28.

1K 36 4
                                    

Pierwszego lipca Hermiona wstała zadziwiająco wcześnie. Spojrzała na Draco, który leżał obok niej, po czym udała się do łazienki. Ugotowała również śniadanie. Kiedy smażyła ostatniego naleśnika, do kuchni wszedł Draco.

-Czemu wstałaś tak wcześnie?- zapytał zaspanym głosem Draco, biorąc kubek kawy z blatu.

-Dziś mamy się spotkać z Ministrem. Trochę się stresuję...- Hermiona chwyciła talerz z naleśnikami i podała go Draco.

-Proszę cię! Przecież ty Kingslay'a dobrze znasz. To ja tu powinienem się stresować, a nie ty. Pierwszy raz będę rozmawiał z tym człowiekiem, nie pamiętasz? - odparł Draco lekko zirytowanym głosem. Hermiona poczuła lekkie poczucie winy, dlatego nie dojadając śniadania wstała. Podeszła do siedzącego i dotknęła palcem jego torsu. Chłopak automatycznie wstał i oboje udali się do sypialni.

*

Hermiona stała przed drzwiami Ministra razem z Draco i Harry'm.

-Ale się stresuje!- powiedział Harry.

-Proszę nie stresować, panie Potter- odparł Kingsley Shacklebolt, który właśnie zmierzał w kierunku drzwi.

Gabinet był naprawdę duży i przestronny. Ściany i meble były brązowe, za to w kącie, na półce stała piękna biała sowa.

-Cieszę się, że zdecydowaliście się właśnie na taką prace- zaczął Kingsley- Najpierw zacznę od Harry'ego i Draco. Jako, że będziecie Aurorami, będziecie musieli przejść odpowiednie kursy. Nawet jeśli pokonaliśmy Voldemorta- dodał, kiedy zauważył skrzywioną minę Harry'ego- Teraz udacie się do waszego przełożonego - Dedalus'a Diggle.

Draco i Harry posłusznie wyszli z pomieszczenia. Hermiona z zaciekawieniem i z zarazem przerażeniem patrzyła na Kingslay'a

- Hermiono cieszę się, że zgodziłaś się na moją propozycję. Nie mogłem wymarzyć sobie lepszej osoby na to miejsce. Chodź zadania też nie będę łatwe.

-Mam nadzieje, że podołam, panie Ministrze! -odarła na jednym tchu Hermiona.

-Mów do mnie jak tak jak było, po imieniu- na twarzy Kingslay'a pojawił się lekki uśmiech, za to Hermiona spłonęła rumieńcem.

-Um, dobrze.

-Wracając- dodał Minister- Twoim obowiązkiem będzie rządzenie Ministerstwem pod moją nieobecność. A tych nieobecności będzie teraz bardzo dużo. W poniedziałek zapoznam cię z resztą obowiązków. Na dzisiaj koniec. Do zobaczenia w poniedziałek Hermiono.

-Do widzenia, Kingsley!- odrzekła Hermiona, po czym wyszła z pomieszczenia. Zaczęła gorączkowo szukać przyjaciela i narzeczonego. Nie wiedziała gdzie znajdować się może biuro Aurorów. Szła szybkim krokiem, nie zwracając uwagi na ludzi przyglądających jej się. Nagle usłyszała trzask i wylądowała na ziemi.

-Nic ci nie jest, Hermionko?- dziewczyna usłyszała znajomy głos. Szybko wstała poprawiając sukienkę. Jej oczom ukazała się postać Artura Weaslay'a.

-N-nie. Po prostu...zgubiłam się.

-A czego szukasz? Poza tym słyszałem, że dostałaś prace, jako zastępca Ministra. Ogromnie ci gratuluję- powiedział Artur z uśmiechem.

-Dziękuje!- Hermiona posłała mu szczery uśmiech- Szukam biura Aurorów. Draco i Harry powinni tam być - zanim pan Weaslay zdążył odpowiedzieć, za jego plecami Hermiona zobaczyła Harry'ego i Dracona.

-To nas szukałaś?- odparł Harry- Dzień dobry tato!

-Dzień dobry panie Weaslay!- dodał stojący obok wybrańca Draco.

-Witajcie! Ja niestety muszę już iść, ale miło było was widzieć. A i Harry mam nadzieje, że niedługo przyjdziecie na obiad!- powiedział i odszedł.

*

Ten wieczór Hermiona spędziła w towarzystwie Eve. Jej rodzice- Neville i Luna- musieli niestety zostać z schorowaną babcią Neville'a. Za to Draco spędzał wieczór na wykonywaniu pierwszego zadania w pracy. Ich spokój przerwał trzask teleportacji dochodzący z korytarza. Hermiona chwyciła Eve na ręce i poszła na korytarz. Jak się spodziewała stał tam nie kto inny, jak Harry Potter. Jednak jego mina wskazywała, że stało się coś złego.

-Co się stało?- zapytała Hermiona Harry'ego, ale ten tylko ją wyminął i usiadł na kanapie w salonie.

-Zmarła mama Dory- wysapał Harry, próbując wyregulować oddech.

-Andromeda zmarła ? - Hermiona nie mogła uwierzyć w to co słyszy.

-Moja ciotka zmarła...- powiedział Draco, wychodząc do kuchni.

-Niestety...- odparł Harry.

-Ale co z Teddim?- zapytała Hermiona, patrząc na Harry'ego.

-Mieszka ze mną! Jest tam od godziny, a ja już nie wiem, co z nim robić. Chyba nie nadaje się na ojca chrzestnego!- powiedział Harry, smutniejąc.

-Jak zwykle przesadzasz. Chodźmy do ciebie, muszę go zobaczyć. - rzekła Hermiona i razem z Eve'ą, Draconem i Harry'm teleportowali się do salonu Wybrańca.

W salonie siedziała Ginny bawiąc się z Tedem. Chłopiec miał już półtora roku, a jego włosy co chwile zmieniały kolor.

-Jesteście- odparła Ginny, przytulając Hermionę i Dracona. - Teraz na szczęście trochę się uspokoił, ale przed chwilą...

Hermiona jej nie słyszała. Nagle poczuła jak cała jej kolacja, podchodzi do jej gardła. Szybko położyła Eve na podłodze i pobiegła do najbliższej łazienki. Z ledwością zdążyła i zwymiotowała prosto do toalety.

-To na pewno przez teleportację...- pomyślała Hermiona.

Szczególna miłość...(Draco+Hermiona) [UKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz