10.

1.5K 51 11
                                    


Hermiona z profesor McGonagall kroczyły szybkim krokiem. Hermiona przepuszczała, że chłopcy znajdują się na boisku i nie myliła się, ponieważ zastały ich tam trenujących.

-Potter, Weaslay, DO MNIE!- krzyknęła dyrektorka.

Kiedy chłopcy zeszli ze swoich mioteł, podeszli do stojących kobiet.

-O co chodzi, pani profesor?- zapytał uprzejmie Wybraniec.

-Z przykrością muszę was zawiadomić, że panna Ginny znajduję się... w szpitalu św. Munga- odparła starsza kobieta.

Gryfoni stali jak wryci, nie wiedząc co powiedzieć. Harry nagle stał się bardzo blady, za to Ron lekko zielonawy.

-Coo?! Dlaczego? Co się stało? Moja narzeczona? Kiedy? Jak? Mogę ją zobaczyć? Dlaczego?- Harry zaczął bombardować kobietę pytaniami, za to Ron nadal stał w ciężkim szoku.

-Udzieliłam pannie Weaslay zgodę na wyjście do wioski Hogmeade, potem już nie wiem co się działo. Z tego co udało mi się ustalić, to że napastnikiem był młody brunet. Właściciel pobliskiej kawiarni, usłyszał dziwne dźwięki i postanowił wyjść na zewnątrz. Ginny leżała już w tedy na ziemi, cała zakrwawiona, a chłopak uciekł.

-Musimy zaraz do niej iść!- powiedział lekko podniesionym głosem Ron.

-Oczywiście- odparła kobieta- Proszę za mną.

Cała czwórka jak najszybciej udała się do wioski, a następnie teleportowali się do szpitala św. Munga. Harry jako pierwszy złapał uzdrowiciela.

-Przepraszam, gdzie leży Ginny Weaslay?

-A kim pan jest?- zapytał uzdrowiciel.

-Jestem jej narzeczonym, a to jej brat- chłopak wskazał ręką na Rona.

-A więc, panienka Weaslay jest w krytycznym stanie. Straciła dużo krwi i musieliśmy wprawić ją w stan śpiączki.

-ŚPIĄCZKI?!- krzyknęli jednocześnie Harry, Ron i Hermiona.

-Możemy ją zobaczyć?- zapytał Ron.

-Tak, ale tylko narzeczony i brat- powiedział mężczyzna, patrząc na Hermionie, która od razu kiwnęła głową.

Wszyscy razem podeszli pod sale sto siedemnaście. Harry i Ron weszli do sali i usiedli obok znieruchomiałej Ginny. Hermiona przez szybę widziała jak zapłakany Ron klęczy przy swojej siostrze, a Harry z kamienną twarzą dotyka jej ręki. Po godzinie pielęgniarka oznajmiła, że muszą wyjść. Po ich wyjściu, Hermiona rzuciła im się na szyje. Przytulali się tak z dziesięć minut, każdy z nich płakał. Dla każdego z nich, Ginny była kimś ważnym- dla Harry'ego narzeczoną, dla Rona siostrą, a dla Hermiony przyjaciółką. Wszyscy cierpieli podobnie, lecz Ron przeżył to dwa razy mocniej, ponieważ dopiero co otrząsnął się po stracie ukochanej. W szpitalu pozostali jeszcze trzy godziny, po czym po długich namowach profesor McGonagall, wrócili do Hogwartu.

Tygodnie mijały, a przyjaciele byli w nie najlepszych nastrojach. Ginny nadal nie wybudziła się ze śpiączki, a jej stan pogarszał się. Hermiona ze swoim chłopakiem Alanem spotkała się tylko dwa razy. Nie miała ochoty rozmawiać z nikim, oprócz z Ronem i Harry'm. Ze stresu i lęku dużo schudła, to samo z resztą było widać po jej przyjaciołach. Cała szkoła czuła tą depresyjną atmosferę.

Tego dnia Hermiona nie czuła się najlepiej. Postanowiła, że nie pojedzie jak co dzień, odwiedzić Ginny w szpitalu razem z Ronem i Harry'm. Nudziła się sama, więc postanowiła odwiedzić jedno ze swoich ulubionych miejsc w Hogwarcie- bibliotekę. Wzięła ze sobą książkę od transmutacji i ruszyła w stronę biblioteki. Kiedy od jej celu dzieliło ją tylko kilka kroków, ujrzała Alana. Chciała do niego podejść, lecz chłopak nie był sam. Chłopak z którym rozmawiał wyglądał na najwyżej trzecią klasę. Gryfonka postanowiła podsłuchać ich rozmowę.

- Nie sprzeciwiaj mi się Archie!- krzyczał Alan, po czym wyciągnął różdżkę, kierując w chłopca.

-Proszę nie rób mi krzywdy, nie proszę!- błagał młody chłopak, lecz było już za późno... z różdżki Alana pomknęły promienie.

-Crucio

Młody chłopak upadł i zaczął zwijać się z bólu. Hermiona nie wytrzymała i wybiegła z kryjówki, podbiegając do cierpiącego chłopaka i Alana.

-JAK MOGŁEŚ- krzyczała dziewczyna- PRZECIEŻ TO MŁODY CHŁOPAK, JESTEŚ OKROPNY!

-Hermiona, ja...- brunet zaczął się tłumaczyć.

-NIE ALAN, Z NAMI KONIEC!- powiedziała Gryfonka, biorąc młodego chłopca na ręce.

Hermiona odprowadziła Krukona do Skrzydła Szpitalnego. Kiedy wiedziała już, że chłopiec jest w dobrych rękach, ogarnęła ją fala smutku.

-Jak on mógł?!- myślała dziewczyna.

Gryfonka poczuła potrzebę pilnej rozmowy. Harry'ego ani Rona nie było, więc została tylko jedna osoba, której mogła zaufać, a był to - Draco Malfoy.

Szczególna miłość...(Draco+Hermiona) [UKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz