Serbia

3.4K 218 66
                                        

Mój ojciec po kilku minutach wrócił do gabinetu. Gwałtownie podniosłem się z podłogi i odsunąłem się od Wandy. Mężczyzna spojrzał na mnie podejrzliwie.

- Thomas, twoja kolej - powiedział nagle. Spojrzałem na niego zaskoczony. Wydawało mi się, że wiem o co mu chodzi. Wolałem nie wiedzieć. - Zadaj jej to pytanie jeszcze raz.

- Nie zrobię tego - sprzeciwiłem się. Mój ojciec spojrzał na mnie twardo.

- Zadaj jej to cholerne pytanie. 

- Nie, nie zadam jej tego pytania - powiedziałem głosem nieznoszącym sprzeciwu. Mój ojciec zrobił się cały czerwony, a jego oczy błyszczały gniewem. Podszedł do mnie wolnym krokiem i spojrzał mi w oczy. Stał tak blisko, że nasze klatki piersiowe prawie się stykały. 

- Nie? - spytał cicho.

- Nie - odpowiedziałem lekko drżącym głosem. 

- Dobrze - wyszeptał mój ojciec i zrobił krok do tyłu wciąż patrząc mi w oczy. Stałem wyprostowany. Wszystkie moje mięśnie były napięte do granic możliwości. Nagle mój ojciec uniósł pięść i z całej siły uderzył mnie w twarz. Lekko się zachwiałem i zrobiłem krok w tył. Mój nos bardzo bolał. Chciałem go dotknąć, lecz gdy tylko lekko przyłożyłem do niego palce poczułem ogromny ból. Skrzywiłem się z bólu. Ojciec złapał mnie za mundur i mocno szarpnął. Nachylił się w moją stronę i wysyczał mi do ucha:

- Zachowuj się jak mężczyzna, albo zrobią go z ciebie na froncie. 

Odsunął się ode mnie i podszedł do Wandy.

- Mój syn nie chce z tobą rozmawiać, więc ja to zrobię - uśmiechnął się perfidnie. Sięgnął dłonią do kieszeni i wyciągnął z niej papierosa. Wsadził go do ust i skinął głową w stronę Heinricha. Fischer podszedł do niego i podał mu zapalniczkę. Ojciec odpalił papierosa i ukucnął przed Wandą. 

- Powiedz mi maleńka, dla kogo i gdzie pracujesz, podaj parę nazwisk i cię wypuścimy. 

Dziewczyna patrzyła na niego z przerażeniem. Co chwilę zerkała w moją stronę jakby upewniała się czy nadal tam jestem. 

- Pracuję w sklepie mojej przyjaciółki - odpowiedziała cicho delikatnie unosząc kąciki ust. Opuściłem wzrok i lekko się uśmiechnąłem. Mojego ojca widocznie to nie rozśmieszyło, ponieważ na jego twarz wstąpił grymas wściekłości. Bez słowa wstał i spojrzał na mnie. 

- Śmieszy cię coś? - spytał. Mój uśmiech zrzedł. - Może to też cię rozśmieszy?

Po tych słowach pochylił się nad Wandą. Wyciągnął rękę w jej stronę. Delikatnie odgarnął jej włosy z ramion. Dziewczyna patrzyła na mnie przerażonym wzrokiem. Nagle mężczyzna przyłożył zapalonego papierosa do delikatnej skóry na szyi Wandy. Jej twarz wykrzywiła się w bólu, a z jej gardła wydobył się rozdzierający krzyk. Nie mogłem na to patrzeć. Gwałtownie odwróciłem się i wyszedłem z pokoju. Zamykając za sobą drzwi słyszałem śmiech mojego ojca i płacz Wandy. 

*godzinę później*

Nie wiem nawet, w którym momencie straciłam przytomność. Pamiętam wszystko do momentu w którym zasłabłam. Przez większość czasu przesłuchiwał mnie ojciec Thomasa. Bił mnie, gasił na mnie papierosy, raz oblał mnie gorącą kawą. Pod koniec przesłuchania pytania zadawał Heinrich. Myślałam, że nie zrobi mi krzywdy. Myliłam się. Gdy nie odpowiedziałam na jego pytanie po raz trzeci popchnął krzesło na którym siedziałam. Pamiętam, że upadłam... I to koniec. Obudziłam się dopiero w celi na Pawiaku, konkretniej na Serbii*. Razem ze mną w pokoju były cztery kobiety. Dwie z nich siedziały przy mnie na pryczy. Powoli zaczęłam podnosić się na twardym łóżku. Gdy chciałam się podeprzeć na ręce poczułam ostry ból w dłoni. Syknęłam z bólu i opadłam z powrotem na plecy. Jedna z kobiet nachyliła się w moją stronę.

- Spokojnie, panienka leży.

Uniosłam moją rękę i spojrzałam na nią. Cała moja dłoń była dosłownie fioletowa. Wstrzymałam oddech gdy ją zobaczyłam. Chciałam poruszyć palcami, lecz gdy spróbowałam promieniujący ból objął całą moją rękę. Do moich oczu napłynęły łzy.

- Boże... Co się stało z moją dłonią? - zaszlochałam. Szatynka siedząca obok mnie położyła mi dłoń na ramieniu.

- Podobno upadłaś na nią na krześle... Powinnaś zobaczyć lekarza. Może kości są całe - powiedziała próbując mnie pocieszyć, lecz ja ledwo ją słyszałam. Czułam się jak podczas ataku paniki. Mój oddech przyspieszył jeszcze bardziej gdy zobaczyłam moje żebra. Cały bok mojego ciała był ciemnofioletowy. Łzy spływały po moich policzkach, czułam jakby nie starczało mi powietrza. Kobieta siedząca obok wzięła mnie za zdrową dłoń i zaczęła mówić coś uspokajająco. Nie działało, nie tym razem. 

- On mnie stąd wyciągnie, zabierze mnie stąd. Boże, niech on mnie stąd zabierze - szlochałam. Reszta kobiet w celi podniosła się na pryczach i zaczęła patrzyć na mnie ze zmartwieniem. Jedna z więźniarek była starsza. Miała siwe włosy i zmarszczki. Na jej twarzy widziałam kilka ran. Niektóre były stare, niektóre całkiem świeże. Wstała ze swojej pryczy i spojrzała na dziewczynę siedzącą obok mnie znaczącym spojrzeniem. Ta wstała i puściła staruszkę na swoje miejsce. Starsza kobieta usiadła obok mnie i ujęła moją dłoń. Miała jasnoniebieskie oczy, w kolorze czystego morza. Widziałam w nich ciepło i dobroć. Staruszka spojrzała na mnie z troską.

- Kochanie, spokojnie. O kim mówisz? - spytała życzliwie.

- O... O moim chłopaku - odpowiedziałam łamiącym się głosem. 

- Opowiedz nam o nim - powiedziała cicho kobieta.

- On... Jest przystojny. Zawsze wygląda dobrze. Ma wyprasowane ubrania, dobrze ułożone włosy. Ma takie piękne, jasnozielone oczy. Nie uśmiecha się za często ale gdy już to robi to szczerze. Tak pięknie. Wyciągnie mnie stąd. Wiem o tym - wyszeptałam. Uspokoiłam się. Mój oddech zwolnił, a bicie serca unormowało się. Poczułam jak moje ciało się rozluźnia. 

- Na pewno cię stąd zabierze - powiedziała staruszka z pocieszającym uśmiechem. Nagle poczułam się bardzo zmęczona. Moje powieki zrobiły się ciężkie, ciało zaczęło mi ciążyć. Przymknęłam oczy, chciałam je zamknąć tylko na chwilę. W momencie, w którym opuściłam powieki poczułam ogromną senność. Nie walczyłam z nią. Zasnęłam. 







*Serbia - oddział kobiecy na Pawiaku.

Die Order [zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz