Pierwszy raz wchodząc do szkoły poczułam się jakoś inaczej... Nie bałam się, nie myślałam, że zaraz ktoś może mnie nazwać dziwką. Po prostu miałam na to coraz bardziej wywalone.
Idąc przez korytarz spotkałam się z paroma twarzami... Nic nie mówili. Dla mnie to dobrze, dadzą mi już spokój.
Dzień zaczynam od historii, szczerze to nie lubię tego przedmiotu, niby mam dobre oceny, ale uczę się bo muszę, a nie uczę się bo chcę.
O kurwa... Właśnie.
Nie odrobiłam pracy domowej.Tylko, że ja wcale nie muszę zawsze odrabiać lekcji... Uczeń ma prawo do zgłoszenia trzech usprawiedliwień w ciągu semestru.
Zawsze byłam... taka uporządkowana, niezależna, miałam wszystko na 6+, ale tak naprawdę to tylko cyferka, i tak gówno zapamiętuje.
Zawsze chciałam być uważana nie tylko za kujona. Czasem miałam ochotę poczuć się, jak inni.
Być lubiana i szanowana, a nie wykorzystywana do odrabiania prac domowych.Kiedy wyjmowałam książki, z szafki nagle się zamknęła, a mi momentalnie szybciej zabiło serce.
NOAH.
- Cześć. - oparł się ręką o moją szafkę, tą którą zamknął mi przed nosem.
- Em hej. - odpowiedziałam niepewnie.
Co za człowiek. Ja tu prawie na zawał zeszłam, a on się głupio uśmiecha.
- Co powiesz na to, żebyśmy dziś gdzieś wyskoczyli?
- Sama nie wiem... Mam mnóstwo prac do zrobienia. - oczywiście nie miałam, tylko chciałam zobaczyć, czy tak szybko odpuści.
- No nie daj się prosić, będzie fajnie. Tylko Ty, ja i zachód słońca.- jak on to uroczo akcentował.
- Opowiem Ci jeszcze coś o sobie jak będziesz chciała, wyjawię Ci moje sekrety... Te mroczne też... - uśmiechnął się cwaniacko.
Przekręciłam oczami.
- Nie wiem, dam Ci znać po tej lekcji... Muszę pomyśleć. Dobrze?
- Dobrze. Niech będzie. I jeszcze raz przepraszam. - spojrzał na mnie niepewnie.
- Ile razy jeszcze to będziesz powtarzał?
- Aż mi się znudzi, i stwierdzę, że w stu procentach mi wybaczyłaś. - to było takie miłe z jego strony.
- No oki. Mów co chcesz, ale ja Ci już wybaczyłam. Chyba...
Wybaczyłam? Serio? Roxy kurwa co z tobą.
- A tu jedzie mi czołg. - zaśmiał się.
Nagle poczułam jak bierze mnie za rękę.
- A co jeśli zobaczą to twoi koledzy? - byłam mega zaskoczona jego ruchem, a serce... Już go nie czułam, zamarło.
- w dupie mam ich zdanie, jesteś bardzo fajną, mądrą, czasem wredną dziewczyną... I to mi się podoba. A to co powiedzą inni to już ich sprawa... Jak coś to będą mieli poobijane mordy. - podniósł prawy kącik ust do góry.
O KURWA JEBANAAAAA MAĆ. Nie wiedziałam co mam powiedzieć, zatkało mnie. Serio tak sądzi? BOŻE.
Na jego twarzy widziałam stres, nie mam pojęcia w co on gra... Ale to działa.
- Noah.
Bałam się jednego... Że jak się w nim "zakocham" to potem będą z tego kłopoty. Ma miano łobuza i łamacza serc chyba nie bez powodu.
- Nic nie musisz mówić, wystarczy, że mi zaufasz.
- No nie wiem, może kiedyś na pewno.
- Będę się o to starał. - pogłaskał mnie po dłoni i odszedł, nie patrząc czy inni to widzieli. To było urocze, ale czy prawdziwe?
***
Lekcja Historii minęła bardzo szybko, a ja nadal nie wiedziałam, co mam mu odpowiedzieć. Co za stres.Wyszłam z sali mając nadzieję, że nigdzie po drodze go nie spotkam, bo nadal nie wiedziałam co mam powiedzieć.
Siedział na parapecie pod moją salą... Czekał na mnie. Czemu tak mu na tym zależy? Czemu po prostu nie może sobie odpuścić.
Ale czy ja chcę żeby odpuścił? Nie wydaje mi się żeby tak było, bo niby czemu czuje osy w brzuchu jak przejdzie czy się odezwie?
Tak OSY bo motylki to pikuś przy tym co się ze mną dzieje.- Jak tam historia? - spytał.
- A no tak sobie.
- Mogę usłyszeć odpowiedź?
- Noah ja... Ja nie wiem.
- No weź, tak bardzo plose. - zrobił minę smutnego pieska i w sumie było to słodziutkie.
- No dobrze... Pójdę z Tobą.
Nagle poczułam jak się unoszę... podniósł mnie i przytulił.
Wszyscy spojrzeli się w naszą stronę. Nie poznaję go. To nie ten chłopak... Nawet mogłabym do tego przywyknąć.- Noah!!! Proszę puść mnie. -zaśmiałam się szaleńczo.
- Dziękuję, nie pożałujesz swojej decyzji Roxy. - uśmiech nie schodził mu z twarzy.
- Gdzie ten niegrzeczny chłopak?
- Nie ma. Zmieniłaś go. Uciekł i już nie wróci. - ciągle patrzył w moje oczy nawet na sekundę nie spuścił z nich wzroku.
OMG, że WHAT?
- Ja? Ja nic nie zrobiłam. - uśmiechnęłam się.
- Zrobiłaś... Jesteś, i to mi wystarcza.
Uwaga... gorąco. Nie sądziłam, że usłyszę kiedyś od niego takie słowa. Zaniemówiłam, na prawdę... Coraz bardziej mnie zaskakuje, albo dobrze udaje.
- To o której będziesz po mnie?
- Jakoś o 18:00.
- no oki. - spoglądałam w jego piękne duże i wyraziste oczy... Były, nawet słodkie, nie żeby coś.
- Dziękuję, że się zgodziłaś. - Moje serce szalało, co chwila podgryzałam wargi... A robię to tylko wtedy, kiedy się denerwuje.
- Miało być inaczej, sama nie wiem czemu się zgodziłam. Nie wyobrażaj sobie za wiele. Nie wybaczam tak łatwo.
Musiałam trochę pograć niedostępną.
- Roxy. Ja nie odpuszczę. Nie uznaję odmowy. Gdybyś powiedziała że nie pójdziesz ze mną, latał bym za tobą jak pies, aż się zgodzisz. Za bardzo mnie intrygujesz swoją osobą, żebym nagle od tak zaczął mnie wyjebane.
Chciałabym to zobaczyć, jak wszędzie za mną chodzi.
A może na meczu dostał w głowę i coś mu się poprzewracało?
Czemu ja? Nadal tego nie rozumiem. Jest tyle pięknych dziewczyn w szkole, niegrzecznych- takie w jego stylu.
On woli mnie. Zwykłą cichą dziewczyne, która do tego jest kujonem.
CZYTASZ
Stay With Me •||• Noah Centineo 🖤
FanfictionOPOWIADANIE W CZASIE KOREKTY. .One shot. Nie mogę, kurwa nie mogę. Za dużo o nim myślę i trudno jest mi się skupić, na prostych rzeczach. To jak czubkiem swojego języka przeciągnął po mojej szyi, było niesamowite. ~|~|~|~|~|~|~|~|~|~|~|~|~|~|~|~|~...