Draco wraz z Hermioną wolnym krokiem weszli do Wielkiej Sali. Każdy uczeń wlepił w parę swoje oczy. Uczniowie wraz z gronem pedagogicznym nie mogli uwierzyć, że TA Gryfonka i TEN Ślizgon, są razem na balu.
Kiedy wszyscy uczniowie weszli do sali, profesor McGonagall zabrała głos.
-Witamy wszystkich uczniów na Balu Walentynkowym. Poproszę na środek wszystkich prefektów naczelnych wraz z ich partnerami, żeby uroczystym tańcem rozpoczęli nasz bal.
Hermiona posłała pytające spojrzenie Draco, lecz chłopak tylko się uśmiechnął. Draco złapał swoją partnerkę za rękę i oboje ruszyli w stronę parkietu. Na środek wyszli również Luna z Nevillem i Prefekt Puchonów wraz z jego partnerką.
Kiedy Profesor McGonagall machnęła ręką, pierwsze takty muzyki zabrzmiały. Hermiona spojrzała na Draco bardzo speszona i zestresowana.
-Draco...ja nie umiem tańczyć
-Ale za to ja umiem- odparł z uśmiechem chłopak i po chwili para tańczyła tak pięknie, że nawet profesorowi Dumbledorowi okulary spadły z nosa.
Ich taniec zachwycił wszystkich. Dziewczyna nigdy nie przepuszczała, że jej partner tak pięknie tańczy. Oboje gładko mknęli po parkiecie, nie przejmując się niczym. Liczyli się tylko oni.
Po zakończonej piosence, Draco jak przystało na dżentelmena, pocałował w rękę swoją wybrankę. Oboje jeszcze trzymając się za rękę, ruszyli w stronę Wybrańca i jego narzeczonej.
-Co to było?- odparł zdumiony Harry.
-Wyglądaliście nieziemsko!- powiedziała Ginewra.
-W ogóle Draco, kto cię tak nauczył tańczyć?- zapytała Hermiona.
-Mój ojciec.
-Pan Malfoy tak tańczy?!- powiedziała zdziwiona Hermiona.
Pili Ognistą i rozmawiali jeszcze przez dobrą godzinę. W pewnym momencie Draco poprosił Hermionę do tańca. Leciała właśnie wolna, bardzo romantyczna piosenka. Para wyszła na parkiet i zaczęła kołysać w rytm muzyki.
-Hermiono, chciałbym ci coś powiedzieć...- odparł Draco.
-Zamieniam się w słuch!
-Hermiono ja...- zaczął chłopak, lecz przerwał mu przerażający krzyk. Para odwróciła się w stronę wydobywającego się głosu. Ujrzeli Lunę, która leżała na podłodze.
-Neville, NEVILLE CHYBA SIĘ ZACZYNA!- krzyczała Luna.
Wszystkie oczy były zwrócone w ich stronę. Każda osoba w sali stała jak spetryfikowana.
-L-Luna jesteś pewna?- zapytał dziewczynę bardzo zdenerwowany Neville.
-Oczywiście, że jestem pewna idioto!- krzyczała młoda Krukonka, trzymając się za brzuch.
-PROSZĘ SIĘ ODSUNĄĆ!- krzyczała profesor McGonagall, przepychając się przez uczniów.- Hermiona, Draco, Harry pomóżcie!
Zawołani siódmoklasiści szybko podbiegli do dyrektorki.
-Potter idź z Malfoy'em po panią Pomfrey- rozkazała pani dyrektor- Hermiono poczekaj tu z Luną.
-To jeszcze nie czas- powiedziała rozpaczliwie Luna, po czym nawiedził ją kolejny skurcz.
-Luna spokojnie, oddychaj- odparła Hermiona.
-RESZTĘ UCZNIÓW PROSZĘ O OPUSZCZENIE SALI I UDANIE SIĘ DO DORMITORIÓW!- krzyczała profesor McGonagall
Po chwili żadnego niepotrzebnego ucznia nie było w Wielkiej Sali. Harry i Draco pojawili się wraz z panią Pomfrey po czterech minutach. Starsza kobieta od razy podeszła go rodzącej dziewczyny.
-Panie Potter, panie Malfoy, proszę pomóc mi chwycić dziewczynę- rzekła uzdrowicielka- Musimy ją przenieść do skrzydła szpitalnego.
Chłopcy delikatnie podnieśli dziewczynę i pomogli jej przejść do Skrzydła Szpitalnego. Kiedy już tam byli, położyli Lunę na łóżku i wyszli. Przy rodzącej pozostali tylko pani Pomfrey i ojciec dziecka.
Hermiona, Draco, Harry, Ginny i profesor McGonagall przez cały czas trwania porodu zostali przed drzwiami. Co jakiś czas usłyszeli krzyk Luny i głos Neville'a, który próbował ją uspokoić. Po jakimś czasie dołączył do nich Ron, który wrócił z odwiedzin swojej zmarłej narzeczonej.
Po dwóch godzinach, przez drzwi wyszedł wyraźnie spocony Neville.
-Urodziła- odparł młody ojciec- Chcecie ją zobaczyć?
-TAK- krzyknęły w tym samym czasie Hermiona i Ginny.
Neville wprowadził przyjaciół do sali. Na pierwszym łóżku, leżała Luna, która trzymała małe zawiniątko.
-Przedstawiam Wam Eve Alicja Longbottom- odparła Luna, podając małą dziewczynkę Hermionie.
-Jest przepiękna!- westchnęła Hermiona.
-Musimy kiedyś taką mieć!- odparł Harry, kierując wzrok na Ginny.
-Chyba jak sam sobie ją urodzisz!- powiedziała Ginny, na co wszyscy się zaśmiali.
Po dziesięciu minutach pani Pomfrey wygoniła wszystkich gości. Harry, Ron i Ginny ruszyli w stronę dormitorium, za to Draco zaproponował Hermionie krótki spacer.
-To była naprawdę SZALONA noc!- stwierdziła Hermiona, kiedy została sam na sam z Malfoy'em.
-Totalnie- odparł Draco- Ja naprawdę nie wiem, jak te wszystkie kobiety to wytrzymują!
-Taka ich natura- powiedziała Hermiona- Też chciałabym mieć takie maleństwo.
-Ja też...z tobą- ostatnie dwa słowa Draco powiedział na tyle cicho, że Gryfonka ich nie usłyszała.
Rozmawiali jeszcze dwadzieścia minut, po czym Draco zaprowadził dziewczynę, aż pod jej dormitorium. Hermiona pożegnała chłopaka uściskiem, a następnie przeszła przez drzwi do dormitorium. Kiedy znalazła się już w swoim pokoju, zdjęła sukienkę, zmyła makijaż, wzięła prysznic, a następnie położyła się do łóżka.
CZYTASZ
Szczególna miłość...(Draco+Hermiona) [UKOŃCZONE]
FanfictionHermiona Granger, Harry Potter, Ron Weaslay i Draco Malfoy rozpoczęli właśnie siódmy rok nauki w Szkole Magii i Czarodziejstwa Hogwart. Jak potoczy się ich życie po bitwie? Czy ich życie stanie się łatwiejsze, kiedy nie ma już Voldemorta? Kim okaże...