Zbliżały się święta Bożego Narodzenia. W całej szkole było można wyczuć ten cudowny klimat. Za oknem padał śnieg, a Hagrid ozdabiał choinki. Lecz przyjaciele nie czuli zbliżającego się Wielkiego Narodzenia. Ginny wciąż się nie wybudziła, a uzdrowiciele powoli tracili nadzieje.
Dwudziesty czwarty grudnia- kiedyś dzień bardzo szczęśliwy dla wszystkich, teraz dzień jeszcze większego smutku.
Był wczesny wieczór. Harry, Ron, Draco i Hermiona spotkali się razem w Pokoju Wspólnym Gryfonów. Stwierdzili, że mimo cierpienia, spędzą razem wigilie i otworzą prezenty. Jednak na ucztę się nie udali.
Po godzinie dziewiętnastej usiedli w kółeczku z prezentami na kolanach. Rozdawanie zaczął Harry. Podał dużą zieloną paczkę Draco, Ronowi podarował długą paczkę, za to Hermiona dostała od niego książkę przewiązaną wstążką. Draco powoli odpakował swój prezent od Wybrańca i ujrzał tam wielkie pudło, które po otworzeniu ukazała zestaw piłek do Quidditch'a. Ron po otworzeniu swojej paczki, ujrzał miotłę- Błyskawice. Rudy chłopak aż podskoczył ze szczęścia. Hermiona była już prawie przy końcu odwiązywania swojego prezentu, kiedy drzwi do Pokoju Wspólnego otworzyły się. Stała w nich profesor McGonagall.
-Moi Drodzy!- powiedziała bardzo zdyszana kobieta.
-Przepraszamy pani profesor, że nie jesteśmy na uczcie- odrzekł Harry, lecz profesor zignorowała go.
-Panna Ginny Weaslay- w tym momencie przerwała, patrząc się na swoich uczniów- WYBUDZIŁA SIĘ!
Na początku wszyscy siedzieli w wielkim szoku, ale kiedy to do nich dotarło przepłynęła przez nich fala radości. Harry i Ron automatycznie wstali, za to Hermiona i Draco mocno się przytulili.
-Możemy ją zobaczyć- powiedział szczęśliwy Ron.
-Oczywiście Panie Weaslay, lecz tyko pan i pan Potter możecie być teraz przy Ginny- odparła kobieta.
Harry i Ron od razu wybiegli z pomieszczenia, zostawiając Draco i Hermionę samych.
Kiedy byli już w szpitalu św. Munga, Ron postanowił zaczepić jakiegoś uzdrowiciela.
-Przepraszam, jaki jest stan Ginny?- zapytał Ron.
-Panienka Weaslay jest w zadziwiająco w bardzo dobrym stanie. Już w tym tygodniu będzie mogła wracać do szkoły- powiedział siwy uzdrowiciel.
-Będziemy mogli ją zobaczyć?- zapytał Harry, z nadzieją w głosie.
-Oczywiście! Jest teraz w sali dwieście dziewięćdziesiąt, proszę za mną.
Uzdrowiciel zaprowadził młodych mężczyzn pod sale dwieście dziewięćdziesiąt, po czym zostawił ich samych. Gryfoni powili weszli do sami i ujrzeli Ginny. Rudowłosa dziewczyna siedziała na łóżku, rozmawiając z pielęgniarką.
-GINNY!- krzyknął Ron i podbiegł do swojej siostry. To samo zrobił Harry.
Kiedy dziewczyna zobaczyła swojego brata i narzeczonego uśmiechnęła się jeszcze bardziej. Po chwili była już w ramionach brata i namiętnie całowała Harry'ego.
-Nawet nie wiesz, jak się o ciebie baliśmy!- powiedział Harry, na chwile odrywając się od niej.
-Bardzo to przeżyliśmy ja, Harry, Hermiona i Draco- dodał Ron.
-Draco?- powiedziała zdziwiona dziewczyna, a jej brat pokręcił twierdząco głową- Ile byłam w śpiączce?
-Ponad miesiąc- odparł Harry.
-A co przegapiłam?
-Hmmm... Alan okazał się draniem i zaatakował jakiegoś trzecioklasistę Cruciatus'em. Hermiona pogodziła się z Draco i są teraz wyjątkowo blisko- powiedział Ron, unosząc brwi- Ja wam mówię coś jest na rzeczy!
-Od zawsze widziałam ich razem- odparła Ginny- Bardzo mi pasują do siebie.
-Będziemy musieli z nią, o tym porozmawiać!- powiedział Harry, po czym cała trójka się roześmiała.
Tymczasem w Pokoju Wspólnym Gryfonów:
Draco wraz z Hermioną siedzieli na kanapie przy kominku, pijąc Kremowe Piwo i rozmawiając. Opijali powrót do zdrowia Ginny. Nagle Draco wstał, pokazując dziewczynie ręką, żeby zrobiła to samo.
-Hermiono, mam dla ciebie coś- powiedział chłopak, a zza siebie wyjął pudełko, wyciągając z niego piękny srebrny naszyjnik z błękitnym kamieniem.
-Draco, nie musiałeś...- dziewczyna była bardzo speszona, ale szczęśliwa kiedy chłopak założył jej naszyjnik na szyje.
- Musiałem. Ten naszyjnik jest w mojej rodzinie od pokoleń, moja mama mówiła, że mam ten naszyjnik podarować osobie wyjątkowej. Ty jesteś wyjątkowa Hermiono.
W oczach dziewczyny pojawiły się łzy. Nie mogła uwierzyć, że chłopak którego kiedyś nienawidziła, jest jej przyjacielem. A może kimś więcej- to pytanie dziewczyna zadawała sobie od kilku dni. Czuła się przy nim cudownie, inaczej niż przy Alanie. Lepiej. Wiedziała, że może mu zaufać i że chłopak za wszelką cenę chce ją chronić.
Gryfonka nie wiedziała co myśleć. Była rozdarta. Lecz po słowach Draco, wiedziała jedno- kochała go. Kochała Dracona Malfoy'a.
Chłopak wpatrywał się w nią spojrzeniem pełnym szczęścia i miłości. Czuł się cudownie, kiedy po kilku sekundach, dziewczyna wpadła mu w ramiona.
Trwali w uścisku jeszcze dłuższą chwile i nawet nie zauważyli jak wrota do Pokoju Wspólnego się otwierają.
-No witam witam!- powiedział z rozbawieniem Ron.
CZYTASZ
Szczególna miłość...(Draco+Hermiona) [UKOŃCZONE]
FanfictionHermiona Granger, Harry Potter, Ron Weaslay i Draco Malfoy rozpoczęli właśnie siódmy rok nauki w Szkole Magii i Czarodziejstwa Hogwart. Jak potoczy się ich życie po bitwie? Czy ich życie stanie się łatwiejsze, kiedy nie ma już Voldemorta? Kim okaże...