                    

-Hermiona...-dziewczyna automatycznie odwróciła się do tyłu.

-Alan...

*

- Cześć- powiedział nieśmiało chłopak.

-Cześć- odpowiedziała dziewczyna.

-Hermiono... obserwuje się od jakiegoś czasu...i może to zabrzmi głupio, ale czy miałabyś ochotę w ten weekend wybrać się ze mną do Hogmeade?

Stali przez chwile w milczeniu. Dziewczyna czuła jak jej serce mocno bije. Nie wiedziała co robi, lecz postanowiła odpowiedzieć przystojnemu chłopakowi. Była zdziwiona jego bezpośrednim tonem, ale z drugiej strony czuła się też onieśmielona jego pewnością siebie.

-W sumie czemu nie!

-Jej to super!- odparł chłopak- Co powiesz, że spotkamy się w sobotę, o czternastej, pod twoim dormitorium? Pasuje ci ten termin?

-Tak pasuje- powiedziała dziewczyna, która w natłoku emocji nie zauważyła jak szatyn do niej podszedł. Kiedy w końcu dziewczyna poczuła bliskość chłopaka, było już za późno na odwrócenie sytuacji, ponieważ chłopak...pocałował dziewczynę w policzek i bardzo szybko odszedł.

Hermiona stała w osłupieniu przez pewien czas, nie wiedząc czy to wydarzyło się na prawdę. Kiedy trochę się otrząsnęła ruszyła do Pokoju Wspólnego. Kiedy tam weszła, grupka przyjaciół nadal rozmawiała. Lecz dziewczyna nie zwracała na nich uwagi. Kiedy znalazła się już w swoim dormitorium, wzięła prysznic i położyła się do łóżka.

-Hermiono, chciałbym ci coś wyznać...kocham cię!

-Alan...ja też cię kocham!

Ich usta złączyły się w długim namiętnym pocałunku. Oderwali się od siebie, kiedy usłyszeli pukanie do drzwi...

Hermiona!- krzyk zza drzwi wydawał się bardzo znajomy.

-Miona, to ja Ron, jest ze mną Harry, możemy wejść?

Dziewczyna powili wstała z łóżka. Krzyknęła do chłopaków, żeby dali jej chwilę. Dziś piątek, ostatni dzień tego szkolnego tygodnia. Dziewczyna szybko ubrała się i zeszła do Pokoju Wspólnego, gdzie jej przyjaciele już czekali. Po krótkiej rozmowie ruszyli w stronę sali od Obrony Przed Czarną Magią. Po przyjściu do sali przywitał ich profesor Aberforth.

-Witajcie młodzieży, zapraszam do środka.

Hermiona weszła do sali jako ostatnia, po czym zajęła miejsce koło Dracona Malfoy'a. Lekcja minęła bardzo szybko, ponieważ omawiane zaklęcie Hermiona znała już od piątej klasy i nie sprawiało jej żadnego problemu. Tak naprawdę nie potrzebne jej były te zajęcia - w końcu razem z Harry'm i Ronem pokonali Voldemorta. Kiedy Gryfonka wyszła z sali, podbiegł do jej blond włosy Ślizgon.

-Hermiona, idziesz jutro z nami do Hogmeade?- zapytał Draco.

-Nie, jestem umówiona z Alanem.

-Cooo?!- zapytał zdumiony Ślizgon- Tylko nie mów, że idziesz z TYM Alanem.

-Tak właśnie z tym.

-Nie możesz! Nie pozwalam Ci Hermiono.

Dla Hermiony miarka się przebrała. Jak on mógł jej mówić, co ma robić.

-Nie będziesz mi mówił, co mam robić, Draco!

-Nie, Hermiono, tylko nie z nim - krzyczał Draco

-Odejdź Draco!- krzyknęła dziewczyna.

Chłopak po krótkiej chwili odszedł. Młoda Gryfonka osunęła się na ziemie i zaczęła płakać. Nie miała pojęcia dlaczego zareagowała, aż tak gwałtownie. Płakała jeszcze pięć minut, kiedy nagle usłyszała głosy. Znajome głosy.

-Hermiona, co ci jest?- zapytał przerażony Ron, który szybko podbiegł do zrozpaczonej dziewczyny.

-Miona, nie płacz!- próbował pocieszać ją Harry- Opowiadaj co się stało?

Dziewczyna opowiedziała swoim przyjaciołom, kłótnie z Draco. Harry i Ron, na przemiennie próbowali ją pocieszać, z lekkim skutkiem. Po godzinie dziewczyna, po żarcie Rona, zdecydowała, że jest już gotowa iść na następne zajęcia.

Dzień minął im bardzo szybko i bez problemowo. Draco nie pojawił się na reszcie zajęć i nikt go nie widział. Następnego dnia Hermiona wstała w bardzo dobrym humorze. Pozwoliła sobie na dłuższy sen, więc kiedy się obudziła była godzina dziesiąta. Dziewczyna zeszła do kuchni po coś do jedzenia, rozmawiając przy tym z Ginny i ani się obejrzała, a wybiła godzina trzynasta. Gryfonka poszła do swojego dormitorium, ubrała się w ładniejsze rzeczy, zrobiła lekki makijaż, popryskała się ulubionymi perfumami i wyszła. Przed portretem Grubej Damy, ujrzała bardzo ładnie ubranego Alana Kress'a.

-Witaj Hermiono!- przywitał się z nią Alan, całując jej dłoń.

-Cześć Alan- odpowiedziała dziewczyna, rumieniąc się- Idziemy?

Oboje ruszyli najkrótszą trasą do Hogmeade. Lecz kiedy wychodzili po drodze dziewczyna zauważyła osobę, którą najbardziej na świecie nie chciała teraz widzieć- Dracona Malfoy'a. Mijając dziewczynę Draco spojrzał na nią z smutnym wzrokiem, lecz nie odezwał się.

Kiedy doszli już na miejsce, Alan dał Hermionę prawo do zdecydowania, gdzie będą jeść. Gryfonka wybrała Pub pod Trzema Miotłami. Kiedy weszli do środka i usiedli przy wolnym stoliku , postanowili zamówić kremowe piwo.

Rozmawiali trzy godziny, raz śmiejąc się do łez, a raz rozmawiając tak poważnie, jak nigdy. Ale kiedy na horyzoncie zaczęło zachodzić słońce, postanowili, że pora udać się do zamku. Alan postanowił odprowadzić Hermionę. Kiedy byli już przed portretem Grubej Damy, dziewczyna zabrała głos.

-Alan...-nie dane jej było dokończyć, ponieważ chłopak podszedł bliżej i złożył na jej ustach pocałunek.

-Jesteś wyjątkowa, Hermiono!- rzekł Alan.

Stali jeszcze chwile, po czym chłopak odszedł w kierunku lochów. Hermiona czuła się cudowanie, bo właśnie ten jeden z najprzystojniejszych i najmilszych chłopaków właśnie ją pocałował. Dziewczyna, czując motylki w brzucha przeszła przez portret Grubej Damy.

To wydarzenie było piękne dla dwóch osób- Hermiony i Alana, lecz jednym z najgorszych wydarzeń w życiu - dla Dracona Malfoy'a 

Szczególna miłość...(Draco+Hermiona) [UKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz