Następny miesiąc minął uczniom siódmej klasy bardzo szybko. Drzewa przyodziały liście, a kwiaty wyrosły z ziemi. Nadchodziła wiosna.
Wraz z przypływami ciepła, paczka przyjaciół coraz częściej przebywała na błoniach. Lekko przymuszeni przez Hermionę, uczyli się do zbliżających egzaminów.
Neville z Luną ze swojego dormitorium wyszli dopiero tydzień po porodzie. Dziewczyna uprała się, że chce dokończyć ten rok mimo, że została mamą. W tygodniu szkolnym małą Eve zajmuję się tata Luny, lub babcia Neville'a. Za w weekend przez większość czasu zajmuję się jej matka chrzestna- Hermiona.
Środa- najcieplejszy dzień w całym roku. Już od rana Harry z Ginny postanowili skorzystać z pięknej pogody i udali się na spacer, za to Hermiona, Draco i Ron, udali się na śniadanie. Usiedli przy stole Gryfonów jedząc i rozmawiając. Jak co dzień, sowia poczta przyniosła wydanie Proroka Codziennego. Na pierwszej stronie widniał nagłówek:
Atak w wiosce mugoli. Nie żyje rodzina mugoli i dwóch aurorów.
Hermiona spojrzała niepewnie na Ronalda i Dracona. Cała trójka jak najszybciej przekartkowała gazetę, aby dowiedzieć się więcej.
Atak odbył się w mieście Dover. Młody mężczyzna zaatakował parę mugoli zaklęciem Avada Kedavra, po czym zabił dwóch młodych aurorów, którzy przybyli na miejsce.
Zmarli mugole:
-Andrus Stay
-Mary Stay
-Ana Stay
Zmarli aurorzy:
-Lucka Webb
-Thomas Bennett
Ministerstwo Magii podejrzewa, że okrutnej zbrodni dokonał ten sam napastnik, który uśmiercił rodzinę Spinnet, kilka miesięcy temu. Lecz jego tożsamość, nadal pozostaje nie znana.
Po przeczytaniu artykułu, do oczy Hermiony napłynęły łzy. Jej reakcję zauważył Draco.
-Co się stało Hermiono?
-Ta zmarła rodzina, to przyjaciele moich rodziców. Przyjaźniłam się z Aną przed moim przyjazdem do Hogwartu- westchnęła ze smutkiem Gryfonka.
-Tak mi przykro...- odparł blondyn.
-Ta sama osoba?- powiedział zdenerwowany Ron- I oni jeszcze nie wiedzą, kto to?!
-Najwyraźniej- westchnął Draco.
Rozmawiali chwile, po czym Hermiona odeszła od stołu. Powiedziała chłopakom, że idzie wysłać list.
-Spotkajmy się pod łazienką prefektów, za godzinę- odparła dziewczyna, po czym wyszła z Wielkiej Sali
Postanowiła pójść prosto do sowiarni, aby wysłać list swoim rodzicom. Po dotarciu na miejsce, usiadła na podłodze wyciągając pergamin.
Kochani Rodzice!
Dziś Prorok Codzienny zamieścił informacje o śmierci rodziny mugoli. Była to rodzina Stay. Pan Andrus, pani Mary i Ana niestety nie żyją. Pisze do was o tym, ponieważ nie wiem czy dotarła do Was ta informacja. Sprawca jest nieznany, lecz ministerstwo podejrzewa tą samą osobę, która zabiła narzeczoną Rona. Proszę was, bądźcie ostrożni.
PS: Jeśli będzie znana data ich pogrzebu, przyślijcie mi sowę, zjawię się.
Wasza kochana
Hermiona
Dziewczyna podała pergamin najbliższej sowie i poczekała, aż ta zniknie z jej pola widzenia. Postanowiła usiąść i wszystko przemyśleć. Myślała o tym, czy dobrym pomysłem było dokończenie Hogwartu, o tym czy jej rodzice są bezpieczni i kto atakuje niewinnych mugoli. Rozmyślanie przerwał jej dźwięk otwieranych drzwi. Automatycznie odwróciła głowę i ujrzała rudowłosego przyjaciela. Ron patrzył na nią, po czym postanowił do niej podejść. Usiadł obok rozdartej dziewczyny, chwile jej się przyglądając, po czym zaczął rozmowę.
-Hermiono...- powiedział chłopak spokojnym głosem.
-Boje się Ron, bardzo się boję. Boję się, że ten szaleniec zechce zaatakować moją rodzinę.
-Miona...- odparł chłopak- Spójrz na mnie!
Dziewczyna zrobiła to, co powiedział jej chłopak.
-Strach jest po to, żeby go odczuwać. Każdy się boi, nie ważnie czy jest mały, czy też duży. Boimy się o wszystko co jest ważne, naszą rodzinę, przyjaciół, miłość. Lecz trzeba wierzyć, że wszystko będzie dobrze... Jak to mawiał Hagrid ,,Co ma być to będzie, a jak już będzie, to trzeba się z tym zmierzyć".
Patrzyli na siebie przez chwile, po czym Hermiona, ze łzami w oczach odparła:
-Ronaldzie Weaslay, kiedy ty tak dorosłeś?
-Ja...dorosłem...A gdzie tam?!- powiedział Ron, w taki sposób, że dziewczyna głośno się roześmiała.
-Kocham cię Ron- odparła ze łzami w oczach dziewczyna, przytulając Rona.
-Ja ciebie też, moja mała kochana Hermionko!
-EJJ- oburzyła się Hermiona, po czym uderzyła chłopaka w ramię- Chodźmy już, Draco czeka.
Ruszyli w stronę łazienki prefektów. Kiedy już tam dotarli, ku ich zdziwieniu, nie ujrzeli tylko Draco, ale też Harry'ego, Dean'a i Seamus'a.
-Moi najukochańsi przyjaciele pięć minut spóźnienia!- zaczął uśmiechnięty Harry, spoglądając na zegarek- Co wy tam robiliście w tej sowiarni?
-Skąd ty...-odparła zdziwiona Hermiona-... Czyżby mapa?
-Zawsze i wszędzie- powiedział Wybraniec, śmiejąc się- Chodźmy na błonia!
Ruszyli, lecz kiedy byli już w połowie drogi, Harry nagle się zatrzymał.
-Co się teraz stało Wybrańcu?- zapytał Draco.
-Musze siku!- odparł bardzo głośno Potter.
-Ja też- powiedział Ronald.
-Chyba ja też- odparli w tym samym momencie Dean i Seamus.
-Serio...A mówią, że to dziewczyny chodzą parami do łazienki...- powiedziała złośliwie Hermiona.
-Ha-Ha-Ha- zadrwił Ron- Widzimy się za chwilę na błoniach.
-Dobrze Weaslay- odparł Draco, kiedy czwórka młodych mężczyzn, oddaliła się w kierunku łazienki- Chodźmy Hermiono.
Ślizgon i Gryfonka szli w stronę błoni. Nagle usłyszeli za sobą czyjeś kroki. Hermiona odwróciła szybko głowę, lecz nawet nie mogła zareagować, ponieważ poczuła ból w okolicy głowy...
CZYTASZ
Szczególna miłość...(Draco+Hermiona) [UKOŃCZONE]
FanfictionHermiona Granger, Harry Potter, Ron Weaslay i Draco Malfoy rozpoczęli właśnie siódmy rok nauki w Szkole Magii i Czarodziejstwa Hogwart. Jak potoczy się ich życie po bitwie? Czy ich życie stanie się łatwiejsze, kiedy nie ma już Voldemorta? Kim okaże...